Przejrzałam komentarze pod postami "Buddy". Słowa jego fanów wprawiają w osłupienie

Natalia Kamińska
16 października 2024, 17:53 • 1 minuta czytania
Youtuber Kamil L. "Budda" został zatrzymany na początku tygodnia na polecenie Prokuratury Krajowej przez funkcjonariuszy CBŚP. Ciążą na nim zarzuty m.in. prania brudnych pieniędzy na ogromną kwotę. Tymczasem internet robi z niego bohatera. Komentarze pod jego ostatnimi postami wprawiły mnie w osłupienie.
Reakcja fanów Buddy wprawia w osłupienie. Przeczytałam ich komentarze. Fot. Aliaksandr Valodzin/East News

"Wszyscy fani którzy, myślą, że Budda jest niewinny, klikają ten przycisk" – napisał jeden z internautów pod najnowszym, a zarazem ostatnim postem "Buddy". Jego reakcja spotkała się ze sporym entuzjazmem kolejnych osób.


Tak "Buddę" bronią jego wierni fani. Komentarze szokują

Komentarzy broniących i minimalizujących zarzuty dla youtubera jest jednak znacznie więcej. "Szczerze? Możecie mnie zjeść w komentarzach, dla mnie to i tak jest gość, miał pomysł na siebie, umiał go sprzedać. A nazywają go przestępcą – wobec państwa. Owszem w świetle prawa jeżeli mu to udowodnią" – brzmi jeden z komentarzy.

Jego autor podkreśla też, że Kamil L. "nikogo nie skrzywdził, nie okradł, nie zabił, nie handlował ludźmi – a to różnica". "Chłop nic wam nie zrobił. Przykro to wszystko czytać" – czytamy.

Jeszcze inna osoba twierdzi, że "gość ma jaja". "Dopóki była opcja coś wygrać, to Kamil dobry. Jak dawał hajs, to dobry. Noga się powinęła, już źle ... Złodziej i oszust? Jak dla mnie – nikogo nie zabił, nie handlował narkotykami, nie handlował ludźmi, nie handlował organami, działał na korzyść ludzi i swoją. To nie jest przestępca" – broni go ta osoba, powtarzając podobne argumenty.

A jeszcze inna dodała: "Płakać mi się chce, że tak dobry człowiek został aresztowany". Nie zabrakło też teorii spiskowych o "złym państwie". "To, że to nie jest przypadek i że coś tu śmierdzi, to chyba każdy, kto ma trochę oleju w głowie i mieszka w Polsce, już wie" – uważa jeszcze inna osoba. Część wpisów, która go broni, opatrzona jest hashtagiem #freebudda, #teambudda.

Śledczy zarzucają youtuberowi bardzo poważne przestępstwa

Czytając te komentarze, można wpaść w niezłe osłupienie. Nikomu z broniących "Buddy" nie przyszło do głowy, że jego dobroczynność mogła być zwykłą "charity washing", aby ukryć pewne działania i zbudować sobie pozytywny wizerunek.

W "charity washing" zwykle kompensacja darowizn bardzo rzadko przewyższa szkody, jakie wyrządzają praktyki biznesowe. A przypomnijmy, że we wtorek śledczy podali, iż "zarzuty dotyczą czynów polegających na uszczuplaniu należności Skarbu Państwa z tytułu podatku VAT, w związku z wystawieniem nierzetelnych faktur, które nie dokumentowały rzeczywistych zdarzeń gospodarczych".

Prokuratura oskarża w sumie 10 osób o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Mieli oni prać pieniądze, wyłudzać podatek VAT i organizować nielegalną loterię online.

"Zarzut prania brudnych pieniędzy związany jest z tworzeniem pozorów legalnej działalności gospodarczej i przekazywaniem pod pozorem pożyczek, pieniędzy pomiędzy kontami należącymi do osób objętych postępowaniem, celem ukrycia rzeczywistego pochodzenia tych środków i przekazywania ich poza granice kraju" – wskazała prok. Katarzyna Calów-Jaszewska.

Łączna suma pieniędzy znajdujących się w obrocie stanowiła kwotę ponad 126 milionów złotych. Zarzuty obejmują okres od października 2021 roku do października 2024 roku.

Śledczy zabezpieczyli też mienie należące do podejrzanych na łączną kwotę około 140 milionów złotych, w tym 51 samochodów, nieruchomości, a także dokonano blokady środków na rachunkach na kwotę ponad 77 milionów złotych.

O co chodzi z pomaganiem przez "Buddę"?

Kamil L., który kryje się za pseudonimem "Budda", urodził się w 1999 roku w Krakowie. Słynął z działalności na YouTube i udzielania się w akcjach charytatywnych.

W przeszłości chętnie wspierał Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, przekazywał darowizny do domów dziecka i pomagał psom ze schroniska oraz bezdomnym. To zapewne ta strona życiorysu youtubera sprawia, iż część jego fanów uważa, że trzeba go mimo wszystko bronić.

Dodajmy też, że pasja do samochodów zrodziła się u "Buddy" już w dzieciństwie. W wieku 16 lat postanowił wyjechać do Anglii. Na Wyspach pracował na zmywaku. Miał trudną historię związaną z rodziną – jego ojciec był uzależniony od alkoholu i przez 15 lat mieszkał na ulicy. Ponadto matka youtubera miała wyrzucić go z domu, gdy ten osiągnął pełnoletność.