"Skoczysz mi po ampułeczki?". Szokujące doniesienia o krakowskim lekarzu

redakcja naTemat
25 kwietnia 2024, 12:36 • 1 minuta czytania
"Znikające ampułki z lekami narkotycznymi, lekarz, który aplikuje sobie lekarstwa do kroplówki w czasie przyjmowania pacjentów, fałszowanie dokumentacji" – do takich nieprawidłowości według informatorów tvn24.pl miało dochodzić w Szpitalu Specjalistycznym im. Stefana Żeromskiego w Krakowie. Sprawę bada prokuratura.
"Skoczysz mi po ampułeczki?". Szokujące doniesienia o krakowskim lekarzu FOT. PIOTR KAMIONKA/REPORTER

Sprawę opisuje portal tvn24.pl. Redakcja powołuje się na informatorów, według których w Szpitalu Specjalistycznym im. Stefana Żeromskiego w Krakowie miało dochodzić do licznych nieprawidłowości. To jeden z największych ośrodków medycznych w Małopolsce.


Szokujące doniesienia o lekarzu z Krakowa

Ze szpitalnej apteczki miały znikać silne leki narkotyczne – oksykodon, morfina i fentanyl. To mocne leki przeciwbólowe na receptę, od których szybko można się uzależnić. Fentanyl ma działanie do stu razy mocniejsze od morfiny.

Z doniesień redakcji wynika, że jeden pracownik szpitala miał przywłaszczać sobie leki, zażywać je w trakcie przyjmowania pacjentów oraz dopisywać w kartach pacjentów leki, których ci nie otrzymali.

Dziennikarz Mateusz Kudła dotarł też do nagrania monitoringu, na którym widać prawdopodobnie jednego z pracowników oddziału ratunkowego z podpiętą do ramienia kroplówką. Mężczyzna zlecił stażystce wstrzyknięcie leku do kroplówki, do której był podłączony. Według informatorów, w ampułce miał znajdować się silnie uzależniający fentanyl.

"Skoczysz mi po ampułeczki?"

– A może by jaki fentanyl w ampule się przydał. Skoczysz mi po ampułeczki? – słyszymy na nagraniu. Kobieta posłusznie wstaje i opuszcza gabinet. Po około minucie wraca. – Do kroplówki, czy tak do wenflonu? – pyta. – Dołóż do kroplówki – instruuje lekarz, a pielęgniarka wykonuje jego polecenia. Po niecałych dziesięciu minutach do gabinetu wchodzi pacjent, a doktor przyjmuje go z wciąż podłączoną kroplówką. Przeprowadza w ten sposób wywiad i badanie.

Dziennikarz rozmawiał z pracownikiem placówki, który opisał całą sytuację. – Zostało zgłoszone przełożonym, że gość wynosi leki opioidowe z oddziału, że ich prawdopodobnie nadużywa. Dostaliśmy informację na SOR-ze, że mamy na siebie uważać, bo doktor ściąga kamery, przesłuchuje je, ogląda. Z SOR-u, z podjazdu. Mamy uważać: co mówimy, do kogo mówimy, gdzie mówimy – relacjonował anonimowy pracownik.

Sprawę bada prokuratura

Autor materiału rozmawiał również z dyrektorem placówki Lechem Kucharskim, który pracuje w "Żeromskim" od czterdziestu lat. Jak utrzymuje, zna swoją placówkę od podszewki i ręczy za jej pracowników. – My monitorujemy zużycie leków, monitorujemy wydawanie leków – zapewnia dziennikarza.

Dyrektor został zapoznany z opisanym wyżej nagraniem. Rozpoznał gabinet, mówiąc, że jest to pomieszczenie szpitalnego oddziału ratunkowego. – Ja nie wiem kiedy to było nagrane, w jakich okolicznościach – stwierdził, dodając, że sytuacja wymaga wyjaśnienia.

Informatorzy redakcji podkreślają, że nie powinno dochodzić do sytuacji, w których lekarz podaje sobie lek – nawet jeżeli był mu on przepisany – w trakcie pełnienia opieki nad pacjentem. Sprawę bada krakowska prokuratura, która wzywa na świadków pracowników szpitala w sprawie z Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.

– Niniejszy materiał powstał w trosce o dobro pacjentów. Nie przesądzamy o czyjejkolwiek winie – podkreślają w materiale autorzy. Materiał można zobaczyć w artykule tvn24.pl.