Michalik: Dlaczego ci politycy PiS są wciąż na wolności?
Jaki jest właściwie powód, dla którego osoby kluczowe dla utraty demokracji w Polsce, winne niezliczonych naruszeń prawa, uczestnictwa i współuczestnictwa w licznych aferach chodzą sobie po ulicy przez nikogo nieniepokojeni i śmieją nam się w twarz?
Trudno mi uwierzyć, że nie ma dowodów winy Macierewicza – jeśli faktycznie komuś ich brak, służę książkami Tomasza Piątka, plus dodaję inne wyczyny byłego ministra Obrony, od ujawnienia danych oficerów wywiadu i ich siatki agentów, poprzez włamanie jego współpracowników do Centrum Kontrwywiadu NATO, likwidację wiarygodności wywiadu i wyrzucenie z pracy najlepszych "łapaczy" rosyjskich szpiegów – co w świetle ostatnich wydarzeń z sędzią Szmydtem nabiera specjalnego znaczenia. Że nie wspomnę o zasiadaniu w macierewiczowskiej komisji ds. likwidacji WSI osoby podejrzanej o szpiegostwo na rzecz Rosji.
Czy naprawdę w polskim prawie nie ma na to paragrafów?
A Kaczyński – szef wszystkich szefów? Facet odpowiedzialny za mianowanie dwóch premierów łamiących konstytucję, malowany wicepremier ds. bezpieczeństwa, który lekceważył największe zagrożenia zza wschodniej granicy, facet, który autoryzował podsłuchiwanie Pegasusem działaczy i posłów PiS, i – jest takie duże prawdopodobieństwo – działaczy i posłów opozycji demokratycznej?
Przywódca partii która, według słów naczelnego Onet, wysłała do jednego z największych polskich portali polityka PiS, który chciał uzyskać wpływ na treści tam publikowane? Że nie wspomnę reasumpcji głosowań, nocnych obrad Sejmu, przemocy instytucjonalnej i bezprawnej legislacji, choćby w sprawie wyborów kopertowych…
A nadużycia dotyczące TVP? Przekształcenie mediów publicznych w bezprawny ośrodek partyjnej, nacjonalistycznej, miejscami faszyzującej szczujni i propagandy? To wszystko odbyło się za jego wiedzą i na jego polecenie. Czy naprawdę w polskim prawie nie ma na to paragrafów?
Są, z pewnością, że nie wspomnę o top of the top, czyli o słynnym artykule 13 konstytucji zakazującym istnienia partii politycznych odwołujących się nie tylko w swojej teorii, ale i praktyce działania do najbardziej zbrodniczych ustrojów, faszyzmu i komunizmu…
Na co właściwie czeka nowa większość sejmowa?
Czym jest PiS
We wczorajszym przemówieniu sejmowym Donald Tusk, chyba jako pierwszy polityk, otwarcie powiedział, czym jest PiS, a mianowicie partią proputinowska, czyli zdradziecką partią rosyjskich wpływów i interesów w Polsce.
Jak świetnie napisał na portalu X "Pablo Morales": "To wszystko można zawrzeć w jednym słowie: Rosja. Poczynając od związków PiS z rosyjskimi służbami specjalnymi, przy okazji podsłuchów w Sowie, które wlanie przecież przyczyniły się do wyborczego zwycięstwa partii Kaczyńskiego. Po drodze mijając kolejne, smutne stacje tej swoistej drogi krzyżowej: od szaleństw Macierewicza po zdradę sędziego.
(…)
Macierewicz, niszczenie polskiego wojska, dewastacja służb specjalnych, podważanie praworządności, dywersyfikacja społeczeństwa, współpraca z pachołkami Putina w UE, promocja ludzi o poglądach skrajnie antyukraińskich i prorosyjskich czy też wreszcie wielomiesięczny cykl widzeń J. Kaczyńskiego z agentem KGB".
Zgadzam się, że żaden polityk nigdy wcześniej nie nazwał publicznie tak jasno spraw po imieniu i mam szczerą nadzieję, że to początek prawdziwych rozliczeń (czyli czynów, a nie wyrazów oburzenia i buńczucznych tweetów) w rozumieniu aresztowań, zatrzymań dokonywanych na polecenie kontrwywiadu, co w wypadku Macierewicza wydaje się must have i tak spóźnionym już o całe lata…
Gdyby miało skończyć się na gadaniu, to oznacza to ni mniej, ni więcej, tylko że Rosja nadal będzie działać w Polsce bez przeszkód.
A że działa i jakie szkody wyrządza widzimy na przykładzie sędziego Szmydta, który przecież, jak wszyscy świetnie rozumiemy – jest z pewnością tylko jednym z wielu…
Osobiście mam wrażenie, że czas już najwyższy także na porządne przetrzepani pod kątem związków z Rosją czołowych pisowskich polityków (i być może nie tylko pisowskich), łącznie z premierem Morawieckim, Beatą Szydło i Jarosławem Kaczyńskim i zapewne wieloma innymi osobami.
Nie rozumiem też jednej rzeczy: dlaczego rząd nie zatrudnia do tej roboty ludzi takich jak Paweł Wojtunik, czy generał Pytel – żeby wymienić tylko dwa nazwiska, bo jest jeszcze wielu innych fantastycznych fachowców? Aż dziw, że w obecnej sytuacji międzynarodowej i krajowej oni wciąż nie pracują dla dobra Rzeczpospolitej…