Jerzy Stuhr całe życie zmagał się z chorobami. Wspominał, że raz uratowała go reakcja żony

redakcja naTemat.pl
09 lipca 2024, 12:37 • 1 minuta czytania
Jerzy Stuhr nie żyje. Czas był dla niego okresem pomiędzy kolejnymi chorobami. Pierwszy zawał przeszedł w wieku 37 lat. Potem był nowotwór przełyku, drugi zawał, udar. Na koniec nowotwór zaatakował ponownie. – Mam to samo, co Ziobro – mówił niedawno aktor i przyznawał, że współczuje politykowi SP.
Jerzy Stuhr nie żyje. Przez całe życie zmagał się z chorobami Fot. Karol Makurat/REPORTER

Jerzy Stuhr od wielu lat zmagał się z problemami zdrowotnymi. W jednym z wywiadów mówił wręcz, że czas to dla niego okresy pomiędzy kolejnymi chorobami. I to poważnymi.


Pierwszy był zawał, który przeszedł w wieku 37 lat. Jego nadejście z pewnością przyspieszył tryb życia aktora. Wspominał, że palił wtedy 40 papierosów dziennie, ale na dwa tygodnie przed zawałem... przestały mu smakować. Po zawale rzucił palenie na 25 lat, potem okazjonalnie (jak twierdził) sięgał po cygara.

Drugi zawał miał w 2016 roku. Potem w 2020 roku przeszedł udar. Wspominał, że uratowała go szybka reakcja żony.

– Zaalarmowały mnie wielkie wpatrzone we mnie oczy. Widziałam, że coś chciał powiedzieć, ale nie dawał rady i miał opadnięty prawy policzek – opowiadała jego żona Barbara Stuhr.

Aktor trafił do szpitala, potem musiał przejść żmudną rehabilitację.

"Był taki moment, że nie mogłem mówić. Wszystko działało, wszystko było zrozumiałe, ale ja tylko coś bełkotałem od rzeczy. Nie wiedziałem, dlaczego inni dziwnie patrzyli" – opowiadał w wywiadzie dla portalu wprost.pl.

Jeszcze wcześniej, jesienią 2011 r. poszedł do laryngologa, bo miał utrzymującą się chrypkę. Lekarze postanowili dokładniej go zbadać i aktor wyszedł z diagnozą raka przełyku. Pokonał nowotwór dzięki chemioterapii. Lekarze dawali mu 30 proc. szans na przeżycie. Udało mu się.

Rak nie odpuścił

Niestety w 2023 nowotwór zaatakował ponownie. W maju zeszłego roku polskie media obiegła informacja o tym, że Jerzy Stuhr wylądował na OIOM-ie. Krakowska "Gazeta Wyborcza" ustaliła wówczas, że słynny aktor filmowy i teatralny przeszedł drugą operację usunięcia raka krtani. "Nowotwór wrócił. Rak krtani pojawił się w prawie tym samym miejscu co poprzednim razem. Znów była konieczna operacja. Po raz drugi aktor wybrał klinikę w Zakopanem" – zacytowano osobę z otoczenia aktora.

W rozmowie z "Newsweekiem" aktor opowiedział o swoim doświadczeniu. Przyznał też, że współczuje Zbigniewowi Ziobrze.

– Wznowa jest częstym przypadkiem w nowotworze. Ale wytrzymałem. Mam dokładnie to samo, co Ziobro. Takie samo cięcie. Mam dla niego współczucie, bo leżałem na takim samym łóżku. I wiem, co to jest. Wiem, jak to boli. Wiem, co to znaczy nie móc podnieść ręki, nie móc wstać. Prawie trzy tygodnie byłem na OIOM-ie – mówił Jerzy Stuhr.

– Myślałem tylko o tym, ile jeszcze kroków dzisiaj? Dokąd dojdę? Do łazienki czy do recepcji? Z balkonikiem, czy dam radę o własnych siłach? – wspominał.

W lutym 2024 roku Jerzy Stuhr zaczął mówić o końcu swojej kariery. – Jestem już na to za stary – przyznał.

"Myśl o ostateczności raczej mnie uspokajała. Myślałem sobie, że w zasadzie zrobiłem w życiu to, co chciałem. Doczekałem wnuków. A śmierć przecież musi kiedyś nastąpić" – mówił w wywiadzie dla portalu mp.pl.