Migranci nie są mi straszni. Jedyną osobą, której nie chciałbym za sąsiada jest Matecki
Widzieliście, co ostatnio odwalił znany pisowski hejter, który jakimś cudem ma poselski mandat? Zobaczył pod Netto Areną w Szczecinie grupę ludzi o orientalnych rysach i zadzwonił do straży miejskiej z pytaniem, czy to nie jest przypadkiem jakieś nielegalne zgromadzenie. Szybko się okazało, że muzułmanie wynajęli to miejsce na obchody swojego święta.
Przy okazji przejrzałem przed chwilą Twittera Mateckiego. Takiego ścieku dawno nie widziałem. Wrzuca zdjęcia osób o ciemnym kolorze skóry i pisze, że "ubogacanie kulturowe się zaczęło". Publikuje nieznanego pochodzenia filmy, na których osoby ciemnoskóre biją białych. Rzeczy, które pisze i publikuje, nie nadają się do cytowania. Tam po prostu śmierdzi rasizmem. To czystej wody szczucie na ludzi, którzy nie mają skóry tak alabastrowo białej, jak poseł Matecki.
Panie Matecki, "nie ma w słowniku kulturalnych ludzi słów, które by mogły wystarczająco obelżywie określić pańskie postępowanie", że przywołam słynny cytat z filmu "CK Dezerterzy".
Tak się składa, że mam znajomego muzułmanina. Wiecie, czym się różni ode mnie? Na grillu je kurczaka, a nie karkówkę. No i popija colę, nie piwo. Sam nie wiem, co gorsze…
Mój synek chodzi do przedszkola z małymi Ukraińcami. Ma też kolegów i koleżanki o ciemnej skórze, bo mają białych i czarnoskórych rodziców. Na podwórku bawi się z dzieciakami z Ukrainy, Białorusi. Ma też kolegę Włocha, bo kilka bloków obok mieszka mieszana rodzina polsko-włoska. Z jego tatą często gadamy sobie o kuchni, piłce, żartujemy sobie zarówno z Włochów, jak i Polaków.
Na naszej klatce przez długi czas mieszkali Hindusi. Pomagaliśmy im troszkę się zadomowić, tłumaczyliśmy, jak się żyje w Polsce. Do dziś, gdy spotykamy ich na osiedlu, strasznie się cieszą i nas pozdrawiają. Ich synek uczy się polskiego, świetnie mówi po angielsku.
Ostatnio, wychodząc do pracy, widziałem dwie kobiety, które wesoło sobie gadały. Jedna po polsku, druga po ukraińsku, ale im to nie przeszkadzało. Okazało się, że mają psy tej samej rasy i wymieniały się doświadczeniami. Dziś często widuję je razem na wspólnych spacerach.
Zresztą kiedy zaczęła się wojna w Ukrainie, właściciel hotelu robotniczego na obrzeżach dzielnicy ściągnął grupę Ukrainek z dziećmi. Wszyscy robiliśmy im zakupy, nosiliśmy jedzenie, ubrania i zabawki dla maluchów. Zaczęły nieśmiało przychodzić na place zabaw. Po jakimś czasie dzieciaki bawiły się razem, nie zwracając uwagi na różnice. Ach, ten moment, gdy banda czterolatków okazuje się mądrzejsza od posła PiS...
Na naszym osiedlu mieszkają też czarnoskórzy, w bloku obok. Fajni ludzie, bardzo weseli. Mamy sąsiadów i sąsiadki nieheteronormatywne. Tak: sąsiadów. Ci wszyscy ludzie są naszymi sąsiadami. To nie tak, że oni żyją wśród nas, w domyśle normalnych i białych. Nie, my żyjemy razem, wspólnie. Mamy swój kawałek świata, z jego radościami i problemami. Ale dla nikogo nie jest problemem kolor skóry, wyznanie czy pochodzenie.
Migrantów akurat potrzebujemy. Brakuje nam rąk do pracy
Na osiedlu mamy kilka wietnamskich barów z jedzeniem, kilka kebabów, w których mięso pieką ludzie o śniadej skórze. Wszyscy ludzie, o których piszę to migranci, którzy opuścili swoje ojczyzny w mniejszym lub większym stopniu nie z własnej woli. Tak się zastanawiam, co by było, gdyby zniknęli, gdyby ich nagle zabrakło, nie było? Cóż, żylibyśmy jak dawniej, ale na placach zabaw byłoby mniej wesoło. Jedzenie byłoby mniej zróżnicowane. Ludzi byłoby mniej, a w Polsce od dawna brakuje rąk do pracy.
Tak, zdaję sobie sprawę, że mamy w Polsce i takich migrantów, których zachowanie odbiega od przyjętych norm. Mamy w Polsce problem z gruzińskimi mafiami. W Gorzowie pobili się kibice Turcji i Gruzji. Ukraińcy podbili nam statystyki wypadków drogowych i jazdy po pijaku. Tak, mamy problem na granicy, ale ludzie stojący po drugiej stronie płotu nie są jego sprawcami. Są narzędziem.
Tak, przestępstw z udziałem osób niebiałych jest więcej, bo statystycznie mamy ich więcej. Tak, to nie jest fajne, ale szczucie w wykonaniu brunatnych pachołków pokroju Mateckiego jest czystą obrzydliwością. Tym bardziej, że jako Polacy sami jesteśmy narodem migrantów. Przypomnę tylko, że w samym Londynie mieszka 150-200 tysięcy Polaków. W Niemczech jest nas 1,5 - 2 miliony. Gdyby w Wielkiej Brytanii czy Niemczech było więcej takich Mateckich, długo nie zagrzaliby tam miejsca...