Jak to możliwe, że znów doprowadził do wypadku? 2 lata czeka na termin rozprawy
Wczoraj (w środę 9 października) w Warszawie doszło do groźnego wypadku. Przechodzący przez jezdnię 48-letni mężczyzna został potrącony przez kierowcę czarnego auta typu SUV. Kierowca jechał tak szybko, że ranny finalnie znalazł się 80 metrów od przejścia.
Wszystko zdarzyło się przy rondzie Tybetu na Woli. Kierowca uciekł z miejsca wypadku. Policja ruszyła jego tropem. Do dyspozycji miała również nagranie z kamery jednego z aut.
Nagranie nie wyjaśnia sytuacji do końca. Mężczyzna przebiega przez przejście dla pieszych, nie jest też jasne, czy miał zielone czy czerwone światło. To już zadanie dla śledczych. Ale pewne jest, że czarny SUV ciężko potrącił mężczyznę, a jego kierowca nie udzielił mu żadnej pomocy i uciekł z miejsca wypadku. Policjanci w kilka godzin znaleźli sprawcę. Szybko wyszło na jaw, że doskonale go znają. To on kilka lat temu spowodował tragiczny wypadek na moście Grota-Roweckiego w Warszawie. Stało się to 25 czerwca 2020 roku. Chwilę po godzinie 12 autobus linii 186 wypadł z wiaduktu trasy S8. Pojazd przebił się przez bariery, rozerwał, jego część spadła z wiaduktu.
Autobusem jechało 40 osób. Jedna z pasażerek, 70-latka, nie przeżyła wypadku. Ranne zostały 22 osoby, w tym 3 ciężko. Szybko okazało się, że kierowca pracujący dla firmy Arriva był pod wpływem amfetaminy. W kabinie miał schowaną jeszcze jedną porcję narkotyku.
Po tym zdarzeniu pojawiły się nawet żarty i memy. W tym samym czasie wprowadzono ostrzejsze zasady badania kierowców autobusów miejskich i kilku złapano na używaniu narkotyków. Żarty były sposobem na odreagowanie tej niezwykle groźnej i dziwnej sytuacji.
Dlaczego Tomasz U. w ogóle prowadził auto?
To pytanie niezwykle zasadne. W 2022 roku Tomasz U. został przez sąd skazany za spowodowanie tragicznego wypadku. Dostał siedem lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Dlaczego nie siedział w więzieniu, dlaczego jechał autem?
Okazuje się, że na początku roku 2023 obrońca Tomasza U. złożył apelację. Z dostępnych obecnie informacji wynika, że termin rozprawy nie jest jeszcze znany. Tomasz U. jest więc na wolności zupełnie legalnie, choć nie ulega najmniejszej wątpliwości, że jest to również wynik opieszałości sądu.
Warto zauważyć, że apelowała również prokuratura. Ona domagała się wyższego wyroku, w przeciwieństwie do obrony, która wnioskuje o jego zmniejszenia.
Kierowca pierwotnie został aresztowany. Za kratami spędził 2,5 miesiąca. Potem sąd zdecydował o zmianie środka zapobiegawczego na dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. Zabronił mu również prowadzenia pojazdów mechanicznych, zakaz jest aktywny do roku 2027.
Pierwotnie prokuratura odwoływała się od decyzji sądu wypuszczającego mężczyznę z aresztu. Sąd uznał, że trzymanie sprawcy wypadku za kratami nie ma większego sensu. W tym jednak przypadku okazało się, że 31-letni Tomasz U. zlekceważył nałożony na niego zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych i wsiadł za kierownicę.
Nie ma w tym momencie pewności, czy potrącenie 48-latka przy rondzie Tybetu jest jego wyłączną winą. Świadkowie mówią, że ofiara miała zielone światło, nie wiadomo jednak czy to prawda. Prawdą jest jednak to, że Tomasza U. nie powinno być za kierownicą żadnego samochodu i że uciekł on z miejsca zdarzenia, nie udzielając ofierze żadnej pomocy.