Pożar w pobliżu Aten rozprzestrzenia się z prędkością błyskawicy. Służby ewakuują mieszkańców
30 kilometrów – tyle w poniedziałkowe południe miała mieć linia ognia rozciągająca się nieopodal Aten w greckiej Attyce. Zapanowanie nad pożarem będzie niezwykle trudne, ponieważ wilgotność powietrza i ziemi wynosi tam ok. 0 proc., a sytuację pogarsza bardzo silny wiatr. Greckie służby mówią wprost, że żywioł przesuwa się z prekością błyskawicy.
Pożary w Atenach. Ludzie mogą tylko uciekać i patrzeć na zgliszcza
Do poniedziałkowego rana w Grecji swoje domy musiały opuścić tysiące osób. Karetkami ewakuowano dwa szpitale znajdujące się niedaleko Aten. Przed żywiołem musieli uciekać mieszkańcy minimum 11 miast i wiosek, ale lista ta cały czas się wydłuża. Nie mogli zrobić niczego, kiedy ich domy zajmowały się ogniem. Pożar pochłania również wiekowe gaje oliwne.
– Wszystko się pali – relacjonował Giorgos Tsevas, mieszkaniec wioski Polydendri. – Miałem tam 200 drzew oliwnych, ale teraz ich nie ma – dodawał 48-latek. W podobnej sytuacji jest wiele innych osób, którym pozostaje patrzeć, jak ich domy pochłaniane są przez ogień. W tym regionie znajduje się także wiele apartamentów na wynajem dla turystów.
Jak informują greckie służby, z żywiołem walczy 670 strażaków. W akcję gaśniczą na ogromną skalę zaangażowano także 27 zastępów leśnych, 183 pojazdy i 32 jednostki lotnicze (17 samolotów i 15 śmigłowców). Walka z ogniem trwała bez przerwy, także w nocy. Ale o sukcesach na razie trudno mówić.
– Ogień jest niekontrolowany i niezwykle agresywny. Ciągle zmienia kierunek, co stwarza problemy zarówno dla sił lądowych, jak i powietrznych – poinformował Nikolaos Lavranos, prezes Panhelleńskiej Federacji Pracowników Straży Pożarnej w rozmowie z greckimi mediami. Do akcji zaangażowano służby z całego kraju. Na miejscu są strażacy m.in. ze wschodniej Macedonii, Peloponezu i Grecji Środkowej.
Policjanci w pobliżu Aten pukają do drzwi i ewakuują kolejnych mieszkańców
Sytuacja jest na tyle poważna, że nawet premier Grecji Kyriakos Micotakis pilnie przerwał swój urlop na Krecie i wrócił do Aten. Tam nadzoruje akcję strażaków, która aktualnie skupia się na zatrzymaniu szalejącego żywiołu. Walka z pożarem w pobliżu Aten nie jest jednak łatwa, ponieważ słupy ognia mają ponad 25 metrów, a suche drzewa błyskawicznie zajmują się ogniem.
– Najniebezpieczniejsze są trzy fronty: Gramatiko, Penteli i Anatoli, a celem jest maksymalne ograniczenie ognia – przyznał Lavranos.
Wybawieniem dla strażaków mógłby być teraz deszcz. Tego jednak w Grecji nie widziano od wielu dni. Zamiast tego w prognozach pogody widać falę 40-stopniowych upałów i kontynuację bardzo silnego wiatru. Jego porywy nadal będą miały różne kierunki, a ich prędkość może przekraczać 50 km/h.
Strażacy gaszą ogień, a policjanci stale pojawiają się w kolejnych miasteczkach i wioskach, aby ewakuować ostatnich mieszkańców, którzy z różnych powodów wcześniej nie opuścili domów. Młodsi Grecy próbują oblewać swoje domy wodą z węży ogrodowych, a także ustawiać zapory z opon, aby spróbować zatrzymać ogień. Niestety w wielu miejscach są z góry skazani na porażkę.