Cezary Żak zszokował wszystkich wyznaniem o wypaleniu zawodowym. "Mam dość!"
Przypomnijmy: Cezary Żak debiutował w 1986 roku w "Pannie Tutli-Putli" w reżyserii Grzegorza Warchoła we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Potem jego kariera nabrała tempa. Mogliśmy go oglądać w takich produkcjach jak: "Ekstradycja" czy "Klan".
Przełomową rolą okazała się ta w "Miodowych latach" Polsatu, gdzie Żak zagrał kultowego już dziś Karola Krawczyka. Później zaskarbił sobie sympatię jeszcze szerszej widowni, dzięki podwójnej roli wójta i księdza w "Ranczu".
– Nie miałem jakichś wielkich marzeń aktorskich, bo nie miałem nawet kiedy marzyć. Te role spływały do mnie tak szybko, że nie było czasu na oddech – przyznał w nowym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Żak: Mam już trochę dosyć aktorstwa
Przy okazji aktor zdobył się na smutną refleksję po latach pracy. – Ja już gram od prawie 40 lat. Szczerze pani powiem, mam już trochę dosyć aktorstwa – powiedział.
– Problem leży w tym, że ja całe życie gram komedie. I coś się we mnie wypala. Nie tylko we mnie, w komedii ogólnie też. Publiczność się w Polsce zmieniła, jest mniej wymagająca. Winię telewizję, jej ostatnich 20-25 lat. Bardzo spłyciła nasze poczucie humoru. I zmniejszyła zapotrzebowanie na wysokiej próby komedię – dodał.
Dziś Żaka częściej możemy spotkać na deskach teatrów. Obecnie wyreżyserował i gra w spektaklu "Ciemny grylaż" w Och-Teatrze. Przedstawienie dotyczy dziennikarstwa z lat 70.
– W tej sztuce uzależnienie dziennikarzy od władzy jest gigantyczne. I my na scenie opowiadamy o tym, co się z tym wiąże: kolesiostwie, załatwianiu sobie nawzajem stołków, donosicielstwie. Starszy widz przypomni sobie, jak to wyglądało w latach 70., młodszy dzięki niej uzmysłowi, co działo się u nas przez ostatnich osiem lat – opowiadał Żak w "Gazecie Wyborczej".
Dodajmy, że niedawno artysta gościł też w podcaście Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego. Zwierzył się tam, że "chce popracować jeszcze tylko przez dziesięć lat", a potem zakończyć swoją karierę w tej dziedzinie.