Lewis Hamilton odrzucił... rolę w "Top Gun: Maverick". Teraz gwiazdor F1 żałuje

Ola Gersz
08 kwietnia 2024, 12:49 • 1 minuta czytania
Lewis Hamilton wyjawił, że dostał propozycję zagrania w "Top Gun: Maverick". Mimo że to było to marzenie słynnego kierowcy Formuły 1, musiał odmówić. Tak, czuje się z tym dzisiaj...
Lewis Hamilton odrzucił rolę w "Top Gun: Maverick" Fot. Kadr z "Top Gun: Maverick" / XPB/Press Association/East News

"Top Gun: Maverick" w weekend otwarcia w maju 2022 roku zarobił aż 134 miliony dolarów. Na tym nie zamierzał jednak poprzestać. Blockbuster wyreżyserowany przez Josepha Kosinskiego łącznie zarobił na świecie prawie 1,5 miliarda dolarów (1 495 696 292 dolary) i jest najbardziej dochodowym filmem w dotychczasowej karierze aktorskiej Toma Cruise'a. To nie wszystko: to drugi najbardziej kasowy film 2022 roku. Wyprzedził go tylko "Avatar: Istota wody" (2 320 250 281 dolarów).


Premiera drugiej części "Top Guna", wielkiego hitu z lat 80., zapewniła amerykańskiemu gwiazdorowi sześciominutowe owacje na stojąco podczas tegorocznej edycji Festiwalu Filmowego w Cannes, a także prestiżową statuetkę Złotej Palmy za dorobek artystyczny. Oprócz tego film zdobył Oscara za najlepszy dźwięk i pięć nominacji, w tym za najlepszy film.

Lewis Hamilton mógł zagrać w "Top Gun: Maverick"! Dziś gwiazdor F1 żałuje

Lewis Hamilton, kierowca Formuły 1, wyjawił w ostatnim wywiadzie w magazynie "GQ", że... mógł zagrać w "Top Gun: Maverick".

Z Tomem Cruise'em poznał się podczas wizyty na planie jego filmu z 2014 roku "Na skraju jutra". Panowie kontynuowali kontakt, a Cruise wysyłał Hamiltonowi motywujące wiadomości podczas wyścigów. W końcu kierowca poprosił aktora, aby obsadził go w hipotetycznym sequelu "Top Gun", lata przed tym, jak "Top Gun: Maverick" faktycznie powstał.

– Powiedziałem: "Chłopie, jeśli kiedykolwiek zrobisz "Top Gun 2", mogę być nawet woźnym. Po prostu pozwól mi w nim wystąpić" – wspominał 39-letni Brytyjczyk.

Cruise pamiętał prośbę Hamiltona. Kiedy zaczęto produkcję "Top Gun: Maverick", gwiazdor skontaktował kierowcę F1 z reżyserem Josephem Kosinskim. Ten zaoferował kierowcy rolę jednego z pilotów. Jednak z powodu napiętego harmonogramu w 2018 roku oraz braku doświadczenia aktorskiego, Hamilton ostatecznie zrezygnował z roli w filmie. Kiedy zobaczył film z 2022 roku, mocno żałował.

– Po pierwsze, nie miałem nawet jednej lekcji aktorstwa. Nie chciałem być osobą, która położy film. Po drugie, po prostu naprawdę nie miałem czasu, aby się temu poświęcić. Pamiętam, jak musiałem to powiedzieć Joemu i Tomowi – to było dla mnie bolesne. A kiedy pokazali mi film, oczywiście żałowałem. To mogłem to być ja! Boże, to wciąż boli... – opowiadał w "GQ".

Choć sequel "Top Gun" nie był najwyraźniej Hamiltonowi pisany, to kolejna okazja do współpracy z Kosinskim pojawiła się niedługo potem. Hamilton zgodził się zostać jednym z producentów jego nadchodzącego filmu o Formule 1, w którym zagra Brad Pitt, a także: Damson Idris, Kerry Condon, Tobias Menzies, Javier Bardem i Sarah Niles.

– "Ludzie, ten film musi być autentyczny", to był mój cel. Mamy dwie różne grupy fanów – tych, którzy od urodzenia słyszeli muzykę Grand Prix co weekend i oglądali wyścigi z rodzinami oraz nowe pokolenie, które dowiedziało się dzisiaj o F1 dzięki Netflixowi. Uznałem, że moim zadaniem jest zweryfikować to, co jest nieprawdziwe. "To nigdy by się nie zdarzyło. Tak mogłoby być. Tak mogłoby się stać". Po prostu dawałem im rady na temat tego, o co naprawdę chodzi w wyścigach, co przyciąga fana wyścigów, a co nie – opowiadał Lewis Hamilton.