Jedzenie zawsze było tu drogie, ale to już przesada. Dziennikarki pokazały rachunek

redakcja naTemat
23 czerwca 2024, 11:51 • 1 minuta czytania
Podczas wizyty w Krakowie chciałbyś usiąść gdzieś na chwilę i coś przekąsić? Dziennikarki "Faktu" postanowiły sprawdzić, ile zapłacą za niewinną szarlotkę, przystawkę oraz koktajle na rynku głównym. Jak same sugerują, lepiej zastanów się dwa razy, zanim podejmiesz decyzję o wyborze knajpy w okolicy. Rachunek, które pokazały reporterki, mówi sam za siebie.
Dziennikarki "Faktu" pokazały niewyobrażalny rachunek za jedzenie na rynku w Krakowie. Fot. Wojtek Laski / East News

Jedną z niepisanych zasad dotyczących zwiedzania miast – czy to w Polsce, czy w innych krajach Europy – brzmi: "unikaj jedzenia przy największych turystycznych atrakcjach, bo jest drogie". Nie inaczej jest w przypadku Rynku Głównego w Krakowie, który w ubiegłym roku miało odwiedzić mniej więcej 9,4 mln turystów (tak wynika ze wstępnych wyliczeń przekazanych przez "Gazetę Krakowską").


Niewyobrażalne ceny za jedzenie na rynku w Krakowie. Pokazano paragon

Natalia Wyszkowska i Maja Mościcka z "Faktu" sprawdziły, jak prezentują się obecnie ceny za niewielkie zamówienie w jednej z knajp w samym centrum Krakowa. Pierwsza z dziennikarek zamówiła koktajl o nazwie mimosa i szarlotkę z gałką lodów. Za całość – i z uwzględnieniem opłaty za serwis – zapłaciła 96,90 złotych. Widząc paragon, niejeden Polak przetrze oczy ze zdumienia. To jednak nie koniec.

Druga z reporterek zamówiła w restauracji również mimosę, ale poprosiła dodatkowo o przystawkę, czyli wątróbkę drobiową. Po zjedzeniu otrzymała rachunek w wysokości 101,90 zł.

Jedna mimosa kosztowała 38 zł, szarlotka z lodami 45,90 zł, zaś wątróbka 49,90 zł. Opłatę serwisową oszacowano na 13 i 14 zł.

Dziennikarki "Faktu" zasugerowały, że czas oczekiwania na deser i przystawkę wyniósł około 30 minut, co ich zdaniem "pozostawiało wiele do życzenia".

Przypomnijmy, że rynek w Krakowie, na którym znajdziemy m.in. Bazylikę Mariacką i Sukiennice, okrzyknięto w 2005 roku najlepszym placem świata (według ekspertów amerykańskiej organizacji "Project for Public Spaces").

Kraków chętnie odwiedzają obcokrajowcy. Miasto w województwie małopolskim uznano bowiem w 2000 roku za europejską stolicę kultury. Określenie to wciąż jest używane względem dawnej stolicy Polski.

"Podróżujący do Krakowa wciąż głównie reprezentują turystów anglojęzycznych, jednak szczególnie w grudniu zanotowano wzrost zainteresowania ze strony turystów francuskojęzycznych. Poza tym, najliczniejsze grupy nadal pochodzą z Włoch, Niemiec, Hiszpanii, Grecji, Rumunii oraz z innych części Polski" – czytamy na stronie Polskiej Organizacji Turystycznej.

Czytaj także: https://natemat.pl/557957,polska-wenecja-to-nie-jedno-a-az-trzy-miejsca-ktore-pokochaja-turysci