Zamiast mandatu dają pouczenie. Polscy policjanci wszczęli protest

Karolina Kurek
08 października 2024, 16:13 • 1 minuta czytania
W Polsce trwa protest policjantów zrzeszonych w NSZZ "Solidarność". Funkcjonariusze sprzeciwiają się trudnym warunkom pracy i niskim podwyżkom, domagając się lepszych płac i uzupełnienia braków kadrowych. Akcja obejmuje m.in. strajk włoski i rezygnację z nakładania mandatów.
Zamiast mandatu dają pouczenie. Polscy policjanci wszczęli protest Fot. Maciej Łuczniewski/East News

W Polsce trwa protest funkcjonariuszy zrzeszonych w NSZZ "Solidarność". To reakcja na pogarszającą się sytuację kadrową w policji. Obecnie służby borykają się z poważnymi niedoborami pracowników. W odpowiedzi na te problemy, protestujący zapowiedzieli wprowadzenie strajku włoskiego, czyli celowego spowolnienia wykonywania swoich obowiązków pod pretekstem skrupulatnej dbałości o szczegóły. W ramach trwającego protestu policjanci obecnie rezygnują z nakładania mandatów, ograniczając się jedynie do pouczeń.


Kolejnym krokiem jest zaprzestanie używania prywatnych telefonów do celów służbowych. W praktyce oznacza to, że funkcjonariusze nie odpowiadają na wiadomości od przełożonych po godzinach pracy, nawet w sytuacjach alarmowych.

Policjanci są rozczarowani planowanymi na przyszły rok podwyżkami w wysokości 5%. Ich zdaniem budżet policji powinien wynosić 25 mld zł, a nie – jak zaplanowano – 20,2 mld zł.

Protest funkcjonariuszy rozpoczął się 4 października, choć o planach akcji związkowcy informowali już miesiąc wcześniej. Celem protestu jest poprawa warunków pracy oraz godne traktowanie funkcjonariuszy.

Od piątku do protestu mogło się już przyłączyć 10 tysięcy policjantów – członków NSZZ "Solidarność" i nie tylko.

Tego domagają się protestujący związkowcy

Policjanci i pracownicy policji domagają się znaczących podwyżek wynagrodzeń. Dzięki temu warunki pracy byłyby lepsze i rozwiązałoby to problem braków w kadrach. Przekazano, że na pierwszej linii brakuje aż 14 tysięcy funkcjonariuszy. Tego domagają się protestujący:

Postulaty te zostały skierowane do Tomasza Siemoniaka, ministra spraw wewnętrznych i administracji. Związkowcy poinformowali także premiera Donalda Tuska o rozpoczęciu protestu, jednak na ich petycje wciąż nie otrzymali odpowiedzi.

Rosnąca agresja na drogach

W ostatnim czasie redakcja naTemat.pl informowała o wzmożonej agresji na drogach, licznych wypadkach oraz innych tragediach. Wiele osób w sieci zaczęło wskazywać, że główną przyczyną tych zdarzeń mogą być braki w kadrach policji. W tej sprawie skontaktowaliśmy się z Jerzym Dziewulskim, policjantem i antyterrorystą. Ekspert zaprzeczył bezpośredniemu powiązaniu kryzysu kadrowego z ostatnimi wydarzeniami.

– Nie zakładam tutaj powiązania pomiędzy kryzysem personalnym w policji – przekazał.

Jednak zaznaczył, że brakuje obecnie około 12 tysięcy policjantów. Dziś wiemy, że braki są znacznie większe. Dodał, że za rosnącą liczbę wypadków mogą odpowiadać inne czynniki, takie jak sytuacje epidemiologiczne czy choroby, które powinni analizować specjaliści z dziedzin medycyny, psychiatrii i psychologii.

– Natomiast odczuwalna jest bez wątpienia jedna rzecz, którą można w pewnym sensie porównać do tego personalnego kryzysu. Tym problemem jest to, iż ogromna część ludzi kierujących pojazdami mechanicznymi, w tym także ja, przejeżdżając wiele tysięcy kilometrów, nie widzi policjanta – powiedział Dziewulski.

Czytaj także: https://natemat.pl/571270,przemoc-i-agresja-w-polsce-i-na-drogach-opina-dziewulski