Nowa Zelandia wygrała z papierosami vapingiem. Dlaczego nie Polska?

redakcja naTemat.pl
01 lipca 2024, 16:33 • 1 minuta czytania
W Polsce trwa gorąca dyskusja na temat uzależnienia Polaków od papierosów. Do Ministerstwa Zdrowia wpłynęła nawet petycja o zakazie palenia na balkonach. A czy można skutecznie ograniczyć liczbę palaczy w Polsce? Szwecja i Nowa Zelandia poradziły sobie z tym problemem, stawiając na mniej szkodliwe alternatywy: vaping i saszetki nikotynowe. Z drugiej strony trzeba chronić dzieci. Ministerstwo Zdrowia po długich analizach uznało, że w pierwszej kolejności zajmie się zakazem sprzedaży nieletnim jednorazówek bez nikotyny, czyli „cukierkowej pułapki”. Specjaliści uważają, że to dobry pomysł.
W dwóch krajach zakazano palenia. Polska też może to zrobic. Fot. Marek Bazak/East News

Ja w to ogóle bym chciała, żeby Polacy nie palili papierosów” – powiedziała minister zdrowia Izabela Leszczyna w kwietniowym wywiadzie w TVN w kontekście dyskusji na temat zapowiadanego przez nią zakazu sprzedaży jednorazowych papierosów elektronicznych.


Jej zdaniem, taki zakaz ma chronić nieletnich, którzy też sięgają po te produkty, choć sprzedaż osobom niepełnoletnim w Polsce jest od dawna zakazana przez prawo, a państwo go nie egzekwuje. O przestrzeganie istniejącego już prawa, szczególnie w kontekście jakości produktów i ich nielegalnej sprzedaży, apelowała też podczas komisji zdrowia w Senacie w marcu tego roku podkreślała Senator Beata Małecka-Libera. Liczni eksperci i specjaliści zdrowia publicznego podkreślają natomiast, że całkowity zakaz nie będzie działał. Żaden kraj go jak na razie skutecznie nie wprowadził, doprowadzając do zwiększenia szarej strefy lub umożliwiając sprzedawcom  e-papierosów jednorazowych na omijanie prawa działając w luce prawnej. Wprowadzenie konkretnych ograniczeń przy sprzedaży e-papierosów mogłoby przynieść bardziej wymierne skutki np.  uszczelnienie przepisów handlu internetowego, który aktualnie jest bramą do szarej strefy. Jak jednak zmniejszyć odsetek palaczy papierosów. Są kraje, którym się to udało. Sprawdźmy, jak zrobiła to Szwecja i Nowa Zelandia. 

Trujący dym papierosowy

Jak informuje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), nikotyna jest związkiem powszechnie występującym w liściach tytoniu i jednocześnie związkiem, jaki wywołuje uzależnienie od tytoniu. Nie jest ona jednak substancją rakotwórczą, choć w dużych dawkach może być toksyczna. Raka wywołuje natomiast dym papierosowy, w którym uwalniają się substancje rakotwórcze podczas spalania tytoniu. 

Nikotyna nie zabija, tylko wdychanie dymu. Możemy zażywać nikotynę bez dymu. To strasznie niepokojące, ilu ludzi przedwcześnie umiera w tym stuleciu. A wiemy, co działa na poprawę zdrowia publicznego. Przecież udało nam się pozbyć masy chorób czy wypadków... takie rzeczy działają. I wiem, że mogą działać dalej – komentuje prof. David Sweanor z kanadyjskiego centrum zdrowia, który badał przypadki Szwecji i Nowej Zelandii.

Jeszcze dziesięć lat temu w Szwecji dymem z tradycyjnych papierosów truło się ponad 16 proc. społeczeństwa. Dziś odsetek ten spadł do nieco ponad 5 proc. Tylko w ciągu dekady Szwedzi zmniejszyli liczbę palaczy o 50 proc., stając się pierwszym na świecie krajem o statusie „wolnego od dymu”. W Nowej Zelandii odsetek palących spadł z blisko 17 proc. do 6,8 proc. od 2011 do 2023 roku.

W Nowej Zelandii pomógł głównie vaping, czyli e-papierosy. Nowa Zelandia uruchomiła kampanie „Vape To Quit Strong (vaping zamiast tradycyjnych papierosów). Oficjalnie jako sposób na rzucenie palenia rekomenduje go także brytyjski NHS, czyli tamtejszy odpowiednik polskiego NFZ. W Zjednoczonym Królestwie jeszcze w 2023 roku ruszyła kampania “Swap to Stop” zachęcająca palaczy do przejścia na mniej szkodliwe e-papierosy. które umieszcza psię pod wargą. 

- W Szwecji palacze stanowią jedynie 5,6 proc. społeczeństwa. Warto skorzystać z wzorców i instrumentów, które tam wdrożono – podkreślał dr Krzysztof Łanda, były wiceminister zdrowia, ekspert oceny technologii medycznych, podczas Światowego Dnia bez Tytoniu przy okrągłym stole Forum Zdrowia Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. 

Kierowany przez niego zespół opublikował właśnie unikatowy dokument, czyli systematyczny przegląd dowodów naukowych wpływu niektórych produktów nikotynowych na zdrowie. 

- Z całą mocą pokazał, że kontinuum ryzyka, czyli gradacja szkodliwości różnych produktów dostarczających nikotynę, jest faktem – tłumaczy Krzysztof Łanda.

Naukowcy przeanalizowali też trzy tory oceny: tor związany z zawartością substancji chemicznych w dymie lub w saszetkach, tor biomarkerowy i tor kliniczny. Wyniki wszystkich trzech torów oceny są wskazują, że konsumpcja produktów do podgrzewania tytoniu w porównaniu z paleniem tradycyjnych papierosów, prowadzi do redukcji toksyn, które trafiają do organizmu palacza, zmniejsza liczbę biomarkerów w organizmie i przyczynia się do spadku częstości występowania chorób odtytoniowych. Mamy już na to wiarygodne badania o odpowiednio długim okresie obserwacji. 

- W tym kontinuum ryzyka jeszcze mniej toksyczne są e-papierosy, a jeszcze mniej saszetki zawierające farmakopealnie czystą nikotynę – podkreślał Krzysztof Łanda. 

Vaping może pomóc rzucić palenie ?

Janusz Krupa, prezes Instytutu Człowieka Świadomego, podkreśla, że w Polsce brakuje publicznych kampanii przeciw paleniu. Za to przeważa pogląd, że gorszy od tytoniu jest vaping, czyli e-papierosy. Ekspert argumentuje, że to bzdura – odpowiedzialne regulacje pozwalają zmniejszyć palenie u nieletnich w sposób skuteczny, co udowodniły Nowa Zelandia i Szwecja.

Taką ocenę vapingu jako potencjalnej mniej szkodliwej alternatywy dla palaczy  mają też inni uznani eksperci. Prof. Witold Zatoński, ekspert w dziedzinie onkologii, w rozmowie z tygodnikiem „Polityka” w kwietniu, powiedział: – Dym tytoniowy to najbardziej szkodliwa substancja, jaką można sobie wyobrazić. W Polsce tradycyjne papierosy pali 7 mln ludzi. 500–700 tys. wapuje. Im to prawdopodobnie ratuje życie. Nie można nie brać ich pod uwagę. 

Dodał też, że „wspomina kilkunastu swoich pacjentów, którzy już by nie żyli, gdyby się nie przestawili na e-papierosy

O roli e-papierosów mówił też w niedawnym wywiadzie dla Radia Nowy Świat prof. Andrzej Fal, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego: - Historyjka o tym, że pan redaktor, wieloletni palacz dzięki e-papierosom rzucił palenie, przechodząc najpierw na e-papierosy, a potem redukując dawkę, to świat prezentowany przed wejściem tych produktów na rynek. Tak naprawdę, ja byłem jego fanem – mówił, dodając jednak, że popełniono błąd, nie wprowadzając regulacji określających, kto je może kupić. 

Dzieci należy chronić efektywnymi regulacjami

Prof. Zatoński, jak wszyscy eksperci zdrowia publicznego i lekarze, podkreślają jednak zdecydowanie, że najważniejsze to chronić dzieci. 

Potrzebujemy strategicznego programu edukacji i ochrony zdrowia w tym zakresie, takiego, jaki był w latach 90., w efekcie którego zachorowalność na raka płuc u mężczyzn w średnim wieku (45–64 lata) zmniejszyła się ponad trzykrotnie – dodał w rozmowie z Polityką. 

Dodał, że też jest „przerażony popularnością smakowych jednorazówek wśród dzieci i młodzieży, ale obawia się, że jeden zakaz nie rozwiąże problemu”.

- Ostatnio można zauważyć, że stosuje się politykę zakazów, choć nie tędy droga. Zakazać można wszystkiego, ale lepiej jest pokazać ludziom alternatywne sposoby postępowania. Zakazy doprowadziły do fatalnych rezultatów społecznych, podobnie jak kiedyś prohibicja w USA, to jest: wzrostu przestępczości, nielegalnego handlu przemytu, wzrostu sprzedaży dopalaczy i innych groźnych substancji itd. – podkreślał Krzysztof Łanda. 

Świetne narzędzie, jakim jest redukcja szkód, jeśli jest skierowana właściwie, czyli do tych, którzy szkodzą sobie paląc klasyczne papierosy, jest racjonalną metodą, pozwalającą osiągnąć cel. To precyzyjne narzędzie, które musi być bardzo precyzyjnie wprowadzone. W Polsce nie ma żadnego racjonalnego, długoterminowego planu walki z paleniem. Wydaje nam się, że zakazem możemy osiągnąć wszystko – powiedział w rozmowie z Medexpressem prof. Andrzej Fal, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego.

Jak to zrobić? 

- Ludzie są uzależnieni od nikotyny, bynajmniej nie od kilku tysięcy toksyn, które zawiera dym tytoniowy. Jeżeli możemy dostarczyć im nikotynę i ograniczyć albo w ogóle wyeliminować dostarczanie bardzo szkodliwych substancji, które znajdują się w dymie papierosowym, to bez wahania zróbmy to – podkreślał dr Krzysztof Łanda.

Beznikotynowe czyli „cukierkowa pułapka”

Jednym ze sposobów, który pomoże chronić dzieci, może być też uregulowanie elektronicznych papierosów bez nikotyny. Wyglądają praktycznie tak samo, jak produkty nikotynowe, zawierają jednak substancje słodzące. Specjaliści nazywają je „cukierkową pułapką”. Nie obowiązują ich dziś jednak zakazy sprzedaży osobom do 18 roku życia. Minister Zdrowia Izabela Leszczyna dostrzegła ten problem. I niedawno ogłosiła, że szykuje w pierwszej kolejności projekt, który ma zakazać beznikotynowych jednorazówek w pierwszej kolejności.

– Ten jeden projekt to taka szybsza ścieżka. On obejmuje przede wszystkim dzieciaki, żeby dzieci i młodzież do 18. roku życia nie mogły palić papierosów bez nikotyny, bo one są także szkodliwe i wyzwalają negatywne przyzwyczajenie. Chciałabym, żeby on do prac rządu wszedł jeszcze przed wakacjami – dodała jeszcze przed rozpoczęciem wakacji na konferencji prasowej Izabela Leszczyna. Jeśli MZ wciąż chciałoby uregulować status papierosów elektronicznych bez nikotyny, tak aby dzieci nie mogły ich zakupić z początkiem roku szkolnego, musiałby pokazać ustawę na najbliższym posiedzeniu rady ministrów w nadchodzącym tygodniu. 

- Mówienie o bezpieczeństwie e-papierosów bez nikotyny nie ma naukowego uzasadnienia. Co więcej stanowi zachętę dla młodzieży do podjęcia prób wapowania i potencjalną możliwość przejścia na wyroby nikotynowe. Taka sytuacja na rynku konsumenckim psuje de facto rynek e-papierosów, które powinny stanowić produkt służący redukcji szkód wywołanych paleniem tytoniu – napisał na swoim blogu prof. Andrzej Sobczak ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.

Przez papierosy Polska traci

Na 92 mld zł, którymi obarczony jest budżet z powodu palenia papierosów przez Polaków, składają się: 50 mld zł – bezpośrednie koszty (związane z leczeniem palaczy) – i 42 mld zł – koszty pośrednie (koszty, jakie ponoszą firmy i przedsiębiorcy z powodu nieobecności leczonych pracowników czy palenia w miejscu pracy). Są to więc zauważalne obciążenia nie tylko polskiego systemu ochrony zdrowia, ale także rodzimej gospodarki.

Wedle szacunków Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych, szara strefa tytoniowa w ub. roku kosztowała polski budżet ok. 2,1 mld zł utraconych wpływów akcyzowych: ok. 1,6 mld zł to podrabiane papierosy, a ok. 0,5 mld zł to podrabiane papierosy. IPAG wskazał, że szara strefa w segmencie produkcji tytoniu maleje. Dużą rolę w ograniczeniu szarej strefy na rynku tytoniowym miała odegrać przyjęta w 2021 roku mapa akcyzowa, czyli ścieżka stopniowego podnoszenia opodatkowania

Polska nadal pozostaje drugim największym producentem wyrobów tytoniowych w Unii Europejskiej.

Zakaz palenia w Polsce

15 listopada 2010 r. wprowadzono zakaz palenia w miejscach publicznych. Wedle badań z 2011 roku wykonanych na zlecenie GUS, po wejściu w życie ustawy wyraźnie spadło narażenie na dym tytoniowy w miejscach publicznych. W lokalach gastronomicznych odnotowano ponad dwukrotny spadek tej statystyki.

W ustawie o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych zgodnie z art. 13 ust. 1 pkt 2 i ust. 2, "Kto będąc właścicielem lub zarządzającym obiektem lub środkiem transportu, wbrew przepisom art. 5 ust. 1a nie umieszcza informacji o zakazie palenia, podlega karze grzywny do 2000 zł. Kto pali wyroby tytoniowe, nowatorskie wyroby tytoniowe lub papierosy elektroniczne wbrew postanowieniom art. 5, podlega karze grzywny do 500 zł".