Aktor znany z "Listów do M." ma trafić do więzienia. W sądzie w Olecku zapadł wyrok

Weronika Tomaszewska-Michalak
04 czerwca 2024, 15:41 • 1 minuta czytania
W Sądzie Rejonowym w Olecku zapadła decyzja w sprawie aktora Rafała I., który miał wymusić podpisanie kredytu. Jeśli wyrok się uprawomocni, gwiazdor z filmu "Listy do M." spędzi w więzieniu półtora roku.
Aktor Rafał I. z wyrokiem. Fot. TOMASZ NOWOCINSKI/AGENCJA SE/East News

Chodzi o zdarzenie sprzed kilku lat. Rafał I. miał "pozbawić wolności i zmusić do podpisania umowy kredytu Dawida K.". Z ustaleń śledczych wynika, że do przestępstwa miało dojść na zapleczu sklepu monopolowego w Gołdapi.


Wyrok ws. aktora z "Listów do M."

Proces ws. celebryty ruszył w 2023 roku, a prokuratura postawiła mu trzy zarzuty. – Wszystkie czyny, które były przedmiotem zainteresowania sądu, można je określić mianem wymuszeń rozbójniczych i uporczywego nękania – mówiła dla tvn24.pl Agnieszka Węglicka-Bogdan, wiceprezeska Sądu Rejonowego w Olecku.

Portal poinformował, że "3 czerwca zapadł wyrok". Rafał I. znany z takich filmów jak "Listy do M.", "Drogówka" czy "Wojna polsko-ruska", został skazany na karę bezwzględnego więzienia.

– To nieprawomocne orzeczenie. Przysługuje od niego środek odwoławczy, jakim jest apelacja. Osoba ta została skazana na karę bezwzględnego pozbawienia wolności. Miała postawione trzy zarzuty i co do tych trzech zarzutów została uznana winną. Za każde przestępstwo wymierzono karę jednostkową, natomiast kara łączna to rok i sześć miesięcy pozbawienia wolności – wyjaśniła Węglicka-Bogdan.

Relacja pokrzywdzonego przez Rafała I.

O aferze wokół Rafała I. pisaliśmy już w naTemat przed rokiem. Wówczas do mediów trafiła przerażająca relacja mężczyzny, który ma być pokrzywdzonym w tej sprawie.

"Otoczyło mnie czterech ludzi, zamknęła się żaluzja antywłamaniowa za mną i Rafał I. podsunął mi umowę kredytową z jego lombardu, tam, gdzie siedział, widziałem, że stała siekiera. Nie miałem wyjścia, podpisałem, że pożyczam od niego 15 tys. Nikt mi nie chciał pomóc, bo to znany aktor tu u nas, wpływowy człowiek.

Wszyscy się mu tu kłaniają, bierze udział w imprezach charytatywnych. Poprosiłem o pomoc innego aktora Tomasza Oświecińskiego" – twierdził Dawid K., u którego doszło do złamania czaszki i nosa.

Na poprzedniej rozprawie pojawił się również Oświeciński, który w rozmowie z "Super Expressem" potwierdził wersję Dawida K. "Poszkodowany napisał do mnie prośbę o pomoc i wsparcie, więc tu jestem. Znamy się z Rafałem, więc powiedziałem mu: ''Określ się, kim chcesz być. Czy być aktorem, czy gangsterem. W świecie aktorskim na gangsterów miejsca nie ma''" – podsumował.