Chwile grozy po "spotkaniu" samolotu z burzą i gradem. Tylko spójrzcie na zdjęcie z kokpitu

Klaudia Zawistowska
10 czerwca 2024, 15:33 • 1 minuta czytania
Loty samolotami należą do najbezpieczniejszych środków transportu. Jednak nawet i tam czasami dochodzi do niebezpiecznych sytuacji. Jedna z nich miała miejsce w niedzielę (9 czerwca), kiedy maszyna Austrian Airlines wleciała w burzę. W sieci pojawiły się zdjęcia zniszczonego samolotu.
Samolot Austrian Airlines wpadł w burzę. Załoga prosiła o pomoc Fot. ALEX HALADA/AFP/East News/Facebook

Latanie w burzy bywa bardzo niebezpieczne. Dlatego samoloty wyposażone są w specjalne systemy, które alarmują pilotów i załogę o gwałtownych zjawiskach. Tym razem być może coś poszło nie tak, ponieważ maszyna z pasażerami wracającymi z wakacji na rajskiej Majorce wpadła w centrum żywiołu.


Sekundy grozy w samolocie. Powrót z wakacji na Majorce zapamiętają na zawsze

Do niebezpiecznej sytuacji doszło w niedzielę 9 czerwca późnym popołudniem. Samolot Austrian Airlines OS434 wystartował z Palmy i zmierzał do Wiednia. Wszystko się skomplikowało, kiedy maszyna zaczęła zbliżać się do miejsca docelowego.

Wiele wskazuje na to, że radary nie zdążyły wykryć potężnej burzy, w którą wpadł samolot. Zjawisku towarzyszyło też gradobicie. Jak informują austriackie media, całość trwała zaledwie kilka sekund, ale to wystarczyło, żeby doprowadzić do poważnych uszkodzeń Airbusa A320.

W fatalnym stanie jest dziób maszyny. Szyby w kokpicie pilotów zostały roztrzaskane i nie było przez nie niczego widać. Poważnie uszkodzone zostały również niektóre panele.

Sytuacja była na tyle zła, że będąc w powietrzu, załoga nadała sygnał "Mayday", prosząc o pomoc. W łączności radiotelefonicznej jest to komunikat o bezpośrednim zagrożeniu zdrowia i życia. Jego odpowiednikiem w radiotelegrafii jest SOS.

Ostatecznie o godzinie 17:55 maszyna wylądowała w Wiedniu. Patrząc na zdjęcia maszyny, które trafiły sieci, aż trudno uwierzyć, że nikomu nic się nie stało.

Lądowanie w Wiedniu. Wszczęto dochodzenie ws. samolotu Austrian Airlines

Austriacki dziennik "Die Presse" poinformował w poniedziałek 10 czerwca, że – zgodnie z austriackim prawem – zostało wszczęte dochodzenie, którego celem będzie wyjaśnienie wszystkich okoliczności niedzielnego zdarzenia.

"Jak zwykle w przypadku takich incydentów, wszczęto dochodzenie w celu ustalenia, dlaczego wczorajszy lot OS434 przeleciał przez strefę, w której występował grad" – poinformowały linie Austrian Airlines.

Choć od zdarzenia minęło już kilkanaście godzin, to przewoźnikowi nie udało się jeszcze oszacować, jak wielkie są szkody po gradobiciu w powietrzu. Nie wiadomo również, jak długo potrwa naprawa maszyny.

Austrian Airlines poinformowały także o relacjach załogi. Ta twierdzi, że pokładowe radary nie pokazały komórki burzowej. "Obserwujemy coraz więcej ekstremalnych zjawisk pogodowych, a burze w ruchu lotniczym stają się coraz dotkliwsze" – skomentował ekspert ds. lotnictwa Kurt Hofmann. Dodał on również, że czasami piloci mają zaledwie kilka sekund, żeby ominąć burzę.

Ponad 30 rannych osób podczas turbulencji. Jedna nie żyje

Przypomnijmy, że to nie pierwsza niebezpieczna sytuacja, do której w ostatnich tygodniach doszło w powietrzu. Pod koniec maja media informowały o locie Singapore Airlines z Londynu do Bangkoku w Tajlandii.

W trakcie przelotu doszło do poważnych i niespodziewanych turbulencji. Na pokładzie znajdowało się 211 pasażerów i 18 członków załogi. Rannych zostało ponad 30 osób. Jeden z podróżnych zmarł.

Po tamtym zdarzeniu eksperci podkreślali, jak ważne jest to, żeby mieć zapięte pasy bezpieczeństwa podczas całego lotu, a nie tylko podczas startu i lądowania. To właśnie one mogą w takich sytuacjach uratować zdrowie i życie pasażerów.