Właściciel firmy, która zwolniła graficzkę przez Skype, wydał oświadczenie. A potem... zniknął
Z treści screenów, które internautka opublikowała w sieci, wynikało, że została zwolniona na czacie grupowym. Pod konwersację jednocześnie było podłączonych 29 osób. Zapis z "żenującej rozmowy" z szefem, szybko odbił się echem w sieci.
Choć graficzka nie podała, jakiej firmy dotyczy sprawa i nawet nie podała miasta, internauci szybko rozgryźli zagadkę. Okazało się, że to firma Giftpol z Radomia.
Pan Dariusz miał otrzymać sporo uwag dotyczących tego jak jest odbierany przez internetową społeczność i czy zachowanie tego typu przystoi szefowi. Uwag i komentarzy pod jego adresem musiało być na tyle dużo, że zdecydował się złożyć oświadczenie.
Oświadczenie firmy Giftpol pojawiło się na Facebooku
Jeszcze 14 marca wieczorem mogliśmy przeczytać na stronie facebookowej firmy Giftpol.pl, że jej właściciel Dariusz Jabłoński postanowił odnieść się do zarzutów.
"Zatrudniliśmy nową osobę w dziale graficznym, nasze wymagania były od początku jasne, mianowicie dobra znajomość programu graficznego Corel, na którym pracuje nasza firma. Osoba, która zgłosiła się do nas i została wybrana do pracy na tym stanowisku zadeklarowała, iż ma kwalifikacje i szybko opanuje program" – napisano.
W dalszej części przyznano, że dwa dni nie wystarczyły na przeszkolenie pracowniczki. A przynajmniej nie w takim stopniu, by ta pracowała w tempie osób, które są zatrudnione tam od dawna.
"Niestety nie mamy czasu na dodatkową pracę nad nową osobą i angażowania innych pracowników w jej zadania. Angażując osoby na nowe stanowiska, oczekujemy wiedzy i kompetencji, które te osoby deklarują na rozmowie kwalifikacyjnej" – zaznaczył we wpisie właściciel.
Warto dodać, że na screenach z rozmowy ze zwolnienia jest informacja z wytłumaczeniem pracowniczki, która miała zaznaczać na rozmowie o pracę, że musi się dopiero nauczyć programu Corel. To wówczas nie stanowiło problemu.
Dalej właściciel tłumaczy się tak:
"W tym przypadku zdecydowałem o rezygnacji ze współpracy. Odbyło się to za pomocą komunikatora Skype, dlatego że często jestem poza firmą i nie zawsze mam możliwość osobistego kontaktu z pracownikiem. Nad tym rzeczywiście mogę ubolewać, powinno to odbyć się osobiście" – dodał, nie zauważając przy tym, że społeczność internetu nie wytyka mu samego zwolnienia przez Skype, lecz przyjętą formę.
Na czacie było jednocześnie 29 osób, a sposób, w jaki zwolnił dziewczynę, został uznany za chamski, co jasno wynika z komentarzy. Nigdzie w oświadczeniu nie padły także przeprosiny.
Dariusz Jabłoński z firmy Giftpol jest ofiarą hejtu?
Dalej pojawiła się lista żalów pana Dariusza, że... to on i jego firma czują się potraktowani niesprawiedliwie.
"Co otrzymaliśmy w zamian (za zatrudnienie graficzki bez kompetencji – red.): zmanipulowany obraźliwy obraz firmy na platformie X, - falę hejtu, która się wylała za pośrednictwem Instagrama, Facebooka, Youtube i innych możliwych platform, hejt mojej osoby, mojego nazwiska, nazwy firmy, -- tysiące obraźliwych maili i wiadomości, wysłanych przez komunikatory firmowe, sms na telefon etc... nękanie pozostałych pracowników firmy obraźliwymi mailami i telefonami" – wymienia.
Dalej wpis zmienił się w ścianę płaczu. Pan Dariusz pisze, że Giftpol z Radomia to ceniona w kraju i na świecie firma, która "cieszy się poważaniem i szacunkiem klientów".
"Pracujemy z wiernymi pracownikami firmy od kilku do kilkunastu lat. Dbamy o ludzi, szanując zaangażowanie i oddanie. W naszej firmie respektowane są zasady kodeksu pracy, wypłacane terminowo wszystkie świadczenia" – czytamy.
Dalej pan Dariusz dodał, że prowadzi firmę odpowiedzialną społecznie, wspierającą wiele fundacji, która "nie pozostaje obojętna na ludzkie cierpienie i choroby. Bardzo często wyciągając pomocną dłoń" – dodano.
Pozostawiam odpowiedź Państwu na pytanie, czy zasłużyliśmy na falę hejtu i takiej nagonki w internecie dlatego, że osoba straciła pracę po 3 dniach od jej podjęcia i została poinformowana o tym przez komunikator Skype? Czy złość, nienawiść i poczucie osobistej vendetty to w tym kraju przyczyna tego, aby atakować i niszczyć czyjeś dobre imię? Dziękuję serdecznie za uważne przeczytanie tego oświadczenia, ale poczułem się w obowiązku je zamieścić. Panią Ninę zapraszam do firmy, po odbiór wynagrodzenia i chciałbym żeby spojrzała mi tylko w oczy. Ja nic nie powiem i zapewniam o kulturalnym przyjęciu.
Firma Giftpol znika z internetu. Nie ma profilu na Facebooku
Na końcu oświadczenia właściciel podpisał się imieniem i nazwiskiem, ale... wpis zniknął z sieci kilka godzin po tym jak się ukazał. Zniknęła też cała strona firmowa, co mogło się wiązać z negatywnymi komentarzami, które pojawiły się po tym, jak sprawa nabrała rozgłosu.
Jak informowaliśmy w naTemat, użytkowniczka platformy "X" podzieliła się w mediach społecznościowych screenami z rozmowy, gdzie szef napisał jej między innymi:
"Zrobiła pani 5 wizualizacji przez cały dzień" – zapytał szef firmy. "9. Nadal uczę się nowego programu, nigdy nie miałam styczności z Corelem" – odpowiedziała graficzka.
W tym momencie zapadła decyzja o jej zwolnieniu. "Cooo proszeee. Chyba pani żartuje. To ja dziękuję, do widzenia. Ja nie płacę za naukę" – przekazał pracodawca.
Potem zaczął wysyłać kolejne wiadomości. "Przykro mi, ręce opadają. Czy uważa pani, że firma powinna płacić za naukę programu graficznego?" – zapytał.
Kobieta odparła, że informowała na rozmowie o pracę, że korzysta z programów Adobe i nie stanowiło to wtedy problemu. "Jestem zdziwiona" – stwierdziła. Dalsza rozmowa doprowadziła do ostatecznego rozwiązania współpracy... na forum.
Po wszystkim internauci obficie podzielili się uwagami i komentarzami w sieci. Choć Giftpol zniknął z Facebooka, nadal jest dostępny na Google Maps. Tam ma jedną gwiazdkę oceny i szereg negatywnych komentarzy.