Musk walczy dla Trumpa bez hamulców. Tak sieje dezinformację na ogromną skalę

Klaudia Zawistowska
02 listopada 2024, 07:19 • 1 minuta czytania
Elon Musk, właściciel serwisu X (dawniej Twittera) bez wątpienia jest największym sojusznikiem Donalda Trumpa. To właśnie w jego serwisie dezinformacja szerzy się w zawrotnym tempie, a i sam miliarder nie krępuje się przed podawaniem fałszywych informacji, które mogą wypaczyć wyniki głosowania.
Elon Musk stworzył raj dla rosyjskich trolli. Tak pomaga w wygranej Trumpowi Fot. JIM WATSON/AFP/East News

Już tylko dni dzielą nas od najważniejszego głosowania w tym roku. Wyniki wyborów w USA są ważne dla Amerykanów, ale i całego świata. Tym bardziej mogą niepokoić zatem kolejne doniesienia o dezinformacji, którą bez żadnych skrupułów sieją Donald Trump i Elon Musk. Tym razem na cel wzięli rejestry wyborców w Pensylwanii.


Donald Trump mąci ws. wyników wyborów w USA. Chodzi o Pensylwanię

Media w USA szeroko komentują informacje, które od dawna przekazuje Donald Trump. Były prezydent USA już w 2020 roku zarzucał, że do szeregu nieprawidłowości doszło w Pensylwanii. I wiele wskazuje na to, że tym razem postanowił zrobić to samo.

Jednym z podstawowych zarzutów Trumpa i jego zwolenników jest rzekome odmówienie rejestracji wyborców w Pensylwanii. To jeden z regionów wahających się, w którym zwycięstwo może być bezcenne w kontekście ogólnokrajowego głosowania.

W hrabstwach Lancaster, York i kilku innych urzędnicy mieli otrzymać setki wniosków, które sklasyfikowali jako fałszywe. Zawierały one niepełne lub fałszywe informacje, były wypełniane podobnym rodzajem pisma. Dla Trumpa oznaczenie wniosków jako fałszywe było równoznaczne z przypadkami oszustwa wyborczego.

Lokalni urzędnicy w rozmowie z "The Washington Post" uspokajali natomiast, że nieprawidłowości pojawiły się jedynie we wnioskach o rejestrację wyborców, dlatego nie mają wpływu na karty do głosowania i głosy. Ostatecznie przecież nazwisko nowego prezydenta USA i tak poznamy dopiero w grudniu, po głosowaniu elektorów. Drugą kwestią jest natomiast fakt, że kilkaset wniosków przy 13 mln mieszkańców nie powinno w żaden sposób wpłynąć na wynik głosowania.

Elon Musk działa na korzyść Trumpa pozwalając na szerzenie się dezinformacji

Potężnym narzędziem podczas każdych wyborów w USA są media społecznościowe. Jednak podczas gdy Facebook i Instagram wprowadziły radykalne środki, aby uniknąć siania dezinformacji, na X trolle czują się jak w raju. Nie działa tam stanowcza moderacja, która mogłaby błyskawicznie ucinać zasięgi nieprawdziwym filmom czy wpisom.

I tak ogromną popularność uzyskał np. filmik z Pensylwanii, na którym widać mężczyznę, który upuszcza ogromną liczbę kart do głosowania. Szybko pojawiły się spekulacje o fałszerstwie. Ostatecznie NBC News poinformowało, że filmik przedstawiał pracownika poczty, który dostarczał karty do głosowania do lokalnego biura wyborczego.

Rosyjskie trolle działają bawią się świetnie na platformie Elona Muska

Przy kampanii próbują mieszać także rosyjskie trolle. To właśnie oni stoją za wyprodukowaniem viralowego nagrania, na którym miało być widać rozdzieranie kart do głosowania w hrabstwie Bucks. Jak informuje "Forbes" FBI, Agencja Bezpieczeństwa Cybernetycznego i Infrastruktury oraz Biuro Dyrektora Wywiadu Narodowego wydały wspólne oświadczenie w tej sprawie. Jednoznacznie stwierdzili, że za filmikiem stoją rosyjskie trolle.

Wideo zostało przypisane rosyjskiemu zespołowi dezinformacyjnemu Storm-1516. W oświadczeniu dodano, że Moskwa robi co w ich mocy, aby "podnieść pytania dotyczące uczciwości wyborów w USA i podsycić podziały wśród Amerykanów". A Elon Musk nie wprowadzając żadnych ograniczeń, czy moderacji wręcz wspiera te działania. Sam właściciel serwisu X jak na razie nie zabrał głosu w tej sprawie.