Michalik: "Sieć na Wybory" może wpłynąć na wynik wyborów prezydenckich. Kaczyński to wie

Eliza Michalik
04 października 2024, 06:14 • 1 minuta czytania
Stała się rzecz bardzo dobra dla polskiej demokracji i jednocześnie zła. Fraza "Sieć na Wybory" pojawiła się po raz pierwszy w artykule w medium głównego nurtu. Po raz pierwszy medium IV władzy wspomniało o "Sieci Na Wybory" normalnie, jako o ważnym uczestniku debaty publicznej, zamiast jak zawsze dotąd, poniżać i wyśmiewać członków tego obywatelskiego ruchu i używać wobec nich inwektyw.
Eliza Michalik Fot. Tadeusz Wypych/REPORTER

Sieć na Wybory

W wywiadzie przeprowadzonym przez Grzegorza Sroczyńskiego z pewnym "analitykiem internetu", na łamach Gazeta.pl, opisano i doceniono (to dobra rzecz) potęgę i wagę "Sieci" – obywatelskiego ruchu internautów, który jako pierwszy w Polsce zaczął wyłapywać, nagłaśniać i skutecznie prostować kłamstwa PiS. Ruchu, który odwrócił bieg wyborów parlamentarnych i skutecznie odebrał Kaczyńskiemu zwycięstwo.


Moim zdaniem, mimo wszystko jednak, w tym wywiadzie opowiedziano o "Sieci na Wybory" w niezwykle nieprawdziwy sposób, z którym niniejszy tekst jest zdecydowaną polemiką.

Padają tam tezy, wpisujące się w kłamliwą, produkowaną od lat przez PiS narrację: że "Sieć na Wybory" i pisowskie trolle to to samo zło i biją się oni miedzy sobą, o to, kto będzie miał rację.

Otóż to gruby fałsz. Owszem, w czasie powodzi "Sieć na Wybory" faktycznie przeprowadziła z trollami PiS trudną i zwycięską bitwę, tyle że była to bitwa o prawdę. Gdyby bowiem nie "Sieć", PiS błyskawicznie zalałby wtedy internet, jak zaczął to robić od pierwszych godzin powodzi, opowieścią, że ta tragedia jest winą PO.

Podczas gdy naprawdę wielu nieszczęść związanych z powodzią dałoby się uniknąć, gdyby nie zaniedbania rządu PiS, co trafnie i w punkt opisywał wypromowany przez "Sieć na Wybory" hashtag #PotopZalewskiej.

Ów wywiad opatrzono także bardzo manipulatorskim tytułem: "To Giertych decyduje, co myśli wyborca PO". Rozumiem, że "podkręcono" go dla większej klikalności, ale jest po prostu nierzetelny.

Słuszna awantura

Żeby to zrozumieć, wystarczyłoby posiąść podstawową wiedzę o sposobie funkcjonowania "Sieci Na Wybory". Zrobiłam to na potrzeby tego felietonu i naprawdę można było od adminów "Sieci" z łatwością uzyskać potrzebne informacje – wystarczyło poprosić.

Tak więc owszem, "Sieć na Wybory" wymyślił Giertych (i chwała mu za to, bo Polska bardzo potrzebowała odporu PiS-owskich kłamstw), ale tworzą ją prawdziwi ludzie, ze swoimi prawdziwymi kontami, którzy się zorganizowali i mają swoich adminów, niepodlegający żadnej "władzy" Giertycha.

Przeciwnie wszyscy tam są sobie równi, dyskutują, podrzucają tematy i hasztagi, śledzą i komentują pisowską aktywność w sieci, a kiedy zauważą, że PiS kłamie, co zdarza się praktycznie codziennie – robią słuszną "awanturę" i natychmiast nagłaśniają, jaka jest prawda.

Rozumiem jednak, że ani politykom PiS, ani niektórym symetrystom może nie mieścić się w głowie, że może być skuteczną organizacją obywatelską, działająca na zasadzie współpracy, a nie trzymania jej członków za twarz.

Prawda jest taka, że "Sieć na Wybory" jest dziś najskuteczniejszym obywatelskim sposobem na odkłamywanie pisowskiej, a czasem pisowsko-kremlowskiej dezinformacji.

I – której to informacji zabrakło mi w wywiadzie Sroczyńskiego – prawda jest taka, że gdyby nie "Sieć", Polacy do dziś mieliby do dyspozycji tylko jedną narrację o rzeczywistości: propagandową papkę upichconą przez profesjonalnych spin doktorów PiS lub/i Kremla.

Jednak jest pewne: skuteczność i precyzja działania "Sieci" bardzo zaskoczyła pisowców, przyzwyczajonych do królowania w sieci, stąd pewnie wściekły atak na nią, który będzie się nasilał wobec zbliżających się wyborów prezydenckich.

PiS przegrał wybory, machina działa dalej

Wyobraźcie sobie potężną machinę, która ma moc zniszczenia wszystkiego, co spotka na swojej drodze. I wyobraźcie sobie, że ta machina nie jest z żelaza czy stali, ale składa się z niezliczonych cyfrowych impulsów, tweetów, postów na X, komentarzy i memów. Tak właśnie wygląda od lat cyfrowa machina kłamstw PiS (za rządów PiS należały do niej także telewizje, Publiczna i Republika oraz liczne media przejęte przez Orlen i te symetrystyczne).

Niemniej teraz, po przegranych przez PiS wyborach, ta przerażająca machina działa dalej, wciąż szerząc kłamstwo i dezinformację. Jej celem jest zniszczenie prawdy i sianie chaosu informacyjnego – tak, żebyście wy, odbiorcy treści nie wiedzieli, co się naprawdę dzieje w Polsce i w polityce, na świecie, a przede wszystkim, żebyście nie wiedzieli, kto jest czemu winny.

"Sieć na Wybory" to odtrutka na pisowskie kłamstwa. To obywatelski oddolny ruch, który wyrósł ze sprzeciwu ludzi wobec machiny zła i dezinformacji PiS i jest na nią odpowiedzią. I choć wymyślił ją Roman Giertych, to nie on sam ją stworzył – tylko tysiące ludzi, którzy zdecydowali, że nadszedł czas, by przejąć kontrolę nad narracją, zanim kłamstwa PiS zniszczą wszystko, co jeszcze pozostało z prawdy.

Giertych po prostu jako pierwszy człowiek po stronie demokratów zrozumiał, że internet przestał być miejscem do przeglądania zdjęć kotów, że jest nowym polem bitwy na którym, jeśli Polacy zaczną działać solidarnie, prawda może wygrać z fałszem. Czas pokazał, że ma rację.

Co jest stawką w tej walce

"Sieć na Wybory" zaczęła działać przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku, gdy tysiące wolontariuszy, organizując się i wzajemnie wspierając, zaczęło wspólnie planować, jak najlepiej przeciwstawić się PiS i pokonać tę kłamliwą agresywną partię.

To nie była i nie jest łatwa walka – zresztą trwa każdego dnia. Ale to walka prawdziwa, mimo że toczy się w internecie, w której stawką jest Polska i nasze prawdziwe życie.

"Sieć na Wybory" może wpłynąć na wynik wyborów prezydenckich – pozbawiając kandydata PiS zwycięstwa. Kaczyński świetnie to wie, stąd ataki na ten obywatelski ruch będą się nasilać.

Nie muszę rzecz jasna przypominać, że wygranie wyborów prezydenckich jest absolutnie kluczowe dla odbicia Polski z łap faszystów i autokratów – bo mimo wygranej sprzed roku, to wciąż się nie stało. Postępowanie Andrzeja Dudy, już jawnie wbrew polskim interesom narodowym pokazuje, że jeśli chcemy mieć demokrację, musimy też mieć demokratycznego, mądrego prezydenta.

Czy "Sieć na Wybory" jest tylko kolejnym narzędziem do walki politycznej, czy może rzeczywiście zdołała zmienić bieg historii? Moim zdaniem to drugie. Historia pokazuje, że to ruchy obywatelskie jak ten budzą w ludziach nadzieję na lepsze jutro – a, że działają w internecie, to po prostu znak czasów.

Czy ponownie zmieni losy wyborów? Tego nie wiemy.

Wiem natomiast, że jej skuteczność zaskoczyła pisowców i że dzięki niej polska polityka już nigdy nie będzie taka sama.