Szokujące doniesienia amerykańskich mediów. Atak Iranu na Izrael to kwestia godzin?

Nina Nowakowska
12 kwietnia 2024, 17:34 • 1 minuta czytania
Telewizja CBS News donosi, że Waszyngton spodziewa się ataku Iranu na Izrael, który może się nastąpić jeszcze dziś (w piątek). Redakcja powołuje się na dwóch przedstawicieli amerykańskiej administracji. Jak dodano, irański atak może być przeprowadzony za pomocą ponad setki dronów i dziesiątek rakiet.
Szokujące doniesienia amerykańskich mediów. USA spodziewa się ataku Iranu na Izrael jeszcze w piątek. Fot. LEO CORREA/AFP/East News

Rośnie napięcie na Bliskim Wschodzie. Zdaniem amerykańskiej telewizji, Izrael i Stany Zjednoczone szykują się na "najgorszy scenariusz", czyli na bezpośredni atak Iranu, do którego może dojść w ciągu najbliższych godzin.


Czy Iran zaatakuje Izrael?

Kanał cytuje dwóch amerykańskich oficjeli, którzy utrzymują, że w agresji użyte zostaną ponad setka dronów oraz dziesiątki rakiet. W ocenie Amerykanów taki atak mógłby być trudny do obrony dla Izraela – jednak może okazać się on mniejszy. Media zwracają uwagę, że ambasada USA wydała ostrzeżenia dla swoich obywateli, aby nie podróżowali do Izraela. Dodatkowo ograniczono też ruch amerykańskich dyplomatów wewnątrz kraju.

Dlaczego Iran miałby zaatakować Izrael akurat teraz? Teheran od ponad tygodnia zapowiadał zemstę na państwie żydowskim w zamian za uderzenie na teren irańskiego kompleksu dyplomatycznego w Damaszku. Zginęło wówczas siedmiu oficerów, w tym dwóch dowódców Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej.

Atak na teren irańskiego kompleksu dyplomatycznego

Według "Washington Post", Pentagon był sfrustrowany, ponieważ Izrael nie powiadomił go z wyprzedzeniem o planowanym uderzeniu. Narażono przez to również bezpieczeństwo stacjonujących w regionie amerykańskich żołnierzy. Niezadowolenie z tego powodu miał w ubiegłym tygodniu przekazać sekretarz obrony USA Lloyd Austin w rozmowie ze swoim izraelskim odpowiednikiem Joawem Galantem. Rozmowa miała miejsce w czwartek.

Warto dodać, że Tel-Awiw wielokrotnie wcześniej raził w Syrii cele związane z Iranem. Mimo to atak z 1 kwietnia był szczególnie eskalacyjny, ponieważ wydarzył się na terenie placówki dyplomatycznej, na której miał znajdować się konsulat i rezydencja ambasadora.

Choć amerykańska administracja nie potwierdziła oficjalnie, że to irańska placówka była celem ataku, USA natychmiast zdystansowały się od izraelskiego uderzenia. Z drugiej strony, prezydent Joe Biden w rozmowie z izraelskim premierem Benjaminem Netanjahu, zadeklarował swoje wsparcie i zobowiązanie na rzecz bezpieczeństwa Izraela wobec gróźb Teheranu.

Oba państwa mają ściśle współpracować, szykując się na uderzenie. To dlatego szef Dowództwa Centralnego USA gen. Erik Kurilla wybrał się w czwartek do Izraela.

Iran zapowiadał "zdecydowaną odpowiedź"

Przypomnijmy: do ataku na irańską placówkę dyplomatyczną w Damaszku doszło 1 kwietnia po południu. W wyniku bombardowania całkowicie zniszczony został budynek, w którym miał mieścić się konsulat oraz rezydencja ambasadora.

W chwili ataku w budynku odbywała się akurat narada wysokich rangą dowódców irańskiej Gwardii Rewolucyjnej. Wśród siedmiu ofiar śmiertelnych byli: gen. Mohammad Reza Zahedi (dowódca operacyjny Sił Quds na Liban i Syrię), jego zastępca gen. Mohammad Hadi Hadż Rahimi oraz gen. Hosejn Aminullah.

Izrael nie skomentował sprawy, kwestionując jedynie dyplomatyczny charakter zaatakowanego budynku. Jak oznajmiono, miał on charakter celu militarnego. To wówczas Iran zapowiedział zdecydowaną odpowiedź, nie precyzując jednak, na czym miałaby ona polegać. Teheran obarczył USA za współodpowiedzialnością za atak.