Niemcy przestawiają zwrotnice. Co dalej po wyborach?

Deutsche Welle
25 lutego 2025, 10:38 • 1 minuta czytania
CDU/CSU zwycięzcą, SPD ponosi klęskę. Jeden na pięciu Niemców głosuje na skrajną prawicę. Co to oznacza dla Niemiec?
Liderzy AfD świętują wynik w wyborach. Fot. TOBIAS SCHWARZ/AFP/East News

Stać się największą siłą i obsadzić fotel kanclerza Niemiec – ten cel wyborczy konserwatywna CDU/CSU już osiągnęła. Jednak w siedzibie partii nie ma wielkiej radości. Spodziewano się lepszego wyniku. "30 procent plus x" było hasłem kampanii wyborczej.


Około 28 procent głosów zdobytych w wyborach do Bundestagu nie wystarczy do samodzielnego rządzenia. Chadecy z CDU/CSU będą musieli szukać partnerów koalicyjnych. AfD, która uplasowała się na drugim miejscu za CDU/CSU, mogłaby zapewnić rządowi większość. Na tę skrajnie prawicową partię głosował jeden na pięciu wyborców w Niemczech. – Podwoiliśmy swoją liczebność! Chcieli nas zmniejszyć o połowę, ale stało się odwrotnie – triumfowała współprzewodnicząca Alternatywy dla Niemiec Alice Weidel. CDU i CSU będą mogły zrealizować swoje obietnice wyborcze, takie jak zakończenie nielegalnej migracji, tylko razem z AfD – podkreśliła. – Nasza ręka zawsze będzie wyciągnięta do udziału w rządzie, aby realizować wolę ludzi, wolę Niemiec.

Jednak CDU/CSU już podczas kampanii wyborczej kategorycznie wykluczyła sojusz z AfD. – Mamy zasadniczo różne poglądy, na przykład na politykę zagraniczną, politykę bezpieczeństwa i wiele innych obszarów związanych z Unią Europejską, NATO i euro – powtórzył swoje negatywne stanowisko Friedrich Merz w wieczór wyborczy. – Możesz wyciągać do nas rękę, ile chcesz – powiedział, zwracając się do Weidel. Zagroziła ona, że AfD, jako największa siła opozycyjna, będzie wywierać presję. – Będziemy naciskać na innych, by prowadzili rozsądną politykę dla naszego kraju – wyjaśniła.

Chadecy obiecują zmianę kierunku

Obok słabej gospodarki, głównym tematem kampanii wyborczej była polityka azylowa. – Da się wyczuć niepewność wśród Niemców – powiedział przewodniczący CSU Markus Söder, analizując sukces AfD. Ludzie nie są pewni, czy CDU/CSU rzeczywiście spełni swoje obietnice. Dlatego wielu wyborców „utknęło z AfD", powiedział Söder. – Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby doprowadzić w Niemczech do zmiany – dodał.

Potencjalnymi koalicjantami są socjaldemokratyczna SPD i Zieloni. Obie te partie, współtworzące dotychczasowy rząd Olafa Scholza, poniosły w wyborach duże straty. SPD odnotowała najgorszy wynik wyborczy od 1890 roku, zdobywając nieco ponad 16 procent głosów. – To gorzki wynik wyborczy dla partii socjaldemokratycznej – przyznał urzędujący kanclerz Olaf Scholz. Minister obrony Boris Pistorius mówił nawet o "druzgocącym, katastrofalnym wyniku".

Pechowy kanclerz Olaf Scholz

Scholz jest jedynym kanclerzem w ciągu ostatnich pięciu dekad, który nie został ponownie wybrany na urząd. Koalicja SPD, Zielonych i liberalnej FDP rozpadła się na początku listopada 2024 r. z powodu sporu o finanse publiczne. Scholz ogłosił, że w przyszłości chce być tylko zwykłym posłem do Bundestagu.

Drastycznie przegrała też liberalna FDP, nie przekraczając nawet pięcioprocentowego progu wyborczego. Nie będzie reprezentowana w przyszłym Bundestagu. Lider FDP Christian Lindner ogłosił wycofanie się z polityki po porażce.

Straty Zielonych nie są aż tak duże. Główny kandydat Zielonych Robert Habeck mówił o "przyzwoitym wyniku wyborczym". – Nie zostaliśmy tak bardzo ukarani, ale chcieliśmy więcej i nie osiągnęliśmy tego – powiedział. Gdyby Zieloni byli potrzebni CDU/CSU do koalicji, to jego partia byłaby skłonna do rozmów, zapewnił.

Partia Lewicy w Bundestagu

CDU/CSU już przed wyborami wykluczyła koalicję z Partią Lewicy, a także z Sojuszem Sahry Wagenknecht (BSW), który oddzielił się od Partii Lewicy na początku 2024 roku. Tymczasem Partia Lewicy dokonała nieoczekiwanego powrotu do Bundestagu. Z ponad ośmioma procentami głosów była niespodziewanym zwycięzcą wśród mniejszych partii.

Niezależnie od tego, jak skomplikowane staną się negocjacje koalicyjne, przyszły rząd stanie przed ogromnymi wyzwaniami. Friedrich Merz chce jak najszybciej doprowadzić do powstania rządu ze względu na wiele czekających go zadań. – Świat na zewnątrz nie czeka na nas, ani nie czeka na długie rozmowy koalicyjne i negocjacje – powiedział w wieczór wyborczy.

Deficyt budżetowy liczony w miliardach

Największym wyzwaniem stojącym przed nowym rządem będzie prawdopodobnie finansowanie przyszłych budżetów. Wpływy z podatków w ostatnim czasie nie były już wystarczające do opłacenia wszystkich zadań rządu. Rosnące wydatki wojskowe, renowacja zepsutej infrastruktury, przyjazna dla klimatu transformacja kraju – wszystko to pochłania miliardy. Co więcej, Niemcy znajdują się w samym środku największego kryzysu gospodarczego od czasu zjednoczenia.

Wybory federalne były pierwszymi od czasu pełnoskalowego rosyjskiego ataku na Ukrainę 24 lutego 2022 r. Od tego czasu niemiecki rząd przekazał Ukrainie około 28 miliardów euro pomocy wojskowej, co stawia Niemcy na drugim po USA miejscu w rankingu wsparcia dla walczącego kraju.

Od czasu objęcia urzędu przez prezydenta USA Donalda Trumpa waszyngtońska administracja odwraca się od Europy. Według Trumpa dalsza pomoc dla Ukrainy jest przede wszystkim zadaniem Europejczyków, a Europa musi wziąć większą odpowiedzialność za własne zdolności obronne.

Międzynarodowe oczekiwania wobec Niemiec

Oznacza to, że nowy rząd federalny będzie musiał szybko ustalić priorytety. Zwłaszcza jeśli Niemcy mają odzyskać polityczne znaczenie, do którego CDU odwoływała się podczas kampanii wyborczej. – Jako Niemcy musimy ponownie przyjąć wiodącą rolę w Europie, nie odgórnie, ale z Francją, z Polską, z silną Unią Europejską – podkreślił sekretarz generalny CDU Carsten Linnemann w ARD na krótko przed wyborami.

Oprócz inicjatyw dyplomatycznych, wymaga to znacznych wysiłków finansowych. Największym punktem spornym w negocjacjach koalicyjnych będzie prawdopodobnie to, skąd powinny pochodzić te fundusze: z nowych pożyczek czy z realokacji w budżecie federalnym? Istnieją tu różnice, szczególnie między CDU/CSU a socjaldemokratami.

Co stanie się z hamulcem zadłużenia?

Niemiecka ustawa zasadnicza mówi, że państwo nie może wydawać więcej pieniędzy niż wpływa do budżetu. To tak zwany "hamulec zadłużenia". Wyjątkiem są tylko sytuacje nadzwyczajne, klęski żywiołowe i poważne kryzysy gospodarcze. SPD i Zieloni uważają, że zaciąganie nowych długów jest nieuniknione. Kandydat CDU na kanclerza, Friedrich Merz, jest zupełnie innego zdania: opowiada się za wzrostem gospodarczym i wzywa do cięć świadczeń socjalnych. Jest to nie do przyjęcia dla SPD, a dla Zielonych cięcia w ochronie klimatu byłyby tabu.

Nowy Bundestag musi ukonstytuować się nie później niż 30 dni po wyborach, czyli najpóźniej 25 marca. Wtedy też kończy się kadencja kanclerza Olafa Scholza i całego rządu. Jeśli jednak do tego czasu nie powstanie nowy rząd, na posterunku nadal pozostanie dotychczasowy gabinet jako pełniący obowiązki.

Sabine Kinkartz / Nina Werkhäuser