Racewicz dodała wzruszający post. Wspomina ukochanego w rocznicę katastrofy smoleńskiej

Kamil Frątczak
10 kwietnia 2024, 12:23 • 1 minuta czytania
Paweł Janeczek zginął w katastrofie smoleńskiej 14 lat temu. Dziennikarka Joanna Racewicz ponownie wspomniała swojego ukochanego. W rocznicę tragicznego wydarzenia opublikowała na Instagramie zdjęcie syna Igora siedzącego na ramionach ojca.
Joanna Racewicz wspomina męża w rocznicę katastrofy smoleńskiej Fot. youtube.com / @Świat Gwiazd

Joanna Racewicz wspomina męża w rocznicę katastrofy smoleńskiej

14 lat życie Joanny Racewicz legło w gruzach. Katastrofa smoleńska zabrała jej ukochaną osobę, męża Pawła Janeczka. Pełnił on funkcję porucznika Biura Ochrony Rządu. Dziś z okazji 14. rocznicy katastrofy smoleńskiej dziennikarka opublikowała w sieci kolejne pamiątkowe zdjęcie.


W relacji na Instagramie pokazała fotografię Pawła Janeczka niosącego na ramionach swojego syna Igora. Zdjęcie opatrzyła wymownym podpisem: "Tęsknimy".

"Czas wcale nie leczy ran"

Niedawno Joanna Racewicz udzieliła bardzo emocjonalnego wywiadu dla portalu Świat Gwiazd. W pewnym momencie musiała przerwać rozmowę, którą poprowadziła Monika Maszkiewicz. Jak sama przyznała, "czas wcale nie leczy ran".

"Gdybym miała jakoś nadać funkcję czasu w tym przypadku, to on oswaja z tym, z czym masz się zmierzyć. Niczego nie leczy" – podsumowała. Dziennikarka, wspominając zmarłego męża, często nawiązuje do swojego syna. Przypomnijmy, że Igor miał niespełna dwa lata, kiedy jego ojciec zginął w katastrofie.

Jak przyznała Racewicz, dla jej pociechy "świat praktycznie od zawsze jest światem bez taty". Chociaż w dniu katastrofy mały Igor miał niespełna dwa lata, dziennikarka zastanawia się, czy syn naprawdę pamięta wspólne chwile z ojcem.

"Mówi, że trochę go pamięta, ale nie wiem, czy to funkcja jego wyobraźni, naszych rozmów, moich opowieści, czy faktycznie w takim małym człowieku jest jakaś pamięć?" – tłumaczyła dziennikarka we wspomnianym wywiadzie.

"To bierz Smoleńsk"

Racewicz zdradziła, że jej mąż początkowo miał nie lecieć do Smoleńska. Z uwagi na urodziny Igora zmienił jednak plan. – To nie była jego kolej. Miał dwa tygodnie później lecieć do Nowego Jorku z prezydentem, ale zamienił się z kolegą, bo chciał być na urodzinach syna – tłumaczyła Racewicz.

– Zresztą była taka rozmowa między nami: "Co wybrać, Joasiu?". "A chcesz być, kochanie, na urodzinach syna?", "No pewnie!". "To bierz Smoleńsk". Kilka dni później ten kolega, z którym się zamienił, niósł na ramieniu jego trumnę, płacząc jak bóbr – podsumowała.

Racewicz przez następne kilka minut dzieliła się historią o osobie, którą Paweł Janeczek zastąpił w dniu tragicznego lotu. Zaznaczyła, że nie żywi żadnej urazy do współpracownika swojego męża za zaistniałą sytuację, ponieważ sama również wielokrotnie wymieniała się zmianami w pracy.

– Bardziej mnie dziwiło, że nigdy nie podszedł do mnie, nie zadzwonił, niczego nie powiedział. Może się bał? – zastanawiała się.