Śmierć młodego mężczyzny w mieszkaniu księdza. Ujawniono wyniki sekcji zwłok
Śmierć mężczyzny w mieszkaniu księdza. Są wyniki sekcji zwłok
Jak dowiedziało się radio RMF FM, sekcja zwłok mężczyzny nie wykazała, co było przyczyną jego śmierci. Co więcej, badanie nie pokazało również żadnych obrażeń zewnętrznych i wewnętrznych u mężczyzny.
"W związku z tym konieczne są badania histopatologiczne i toksykologiczne" – czytamy na stronie stacji radiowej. Te mogą potrwać nawet kilka tygodni.
Szef Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Północ Zbigniew Pawlik nie udziela zbyt wielu szczegółów o tym śledztwie.
Wiadomo jednak, że prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci mężczyzny. – Na ciele denata nie znaleziono żadnych zewnętrznych obrażeń ani urazów dlatego standardowo wszczynamy śledztwo z art. 155 kk o nieumyślne spowodowanie śmierci – powiedział "Faktowi" prok. Zbigniew Pawlik.
Jaki pisaliśmy wcześniej, komunikat w sprawie śmierci młodego mężczyzny na terenie sosnowieckiej parafii pojawił się w środę.
Komunikat Kurii ws. śmierci młodego mężczyzny
"Z głębokim smutkiem i niedowierzaniem przyjęła do wiadomości informację o zdarzeniu mającym miejsce na terenie mieszkania zajmowanego przez księdza jednej z sosnowieckich parafii" – czytamy na stronie internetowej Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu.
Następnie dodano, że "pomimo reanimacji podjętej przez księdza oraz wezwanych przez niego ratowników medycznych, nie udało się uratować życia młodego mężczyzny obecnego w mieszkaniu".
Jak opisał również "Fakt", ksiądz Krystian K. mieszka jako rezydent w budynku parafialnym na terenie parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Sosnowcu. To w tym miejscu doszło do śmierci młodego mężczyzny.
Mieszkańcy okolicy: Policjanci chodzili i wyraźnie czegoś szukali
Z ustaleń gazety wynika, że zmarły to dwudziestokilkulatek. "Fakt" rozmawiał także z okolicznymi mieszkańcami. – Karetka podjechała a wraz z nią dwóch ratowników. Z budynku parafialnego wybiegł mężczyzna, który prosił ratowników o pomoc. Krzyczał "błagam, szybko, szybko". Wziął plecak od ratowniczki i poprowadził ich w stronę mieszkania księdza rezydenta – usłyszał dziennik od swoich rozmówców.
Jedna z osób, które rozmawiały z "Faktem, zwróciła uwagę, że "teren wokół parafii graniczy z rzeką Przemszą". – Policjanci chodzili i wyraźnie czegoś szukali. Sprowadzili nawet psa, który węszył w krzakach przy rzece – relacjonowała ta osoba gazecie. Miały tam zostać odkryte "dwie małe, białe buteleczki".