Espace idealnie nadaje się w długą trasę. Zabierzesz 7 osób, ale jedno nie da ci spokoju

Adam Nowiński
27 maja 2024, 20:29 • 1 minuta czytania
Dawno testowane auto nie sprawiło mi takiej trudności w ogólnej ocenie tak jak Renault Espace VI generacji. Na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z przestronnym, praktycznym i ciekawie zaprojektowanym samochodem. Ale kiedy się mu przyjrzymy, pojeździmy nim trochę, a zwłaszcza weźmiemy go w trasę, to zaczynamy dostrzegać pewne mankamenty. Jakie? Zapraszam na test!
Renault Espace VI prezentuje się naprawdę bardzo ładnie! Fot. Adam Nowiński / naTemat.pl

Już poprzednia, piąta generacja Renault Espace odeszła od znanej konstrukcji vana i stała się crossoverem. Co ciekawe obecna, szósta odsłona tego modelu jest od poprzedniczki jeszcze mniejsza (13 cm krótsza, 4 cm węższa, 3 cm niższa i z ponad 14 cm krótszym rozstawem osi), przez co udało się ją odchudzić o całe 200 kg.


Ale zmiana gabarytów to niestety mniej przestrzeni wewnątrz. Zapomnijcie więc o siedmiu niezależnych, pełnoprawnych fotelach i sensownej przestrzeni bagażowej. No i o silniku V6, który pociągnąłby tego kolosa. Teraz pod maską znajdziecie 3-cylindrową benzynę 1.2 o mocy 130 KM, ale do jednostki napędowej jeszcze wrócę.

Jak się prezentuje z zewnątrz?

Nowy Espace niczym nie przypomina starego modelu. Ale ci, którym łezka w oku kręci się na wspomnienie tamtego kultowego vana, powinni wziąć się w garść, bo ten obecny poszedł z duchem czasu i wcale nie wygląda tak źle.

Przede wszystkim trzeba docenić bardzo świeży design nadwozia z drapieżnymi LED-owymi, matrycowymi lampami z przodu i z tyłu, charakterystyczną maskownicą chłodnicy oraz nowym, spójnym z resztą modeli Renault oznakowaniem marki. Całość osadzona jest na 20-calowych i bardzo ładnych alufelgach.

Wewnątrz jest dobrze, ale...

W środku też jest na bogato, przynajmniej na pierwszy rzut oka w modelu, który testowałem w wersji wyposażenia iconic. Mamy więc skórzane, perforowane i regulowane elektrycznie, podgrzewane fotele z funkcją masażu i zapisania pozycji, są ciekawe drewnopodobne (plastikowe) dekory, miękkie obicie drzwi, dobrze spasowana i ciekawie wystylizowana deska rozdzielcza oraz tunel środkowy z masą praktycznych schowków.

Przekładnia zmiany biegów znalazła się przy kierownicy, jak w innych modelach Renault, np. elektrycznej Megane (tutaj link do testu), przez co obsługa multimediów z kierownicy powędrowała na oddzielną manetkę.

Na środku mamy pokaźny, pionowo ustawiony wyświetlacz centralnego komputera z systemem Android Automotive, który działa dość płynnie, czego z kolei nie można powiedzieć o cyfrowych zegarach, a konkretnie jednym z widoków z nawigacją – niestety ja miałem tak, że przez część testu mapa nie chciała się wczytać i oglądałem rozmazany ekran.

Zastanawia mnie celowość rozwijania Android Automotive, ponieważ większość kierowców i tak włącza Android Auto czy też Apple CarPlay, które w Espace działają bezprzewodowo i mają te same aplikacje. Na docenienie zasługuje półka z ładowarką indukcyjną umieszczona na wierzchu tak, aby telefon był cały czas widoczny dla kierowcy oraz naprawdę świetnie brzmiący system nagłośnienia Harman Kardon. Do tego mamy sporo fizycznych przycisków, co bardzo lubię, ponieważ są one praktyczniejsze szczególnie jeśli chodzi o regulację temperatury.

Jest kilka niedoróbek...

Całość designu jest spójna i daje klientowi Renault poczucie auta premium. Ale nie do końca, bo jeśli przyjrzymy się uważniej, to zauważymy pewne niedoróbki. Na przykład boczne obicia tunelu środkowego. Po co ktoś trudził się, aby pokryć je skórą, skoro nie podłożył pod spód kawałka gąbki, żeby były one miękkie?

Można było swobodnie zostawić sam goły plastik, bo efekt byłby ten sam. Co ciekawe drzwi też obłożono skórą, ale tam gąbka trafiła, więc jedno kolano ma miękko, drugie uderza w twardy plastik.

Do tego to mocowanie pasa bezpieczeństwa pasażera z przodu... Tak ma być?

Z tyłu w drugim rzędzie siedzeń mamy sporo miejsca na nogi oraz głowę, mimo że nasza wersja miała szklany dach. Kanapa jest regulowana w proporcjach 40/60, ma pochylane do tyłu oparcia i można ją przesunąć o 22 centymetry do przodu. Pasażerowie mają tutaj także do dyspozycji dodatkowe nawiewy oraz gniazda USB-C.

W trzecim rzędzie siedzeń miejsca jest mniej. Tam zmieszczą się raczej tylko dzieci lub drobnej budowy dorośli i to też nie wytrzymają dłuższej trasy, a bardziej wsiądą, żeby podróżować po mieście. Mimo to fajnie, że jest taka opcja, sam z niej skorzystałem i zdarzyło mi się wieźć 6 osób, które nie narzekały na komfort jazdy.

Wystarczyło dobrze ustawić tylną kanapę, żeby ci w trzecim rzędzie mieli więcej miejsca na nogi. Jedyne co było dla nich trudne, to wysiadanie – musieli się nieźle nagimnastykować, gdyż tylna kanapa się składa, ale nie unosi.

Dobrze, że dodatkowe fotele można łatwo złożyć i rozłożyć, a po ich złożeniu uzyskujemy całkiem pokaźną przestrzeń bagażową, bo prawie 800 litrów, a jak złożymy wszystkie siedzenia, to nawet przeszło 1800 litrów. Przy rozłożonych wszystkich siedzeniach bagażnika praktycznie nie ma i jedyne co wetkniemy za ostatni rząd foteli to parę reklamówek.

Jak jeździ? Hmm...

Tak jak wspomniałem pod maską Renault Espace E-Tech drzemie układ full hybrid 200 w składzie:

Razem otrzymujemy dokładnie 200 KM, a całość pracuje razem z automatyczną skrzynią biegów MMT o 15 (SIC!) przełożeniach.

Całość takiego układu ma swoje plusy i minusy. Ewidentnym plusem jest wydajność i oszczędność paliwa, ponieważ w mieście dzięki hybrydzie mógłbym zrobić 800-900 km, gdyż spalanie w tym pojeździe posiadającym 55-litrowy bak paliwa miałem na poziomie 5,5 - 6 litrów na 100 km. Do tego cisza wynikająca z jazdy na prądzie.

Ale jak zabieramy Espace w trasę, to nie jest ten sam pojazd. Przede wszystkim rozpędzając go do 120-140 km/h drastycznie wzrasta mu konsumpcja paliwa do jakichś 7-8 litrów na 100 km. Do tego w środku robi się niemiłosiernie głośno i słychać ten 3-cylindrowy silniczek, który walczy o przetrwanie.

Auto ma też dość kiepski "zryw". Kiedy chcemy kogoś wyprzedzić i wciskamy pedał gazu w podłogę, samochód owszem przyspiesza, ale dopiero po 3 sekundach, kiedy zmieni bieg i niemiłosiernie szarpnie. Przestawienie na tryb sport lekko pomaga, bo opóźnienie skraca się do jakichś dwóch sekund, ale nadal szarpnięcie zostaje.

Oczywiście jeśli ktoś nie lubi wysokich prędkości i wystarczy mu podróżowanie do jakichś 100 km/h, to w porządku – nie będzie tak głośno, za to całkiem oszczędnie.

Na plus zasługują systemy asystujące, może z wyjątkiem sczytywania ograniczeń prędkości, bo ten kuleje i zdarzy mu się przeczytać coś z plandeki mijanego TIR-a. Do tego warto dokupić sobie w opcji pakiet 4Control ze skrętną tylną osią, który znacznie zmniejsza promień skrętu podczas manewrowania.

Ile kosztuje?

Renault przygotowało trzy pakiety wyposażenia Espace'a:

Nasz model iconic po dołożeniu do niego jeszcze kilku bajerów kosztuje 238,2 tys. zł. Czy to dużo, czy mało? Dajcie znać, co o tym sądzicie w komentarzach pod artykułem!

Czytaj także: https://natemat.pl/493310,renault-austral-test