14-latek zabity w Białym Dunajcu. Ujawniono, że rodzina miała poważne problemy
O zabójstwie nastolatka poinformowała lokalna policja. "Dzisiaj około godziny 7.30 tatrzańscy policjanci otrzymali zgłoszenie o zgonie 14-latka w jednym z pensjonatów na terenie gminy Biały Dunajec. W związku z tym zdarzeniem policjanci zatrzymali dorosłego mężczyznę – krewnego zmarłego" – przekazał w środę asp. szt. Roman Wieczorek z zakopiańskiej policji.
Zabójstwo 14-latka w Białym Dunajcu
Zatrzymana osoba i zmarły nastolatek pochodzą z województwa mazowieckiego. Według Onetu w miniony wtorek do pensjonatu w Białym Dunajcu przyjechał ojciec razem ze swoimi trzema synami.
W czwartek mężczyzna trafił na przesłuchanie. "22 sierpnia br. tatrzańscy policjanci doprowadzili 45-letniego mężczyznę podejrzewanego o zabójstwo swojego 14-letniego syna do Prokuratury Rejonowej w Zakopanem" – podała lokalna policja.
– Podejrzany został doprowadzony do Prokuratury Rejonowej w Zakopanem. Usłyszał zarzut zabójstwa – art. 148, par. 1. Nie ustosunkował się do postawionego mu zarzutu – poinformowała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu Justyna Rataj-Mykietyn, co cytuje Radio Zet. Jest też wniosek o zastosowanie wobec mężczyzny środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego, trzymiesięcznego aresztowania. Za zabójstwo grozi mu dożywocie.
Rodzina chłopca miała poważne problemy
Co więcej, dziennik "Fakt" dotarł do nowych informacji o rodzinie chłopca. Rodzina pochodzi z Siedlec, a 45-latek jest przedsiębiorcą. Lokalny Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie zajmował się nimi.
– Rodzina była pod naszą opieką, zanim jeszcze zmarła mama dzieci, w lutym tego roku. Jeszcze za jej życia babcia, czyli matka tej mamy, wystąpiła do sądu o przyznanie jej tymczasowej opieki nad dziećmi ze względu na pewne problemy w tej rodzinie. Ojciec nie był w stanie się nimi opiekować – powiedział "Faktowi" Adam Kowalczuk, dyrektor MOPR w Siedlcach.
W 2022 roku MOPR złożył nawet zawiadomienie do prokuratury w sprawie pewnych nieprawidłowości w tej rodzinie. Sprawę jednak umorzono. Miało tam nie być nieprawidłowości. "Fakt"ustali jednak nieoficjalnie, że chodziło o podejrzenie przemocy ze strony ojca chłopców. Nie wykluczano też molestowania seksualnego. 45-latek miał mieć też problemy natury psychicznej, ale miał się leczyć.
Jakby tego było mało, 14-latek miał problemy zdrowotne. Źródło "Faktu" przekazało, że nastolatek "fizycznie dobrze funkcjonował, ale psychicznie był dzieckiem opóźnionym w porównaniu do swoich rówieśników, był mniej sprawny intelektualnie, był w pewnym stopniu niepełnosprawny intelektualnie i z tego wynikały pewne problemy".