Mercedes w Warszawie pokazał swoją przyszłość. Jak tak będzie wyglądać, to ja nie mogę się doczekać
Luksus, luksus luksusem pogania, a do tego będzie samowystarczalnie, innowacyjnie i ekologicznie. Tak w jednym zdaniu można podsumować to, co udało mi się zobaczyć przez dwa lipcowe dni w Warszawie na prezentacji Mercedesa.
Koncern realizuje obecnie strategię Ambition 2039, która zakłada neutralność pod względem emisji CO₂ w bilansie w całym łańcuchu wartości w nowej flocie pojazdów w 2039 roku. I szczerze powiedziawszy idzie im całkiem dobrze jeśli spojrzy się na plany: w drugiej połowie tej dekady 50-procent sprzedawanych samochodów z logiem gwiazdy ma być elektrycznych. Ale owa neutralność, to nie tylko same pojazdy, o których więcej w dalszej części tekstu, lecz także zeroemisyjna produkcja – patrz fabryka silników Mercedesa w Jaworze, jedyna taka poza terytorium Niemiec. Od początku była projektowana tak, żeby była samowystarczalna. Dlatego między innymi czerpie zasilanie z pobliskiej elektrowni wiatrowej. I taką odpowiedzialną przyszłość przemysłu motoryzacyjnego to ja rozumiem!
Wracając jednak do clue – Mercede-Benz Polska zorganizował dla dziennikarzy z Europy ogromny event w stolicy oraz na Torze Modlin, podczas którego zaprezentował swoje obecne perełki i pojazdy przyszłości. Było tego tyle, że aż trudno wybrać, od czego zacząć. Może na pierwszy ogień samochody koncepcyjne.
1. Vision One-Eleven i Concept CLA
Szczęki zbieraliśmy z podłogi, kiedy pokazano nam te cuda. Zacznijmy może od Vision One-Eleven. To studyjny i niezwykle futurystyczny samochód sportowy nawiązujący designem do legendarnych pojazdów eksperymentalnych C 111 z lat 60. i 70. XX wieku, w których testowano rewolucyjne silniki Wankla oraz turbodoładowane jednostki wysokoprężne.
Zacytuję tutaj Mercedesa, który dość trafnie oddaje swoim opisem to, co zobaczyliśmy: "sylwetkę tego supersamochodu definiuje efektowna interpretacja charakterystycznego dla Mercedes-Benz łukowatego profilu, stanowiącego wyznacznik stylu XXI wieku. Rozwój tego motywu podkreśla pozycjonowanie marki spod znaku gwiazdy, którego esencję oddaje ikoniczny luksus. Techniczną wizytówką Vision One-Eleven jest niezwykle mocny i wysoce efektywny silnik o strumieniu osiowym, opracowany przez YASA – specjalistę w projektowaniu jednostek elektrycznych". W sumie nic dodać, nic ująć.
Inną gratką podczas tego eventu był Mercedes-Benz Concept CLA, zaprezentowany po raz pierwszy na targach IAA Mobility 2023 w Monachium. Mogliśmy z bliska podziwiać to cudo, które ma nie tylko futurystyczny design nadwozia, ale również świetnie prezentuje się w środku.
Mercedes chce go budować na nowej platformie MMA, która będzie wspólna dla rodziny czterech modeli elektrycznych o różnych stylach nadwozia i ma ona odegrać kluczową rolę w przyspieszeniu rozwoju floty elektryków tej firmy.
W założeniu Concept CLA ma być ultraoszczędny – zużywać około 12 kWh / 100 km, mieć zasięg ponad 750 km, ładować się do 400 km w kwadrans i wykorzystywać nowy system operacyjny Mercedes-Benz (MB.OS) z superkomputerami i sztuczną inteligencją na pokładzie, aby zapewnić nowy poziom personalizacji, wygody oraz bezpieczeństwa.
Ale czasami koncept urzeczywistnia się i zamienia w auto drogowe i tak przechodzimy do kolejnej gratki od Mercedesa, czyli Vision EQXX.
2. Jeździłem pierwszym elektrykiem z zasięgiem ponad 1200 km, oto Mercedes EQXX
To była prawdziwa gratka! Jako dziennikarze mogliśmy przejechać się jednym z najnowszych cudów techniki Mercedesa, czyli modelem Vision EQXX. Chociaż jest dopuszczony do ruchu, to jednak mogliśmy się nim poruszać tylko po torze. Ale i tak, wrażenia były świetne.
Przede wszystkim przez jego naprawdę futurystyczny design. Spójrzcie tylko na te linie nadwozia, wszelkiego rodzaju zabiegi inżynierów, którzy osiągnęli w tym aucie współczynnik oporu powietrza na poziomie, uwaga, 0,17!
Ponadto Mercedes wykorzystując swoje wieloletnie doświadczenie w Formule 1 skonstruował kompaktowy akumulator, który jest o 50 proc. mniejszy niż np. w nowym EQS-ie, o którym wspomnę później, 30 proc. od niego lżejszy, a ma taką samą pojemność – prawie 100 kWh. I od razu powiecie "phi, co to jest, pewnie 25 kWh / 100 km i zasięg 400 km max". No nie!
Wspomniałem już o niezwykle niskim współczynniku oporu powietrza tego auta, to dodajmy do niego jeszcze ultracienkie panele słoneczne na dachu, które zasilają akumulator dając nawet +25 km zasięgu dziennie, nowy, przełomowy nowy zespół napędowy, wydajny akumulator – to wszystko sprawia, że to auto do pokonania 100 km zużywa mniej niż 10 kWh energii elektrycznej.
W przeliczeniu na zużycie paliwa odpowiada to ok. 1 l/100 km. A dokładnie 10 kWh energii to tyle, ile zużywa praca suszarki do ubrań przez nieco ponad 3 h lub domowy klimatyzator przez ok. 3 h. Niesamowite!
No i to wnętrze... Nie dość, że jest minimalistyczne, to też kunsztownie wykonane i bardzo designerskie. No i ten niesamowity całkowicie zintegrowany wyświetlacz o przekątnej 47,5 cala i rozdzielczości 8K (7680 na 660 pikseli), który pełni funkcję portalu łączącego kierowcę i pasażerów z samochodem oraz światem zewnętrznym.
Do tego w Vision EQXX użyto nietypowych materiałów. Nie mówię tutaj tylko o recyklingowanym plastiku, ale np. "skóra" na siedzeniach jest z kaktusa, boczki i obicie deski rozdzielczej to wegańska "skóra" z grzybni, a dywaniki wykonano z włókna bambusowego. Czad!
3. Najmocniejsze AMG, luksusowe EQ i Maybachy oraz nowy Maybach EQS 680 SUV
Mercedes pokazał nam też trochę teraźniejszości, czyli wszystko to, co ma najlepsze. Dlatego najpierw mogliśmy odbyć niezwykle emocjonujące jazdy na torze najmocniejszymi "bestiami" w stajni Mercedesa.
Do dyspozycji mieliśmy modele C 63 i GLC 63 S E PERFORMANCE korzystające z połączenia 4-cylindrowego, turbodoładowanego silnika o pojemności 2,0 l z jednostką elektryczną (silnik synchroniczny z magnesami trwałymi), wysokowydajnym akumulatorem opracowanym w Affalterbach oraz w pełni zmiennym napędem na wszystkie koła AMG Performance 4MATIC+.
Ich moc systemowa 500 kW (680 KM) i systemowy maksymalny moment obrotowy przekraczający 1000 Nm zapewniają imponujące osiągi. I te osiągi przetestowaliśmy na torze. Jak było? Wgniatało w fotel, wyzwalało hektolitry adrenaliny i sprawiło, że każde z nas cieszyło się jak 5-letnie dziecko podczas swoich urodzin.
Później mogliśmy również poznać od podstaw nie tylko proces konfigurowania np. luksusowego GLS-a Maybacha, w tym w wersji Manufaktur (czyli w skrócie sky is the limit), ale także się nim przejechać po drogach publicznych.
Podobnie zresztą jak innymi ultra luksusowymi wersjami GLS-a, EQE, czy też najnowszym Maybachem EQS 680 SUV-em. W każdym z nich mogliśmy przekonać się, co to znaczy komfort w wersji luksusowej zarówno na fotelu pasażera, jak i kierowcy.
A jak się prezentuje? No zobaczcie sami:
Oczywiście są różne gusta co do designu wnętrz Mercedesa, niektórym nie odpowiada tyle podświetleń czy też krzykliwy dobór kolorów, ale dla mnie całość za każdym razem wygląda absolutnie fenomenalnie. Poza tym poczytajcie moje recenzje, to przekonacie się sami:
4. Elektryczna Klasa G (G 580) to prawdziwy obłęd
Ogólnie rzecz biorąc Mercedes kiedy tworzył Klasę G dał się ponieść fantazji i wyprodukował samochód tylko dlatego, że mógł. I tak powstał ikoniczny, luksusowy, głośny, gigantyczny pojazd, który nadaje się i na wypad pod miasto na offroad, i do sklepu po zakupy, i z ukochaną do kina.
Ale skoro Mercedes idzie w kierunku elektryfikacji swojej floty, to niemieccy inżynierowie po raz kolejny stanęli przed ciekawym i trudnym wyzwaniem – no bo czy mamy elektryfikować Klasę G? Oczywiście, że tak! I tak "kiosk na kołach" dostał silnik elektryczny i jest... niesamowity.
Wiem, w tym tekście często pada to słowo, ale tylko ono oddaje wrażenia z jazdy tym modelem. Z zewnątrz mało co się zmieniło. Serio trzeba być wielkim znawcą, żeby dopatrzeć się delikatnych zmian np. na masce czy w słupkach A, które powstały, żeby auto miało niższy współczynnik oporu powietrza.
Oczywiście w środku jest nadal luksusowo i trochę kanciaście. Konstruktorzy tego auta postawili na większy wyświetlacz, nowy system operacyjny, lekkie odświeżenie designu i poprawki. Jakie?
A no między innymi stworzono specjalne otwory, dzięki którym powietrze ma gdzie ulatywać i już nie trzeba naparzać z całej siły drzwiami Klasy G, żeby je zamknąć, bo w środku jest mniejsze ciśnienie. Znika więc jedna z kultowych cech tego modelu.
Tak samo jak podwójnie uturbiona V8-ka. Ale czy jej brakuje? No nie bardzo, bo inżynierowie Mercedesa stworzyli system G-ROAR, który emituje niemal identyczne odgłosy pracy V8,. Serio, byłem w szoku, bo auto wydaje, mimo że sztuczne, to jednak odgłosy takie, jak klasyczna G-Klasa.
No i jak już jesteśmy przy silniku (w przypadku G 580 mamy tu cztery elektryczne) to jeszcze kilka słów o ich zastosowaniu w terenie. Systemowa moc całego napędu wynosi 432 kW (588 KM), a systemowy moment obrotowy to 1164 Nm. Taka konfiguracja, w połączeniu z możliwością wyboru terenowego przełożenia redukcyjnego LOW RANGE, oferuje niezrównane właściwości jezdne i ekskluzywne funkcje.
Jakie? – zapytacie. A no na przykład G-TURN, czyli możliwość skręcania na nieutwardzonej nawierzchni dosłownie w miejscu. Co wygląda o tak:
Z kolei funkcja G-STEERING ogranicza średnicę zawracania podczas jazdy w terenie. To nie wszystko: inteligentna funkcja pełzania z trzema prędkościami do wyboru działa niczym off-roadowy tempomat – utrzymuje optymalną siłę napędową, podczas gdy kierowca może skoncentrować się na przemierzaniu terenu. Dzięki temu z łatwością pokonacie wzniesienia nawet takie pod kątem 45 stopni.
Moim zdaniem elektryczna Klasa G to ostateczny pojazd do jazdy terenowej. A do tego luksusowy. Szkoda, że przy wadze ponad 3 tony możecie zabrać ze sobą tym pojazdem głównie tylko 4 pasażerów. No ale cóż, nic nie jest doskonałe, ale temu autu bardzo blisko perfekcji (przynajmniej jeśli chodzi o właściwości jezdne).
Czytaj także: https://natemat.pl/434821,recenzja-mercedesa-glc-2022-jak-sprawdza-sie-na-drodze-i-poza-nia