Dzieci w klasie. Za nimi, plecami do nich, ksiądz w sutannie.
Obowiązkowe lekcje religii lub katechezy – to projekt ustawy, pod którym podpisy zbiera Stowarzyszenie Katechetów Świeckich. fot. naTemat.pl

Młodzi ludzie będą musieli chodzić na religię lub etykę – tego chce Stowarzyszenie Katechetów Świeckich. Chodzi o szkoły publiczne, niepubliczne i prywatne. Katecheci ruszyli ze zbiórką podpisów pod projektem obywatelskim – potrzebują ich przynajmniej 100 tys., by sprawą zajął się Sejm. Właśnie o tym mówię w nowym odcinku programu naTemat Polityki. Informuję, co jeszcze chcą zmienić katecheci oraz komentuję i przypominam, jak religia została wprowadzona do szkół.

REKLAMA

Tę całą sprawę otacza wiele warstw zakłamania, począwszy od języka. Nie ma czegoś takiego jak "lekcje religii". Lekcje to można mieć z religioznawstwa.

W dużych miastach na "lekcje religii" chodzi już tylko od 15 do 30 procent licealistów. Ten projekt ustawy to wyraz desperacji i zuchwałości: katecheci wpadli na "genialny" pomysł: zmuśmy uczennice i uczniów, by musieli nas słuchać, a całe społeczeństwo, by musiało nam za to płacić. Proste? Proste. 

Projekt ustawy o obowiązkowej katechezie lub etyce to tak naprawdę gra o blisko 30 tysięcy pensji. Właśnie tylu katechetów prowadziło zajęcia w szkołach w roku szkolnym 2022/2023.

Więcej w programie naTemat Polityki. Subskrybuj nas na YouTube, by nie przegapić żadnego odcinka. A jeśli uważasz temat za ważny, zachęcam do podzielenia się podcastem ze znajomymi.