Graficzka zwolniona przez Skype pokazała swoje obrazy. To córka znanego malarza
Graficzka zwolniona przez Skype pokazała swoje obrazy
"Poza grafiką tworzę obrazy na płótnie. Dyplom był dedykowany dla mojego taty, który był artystą malarzem i tworzenie dyplomu było dla mnie ważnym wydarzeniem. Jeśli ktoś byłby zainteresowany, to polecam poznać również twórczość mojego zmarłego taty, bo tworzył cuda" – napisała graficzka i artystka Nina Hinz w serwisie X.
Z kolei na Facebooku w grupie "Artysto! Pokaż się" zamieściła link do prac jej ojca. Jak napisała, chodzi o Michała Mazura, który zmarł w 2011 roku.
"Ukończył studia w pracowni malarstwa prof. Mieczysława Wiśniewskiego na Wydziale Sztuk Pięknych UMK. Uczestniczył w krajowych i międzynarodowych plenerach malarskich. Brał też udział w licznych wystawach i konkursach. Jego wystawy indywidualne oglądano głównie w Toruniu, Chełmnie, Gdańsku, Lylestad (Holandia). Przez wiele lat był związany artystycznie z Chełmnem" – wyliczyła graficzka w poście w mediach społecznościowych.
Nina Hinz już w zeszłym roku szukała osób, które znały jej ojca. Jak pisała wówczas toruńska "Gazeta Wyborcza", artystka planowała wtedy umieść biografię ojca w pracy dyplomowej.
– Planuję także zawrzeć w niej wspomnienia ludzi, którzy mieli przyjemność poznać go osobiście i którzy mogą podzielić się cennymi perspektywami na temat jego twórczości oraz charakteru. Dzięki temu chcę stworzyć pełny i wyważony portret artysty, który przyczyni się do głębszego zrozumienia jego dziedzictwa i wpływu na otaczający go świat – opowiada Hinz "GW".
Graficzka została zwolniona przez Skype w bardzo dziwny sposób
O graficzce zrobiło się głośno, kiedy kilka dni temu opisała niecodzienne okoliczności zwolnienia z pracy, załączając screen konwersacji w aplikacji Skype. Gdy okazało się, że wydajność dopiero co zatrudnionej graficzki nie satysfakcjonuje szefa, ten odpisał: "Cooo proszeee. Chyba pani żartuje. To ja dziękuję, do widzenia. Ja nie płacę za naukę". Taki sposób potraktowania wdrażającej się nowej pracowniczki, wywołał falę komentarzy. Internauci kibicowali dziewczynie i krytykowali firmę Giftpol.
Nasza redakcja rozmawiała o całej sytuacji z dr. Mirosławem Oczkosiem, specjalistą w dziedzinie wizerunku. – Obecnie firma powinna wykonać kroki, które nieco stępią ostrze ataków. Ja bym zrobił konferencję prasową, śniadanie robocze dla dziennikarzy. Nakręciłbym rolki do internetu z wyjaśnieniami. Choć nie za bardzo jest tu przestrzeń na dowcip, nie byłbym aż tak poważny w komunikacji. Wprowadziłbym powietrze do tego, co już zrobili, jak rozumiem w panice i na szybko – doradził specjalista.
Wydaje się jednak, że firma wybrała inną ścieżkę, gdyż graficzka poinformowała, że właściciel firmy napisał, że "skieruje jej screeny do ich kancelarii prawnej". "Że mają teraz hejt na firmę przeze mnie, a ja nawet nie podałam nazwy firmy oraz napisałam samą prawdę, by pokazać to, jak się traktuje pracownika" – przekazała.
Użytkownicy X natychmiast pospieszyli z wyrazami wsparcia oraz praktycznymi poradami. Do sprawy odniosło się w krótkim komentarzu nawet Ministerstwo Sprawiedliwości. "Zawsze w przypadku wątpliwości możesz skorzystać z punktu darmowej pomocy prawnej w Twoim powiecie/gminie/mieście" – tak resort skomentował jej słowa.