Są szczegóły zatrzymania Buddy. Świadkowie zwrócili uwagę na jego zachowanie

Konrad Bagiński
15 października 2024, 09:25 • 1 minuta czytania
Znamy kolejne szczegóły zatrzymania Kamila "Buddy" L. Okazuje się, że youtuber był stałym bywalcem hotelu, w którym znaleźli go policjanci. Inni goście mówią, że nie szastał pieniędzmi i nie zwracał na siebie uwagi. Samo zatrzymanie odbyło się szybko i bez żadnych awantur. Wiele osób mogło nawet nie zorientować się, że policja kogoś wyprowadza.
Kamil L. "Budda" nie stawiał oporu podczas zatrzymania Fot. VIPHOTO/East News

Widziałem, jak kilku policjantów weszło do hotelu, a chwilę później wyprowadzali kogoś w kajdankach. Nikt nie podnosił głosu ani nie dochodziło do żadnej konfrontacji. Wyglądało to, jak standardowa procedura. Ta osoba nie stawiała oporu i spokojnie wykonała polecenia funkcjonariuszy. Dopiero potem zorientowałem się, że chodzi o tego youtubera – tak zatrzymanie Kamila L. "Buddy" relacjonuje anonimowy świadek w rozmowie z "Faktem".


Zatrzymanie tego youtubera i celebryty budzi olbrzymie zainteresowanie. Kamil L. to bardzo popularny twórca internetowy. Kamil L., który kryje się za pseudonimem Budda, urodził się w 1999 roku w Krakowie. Słynie z działalności na YouTube i udzielania się w akcjach charytatywnych. W przeszłości chętnie wspierał Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, przekazywał darowizny do domów dziecka i pomagał psom ze schroniska oraz bezdomnym.

Na razie nie jest znany powód zatrzymania "Buddy". Nieoficjalnie mówi się o tym, że prowadzone przez niego loterie mogły nie spełniać wymogów prawa. O gospodarczym charakterze sprawy może świadczyć fakt, że śledczy pilnie zabezpieczają majątek zatrzymanego youtubera.

W poniedziałek w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym widać, jak sprzed hotelu Warszawa (gdzie doszło do zatrzymania "Buddy") odholowywane jest auto marki BMW. Autor nagrania twierdzi, że to jedno z aut youtubera. W mediach społecznościowych zaroiło się od informacji, że również w innych miastach policja konfiskuje samochody "Buddy" i podmiotów z nim powiązanych.

Na razie wiadomo tyle, że zatrzymanie Kamila L. dotyczy zorganizowanej grupy przestępczej, zajmującej się nielegalnym hazardem oraz loteriami w sieci. "Budda" wielokrotnie promował je na swoim kanale YouTube, przyciągało to uwagę tysięcy młodych osób. Przyciągnęło też uwagę śledczych. Być może kluczem do sprawy jest często powtarzany przez nich zwrot "nielegalny hazard".

Spokojny, nie rzucał się w oczy

Reporter "Faktu" dotarł do informacji na temat tego, co działo się bezpośrednio przed wkroczeniem funkcjonariuszy. Kamil L. przebywał w hotelu od niedzieli. Wynajął pokój i miał tam przebywać ze swoją partnerką Aleksandrą.

"Fakt" pisze, że youtuber nie wzbudzał żadnych podejrzeń i nie rzucał się w oczy. Jak zdradza informator dziennika, był widziany też w hotelowym barze.

– Normalny i spokojny człowiek. Nie epatował kasą. W przeciwieństwie do innych, którzy zostawiają tu sporę pieniądze, to raczej powiedziałbym, że zachowywał się skromnie – zdradza dziennikarzom anonimowa osoba.

Świadkowie "Faktu" twierdzą, że akcja została przeprowadzona szybko i z dużą dyskrecją.

Czytaj także: https://natemat.pl/573247,pilne-oswiadczenie-brata-buddy-nie-mialem-z-nim-nic-wspolnego