Tak wygląda oświadczenie majątkowe Mejzy. Jedno od razu rzuca się w oczy
"Panie Mejza uprzejmie informuję, że przystąpiłem do egzekucji Pańskiego uposażenia poselskiego. Przegrał Pan sprawę i trzeba zapłacić" – zapowiedział Roman Giertych i pokazał pismo od komornika sądowego.
Jak informowaliśmy w naTemat, Łukasz Mejza skierował do sądu szereg pozwów przeciwko politykom, którzy komentowali jego kontrowersyjne biznesy. Poseł Zjednoczonej Prawicy twierdził, że został zniesławiony. Jednym z pozwanych był Roman Giertych, obecnie poseł Koalicji Obywatelskiej.
W październiku ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Warszawie umorzył jednak tę sprawę. Dodatkowo sąd orzekł, że Mejza ma zwrócić koszty sądowe na rzecz Giertycha.
Oświadczenie majątkowe Łukasza Mejzy
W związku z tym przypominamy oświadczenie majątkowe Łukasza Mejzy. Już sama próba rozszyfrowania jego dokumentu jest wyzwaniem, ponieważ polityk wypełnił go tak, że trudno rozczytać poszczególne zapisy.
Jak czytamy, Mejza zgromadził około 500 tysięcy złotych oszczędności. Zadeklarował też środki w obcych walutach – ok. 1300 euro i 200 dolarów. Polityk posiada na własność mieszkanie o powierzchni 99 m2, którego wartość wskazał na ok. 900 tysięcy złotych.
W kolejnych punktach Mejza zadeklarował, że ma udziały w firmie Vinci Eco Energy. W związku z tym w ubiegłym roku miał zarobić ponad 184 tys. zł.
W oświadczeniu Mejza wpisał również, że jest właścicielem zawieszonej firmy Future Wolves. W rubryce inne dochody parlamentarzysta wpisał dietę poselską i uposażenie poselskie. Tu pojawiły się odpowiednio kwoty: ponad 45 tys. zł i ponad 151 tys. zł.
Mejza najbardziej rozpisał się na ostatniej, trudnej do rozczytania stronie. Pojawiły się m.in. informacje o kredycie mieszkaniowym (120 tys. zł) i pożyczkach, w tym od osób fizycznych na kwotę 300 tys. zł.
Przypomnijmy, w 2021 roku Wirtualna Polska ujawniła skandal z działalnością firmy Mejzy, która oferowała chorym kosztowne, eksperymentalne i niepotwierdzone terapie. Dziennikarze opisywali próby zarabiania pieniędzy m.in. na nieuleczalnie chorych dzieciach, pacjentach chorych onkologicznie.
Jak tłumaczył w naTemat Mateusz Przyborowski, na Mejzę, ówczesnego wiceministra sportu, spadła krytyka, także ze strony jego politycznych oponentów. Skompromitowany poseł PiS był nazywany "oszustem" i "znachorem". Nie chciał komentować sprawy, ale stawiał w roli ofiary spisku. Mimo to w grudniu 2021 sam podał się do dymisji.
Teraz mamy już kolejną kadencję Sejmu, do którego Mejza dostał się z list PiS. Teraz kontrowersyjny polityk mierzy się z kolejnymi problemami.
Prokuratura chce odebrać mu immunitet. Chodzi o podejrzenie popełnienia 11 przestępstw związanych z oświadczeniami majątkowymi. Jarosław Kaczyński powiedział dziennikarzom, że jego zdaniem Mejza powinien sam tę sprawę załatwić i zrzec się immunitetu. On sam zapowiedział natomiast, że może to zrobi, jak zapozna się z dokumentami.