O tej "wstydliwej" chorobie mało się mówi. Oto, jakie mogą być jej typowe i nietypowe objawy

Beata Pieniążek-Osińska
09 lipca 2024, 14:01 • 1 minuta czytania
Tę wstydliwą chorobę w XX wieku uznano za wykorzenioną, ale od kilku lat liczba zakażeń systematycznie rośnie. Oficjalne statystyki w Polsce, zwłaszcza z okresu pandemii COVID-19, tego nie potwierdzają, ale w praktyce jest inaczej. Kiła to choroba, która może dawać różne zmiany, nie zawsze typowe i nie zawsze w "tych" okolicach.
Wakacyjne znajomości mogą skończyć się niechcianą pamiątką, np. kiłą. "Bawcie się bezpiecznie" - radzi znana patomorfolożka. Rex Features/ East News

Paulina Łopatniuk, lekarka, specjalistka patomorfologii i autorka popularnonaukowego bloga i profilu "Patolodzy na klatce" w jednym z ostatnich postów na Facebooku przypomniała o jednej z chorób wenerycznych, uznawanych za zapomnianą. A jednak...


Wolelibyśmy o niej nie pamiętać, ale przypadków kiły jest coraz więcej i nie zawsze daje ona charakterystyczne objawy.

Lekarka przywołuje przykład, 32-letniego mężczyzny, któremu już od dwóch miesięcy dokuczały "płaskowyniosłe zmiany przy kąciku ust".

"Próbowano je leczyć krioterapią, bez wyraźnych rezultatów jednak. Ostatecznie trafił na dermatologię z nadzieją, że placówka uniwersytecka da sobie jakoś z uporczywym problemem radę. Dwóm opisanym podczas badania fizykalnego białawym, nadmiernie rogowaciejącym zmianom nie towarzyszyły żadne inne wykwity skórne czy śluzówkowe i pewnie długo jeszcze trwałaby diagnostyka, gdyby na miejscu nie wykonano panelu badań w kierunku chorób przenoszonych drogą płciową(...)" – pisze patomorfolożka.

To właśnie wyniki tych badań przyniosły odpowiedź.

"Testy serologiczne sugerowały kiłę. Obecność krętków bladych, Treponema pallidum, potwierdziło też badanie PCR z wymazu pobranego ze zmian. Czego nie zdziałała wcześniej krioterapia, załatwiła stara dobra penicylinka - zmiany stopniowo zniknęły. Pacjenta wypisano ze szpitala z rozpoznaniem kiły drugorzędowej, zmiany zaś ostatecznie uznano za kłykciny płaskie" – czytamy.

Nietypowe zmiany

Jak zwraca uwagę patomorfolożka, w przeciwieństwie do objawu pierwotnego, owrzodzenia typowego dla kiły pierwszorzędowej, kłykciny płaskie nie rozwijają się w miejscu wniknięcia mikrobów do organizmu, to późniejszy etap choroby.

Zaznacza, że kiła potrafi się prezentować różnie, nie zawsze dając objawy typowe.

Wysypka może być "słabo wyrażona" i czasem łatwo ją przeoczyć, czasem nie występuje wcale, a czasami w bardziej wilgotnych okolicach - w jamie ustnej i obok, w rejonie genitaliów, czy wreszcie w pachwinach. Rozwinąć się mogą "zlewne płaskowyniosłe zmiany o wilgotnej powierzchni".

To kłykciny płaskie, których nie należy mylić z kłykcinami kończystymi związanymi z zakażeniem wirusem HPV.

Ekspertka ostrzega, że wilgotna wydzielina pokrywająca kłykciny płaskie zawiera bakterie i uchodzi za wysoce zakaźną.

Choroba o wielu twarzach

Poza wysypką i kłykcinami kile drugorzędowej mogą towarzyszyć liczne inne symptomy - od klasycznych objawów ogólnych z osłabieniem, złym samopoczuciem, bólami głowy i gorączką po dolegliwości mniej typowe, takie jak np. łysienie, zapalenie stawów czy dolegliwości okulistyczne lub neurologiczne.

"Ot, choroba o wielu twarzach" – stwierdza patomorfolożka.

Dlatego radzi: "Bawcie się bezpiecznie (...) i diagnozujcie w razie jakichkolwiek wątpliwości. Oraz nie ściemniajcie przy wywiadzie lekarskim(...)".

Jak dodaje, kiła leczy się dobrze, tylko trzeba ją najpierw zdiagnozować, więc wzmianki o ewentualnym możliwym kontakcie, który mógł skończyć się kiłą, są dość istotne dla diagnozujących.