Koniec "epoki lodowcowej" w polskiej transplantologii. Serce w pudełku oznacza więcej przeszczepów?

Beata Pieniążek-Osińska
09 kwietnia 2024, 10:17 • 1 minuta czytania
Nie 4, ale aż 12 godzin będą mieli lekarze transplantolodzy na przewiezienie serca do przeszczepu i przygotowanie się do operacji. Do tej pory serca do przeszczepu były przewożone zmrożone w specjalnej lodówce. Warszawski Uniwersytet Medyczny zainwestował w sprzęt, który pozwala transportować bijące serce przez 12 godzin. Organ będzie można więc bezpiecznie przewieźć nawet od dawcy z Niemiec czy Francji, a zespół lekarzy zyska więcej czasu na przygotowanie się do operacji. Lekarze mówią o "końcu epoki lodowcowej".
78-letni pan Jerzy to pierwszy pacjent, któremu w Polsce przeszczepiono "serce z pudełka". Fot. WUM.

W Klinice Chirurgii Serca, Klatki Piersiowej i Transplantologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, kierowanej przez prof. Mariusza Kuśmierczyka, miesiąc temu po raz pierwszy w historii polskiej transplantologii serca do transportu narządu od dawcy do biorcy został użyty system OCS Heart (organ care system).


Użycie tej innowacyjnej aparatury sprawia, że serce przewożone jest w komfortowych warunkach; bijące, ciepłe, odżywiane, zabezpieczone przed niekorzystnymi warunkami przebywania poza organizmem ludzkim.

Aparatura OCS Heart to obecnie jedyny sprzęt na świecie służący do transportu pobranego do przeszczepienia "wciąż bijącego" serca. Pozwala on z 4 do 12 godzin wydłużyć czas przydatności organu do wszczepienia.

Obecnie w Polsce serce po pobraniu przewożone jest w lodzie i nadaje się do przeszczepienia tylko przez 4 godziny. Po przekroczeniu tego czasu liczonego od pobrania do wszczepienia nie wiadomo, jak przeszczepiane serce się zachowa, czy ruszy, czy będzie mocne.

Pionierska transplantacja

Lekarze z WUM właśnie pochwalili się sprzętem i efektami operacji u 78-letniego pana Jerzego. Serce z wykorzystaniem innowacyjnego systemu przeszczepiono panu Jerzemu, który w ciężkim stanie od ponad 7 tygodni przebywał w Centralnym Szpitalu Klinicznym UCK WUM przy ul. Banacha.

Po pobraniu od dawcy serce znajdowało się poza ustrojem człowieka około 7 godzin. Nad bezpieczeństwem "serca w pudełku" czuwał zespół fachowców przeszkolony wcześniej w Hanowerze.

– Serce ruszyło z wigorem i tchnęło życie w pacjenta. Miesiąc po operacji Pan Jerzy biega po korytarzach szpitalnych i opowiada wszystkim, że obudził się w innym "kosmosie", że nigdy tak dobrze się nie czuł. System zadziałał, nasz zespół działał bezbłędnie. Polska transplantologia serca wyszła w ten sposób z "epoki lodowcowej". Weszliśmy w nową erę przeszczepiania serca w naszym kraju – mówi kardiochirurg, transplantolog kliniczny dr Zygmunt Kaliciński.

Sam pacjent potwierdza, że dzięki przeszczepowi zyskał "nowe życie". Jak opowiada, poprzednie serce było "bardzo słabe" i miało niską wydolność. Teraz po operacji z każdym dniem pacjent odzyskuje siły i może coraz więcej.

Przełom w polskiej transplantologii?

OCS Heart to przenośny, ciepły system perfuzji i monitorowania zaprojektowany do utrzymywania serca dawcy w stanie metabolicznie aktywnym, w warunkach bardzo zbliżonych do tych, jakie panują w organizmie.

Dzięki urządzeniu lekarze, monitorując kluczowe parametry funkcjonującego serca, mogą ocenić stan i żywotność organu.

W innych krajach Europy czy w Stanach Zjednoczonych już korzystają z tego systemu. W Polsce do tej pory tkwiliśmy w "epoce lodowcowej", czyli serce do przeszczepu transportowano w lodzie, co dawało ograniczenie czasowe do 4 godzin i brak monitorowania stanu przewożonego organu.

System ciągłej perfuzji serca pozwoli - jak mówią z nadzieją lekarze z WUM - na zwiększenie liczby wykonywanych przeszczepień bez pogorszenia wyników tej metody, poprawę wyników leczenia oraz na zmniejszenie kosztów opieki nad pacjentem.

Prof. Mariusz Kuśmierczyk wylicza zalety tej metody. – Wykorzystanie przez mój zespół tej innowacyjnej aparatury umożliwia przeszczepienia serca u pacjentów obecnie wykluczonych, np. z wadami wrodzonymi serca, po wielu operacjach paliatywnych w dzieciństwie. Są to młodzi dorośli około 18-30 lat, których serca wielokrotnie operowane kończą swój bieg. Przeszczepienie u tych pacjentów zawsze przekracza 4 godziny – wyjaśnia ekspert.

Zastosowanie procedury istotnie poprawia też wyniki w grupach wysokiego ryzyka, np. u biorców na wspomaganiu sztucznymi komorami oraz wyniki powtórnych przeszczepów. Możliwy jest także lepszy dobór dawców pod względem tkankowym i HLA.

Aparatura pozwala ocenić serce, przez co może zwiększać pulę dawców, co do których wcześniej mogły być wątpliwości, czyli o tych starszych lub z granicznie wydolnym organem.

Urządzenie pozwala też na pobieranie narządu od osób ze stwierdzoną śmiercią na miejscu lub po nieskutecznej resuscytacji, bo wszczepienie może nastąpić nawet po 30- minutowym zatrzymaniu akcji serca, które w systemie OCS jest potem ożywione i odżywione.

"Serce w pudełku" daje też 12-godzinny zapas czasu, co umożliwia transport serca na dużą odległość.

Przez muzykę do serca

Kardiochirurdzy prof. Mariusz Kuśmierczyk i dr Zygmunt Kaliciński, aby pozyskać sprzęt, stworzyli program zbiórki "12 Godzin dla życia", który ruszył pod egidą działającej już Fundacji dla Transplantacji "Zostaw serce na Ziemi" dra Kalicińskiego.

Fundacja, m.in. poprzez organizację koncertów, w tym zespołu HLA4transplant, w którym dr Zygmunt Kaliciński gra na perkusji, promowała ideę transplantacji i świadomego dawstwa, a przy okazji zbierała pieniądze na sprzęt.

Dzięki temu w grudniu 2023 roku sprzęt trafił do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznemu WUM, a 4 marca 2024 r. po raz pierwszy przeszczepiono "serce z pudełka".