Kibole, narodowcy, hierarchowie Kościoła, a ostatnio też prawicowi publicyści - mistrzowie zarządzania nienawiścią.
Sąd i prokuratura w Poznaniu uznały, że zdania wywrzeszczane przez kibiców Lecha Poznań "Żydzi do gazu" nie są obraźliwe i nie są antysemickie, bo były stosowane wobec innych kibiców, a nie wobec realnych Żydów. Innymi słowy krzycząc do kogoś kto nie jest księdzem „parszywy klecho”, też nikogo nie obrażam, nie naruszam też niczyich uczuć religijnych gdy zwracam się tak do ateisty‚ bo bóg to prymitywny wynalazek dla podobnych prymitywów. Żeby była jasność, ja tak nie uważam, ale sąd w Poznaniu zdaje się, że tak właśnie myśli. To właśnie oznacza wyrok sądu. I to zasądzony w kraju tak doświadczonym holokaustem!
Zdumiewający jest ten lęk przed kibolami, to swoiste wazeliniarstwo stadionowe. Z innej strony ci sami kibole bezkarnie zagłuszają promocję książki Anki Grodzkiej i całkowicie demolują jej spotkanie z czytelnikami. Policja przyjeżdża dopiero po 50 minutach od wezwania! Niczym innym nie jest rozpoczęta przez Kościół walka z gender, czyli tak naprawdę walka i atak na wzór kiboli przeciwko mniejszościom seksualnym i kobietom. To tylko kilka przykładów tego samego - zarzadzania nienawiścią. Jej największym przejawem są słowa Ziemkiewicza, że Kora, która jest ciężko chora, jakoś nie wyleczyła się marihuaną. To ta sama nienawiść tylko naga, w bydlęcym rozmiarze.
To jest naprawdę groźne.