Przemysław Wipler postanowił uczcić piątą ciąże swojej żony orgiastycznym pijaństwem w jednym z warszawskich klubów. Melanż zakończył się o 4 nad ranem na izbie przyjęć. W mediach zapłakany republikanin skarżył się, że policja obiła mu gębę, podrapała go i o dziwo na nim klęczała.
Doktor historii filozofii, poeta, artysta,psychonauta.
Policja i świadkowie przedstawili inna wersję. Podobno Wipler był bardzo agresywny i kopnął policjantkę w brzuch.
Brzuch żony z kolejnym małym Wiplerem został uczczony kopnięciem w brzuch innej kobiety. Iście republikański czyn. Leszek Miller, inny zwolennik alkoholu, w telewizji powiedział, że jak ktoś ma 1,4 promila alkoholu we krwi (a tyle nad ranem miał nasz poseł), to albo idzie do domu spać albo chce komuś przywalić w mordę. Wipler wybrał te drugą metodę. Wedle Millera oraz prawdopodobnie Wiplera alkohol etylowy to narodowa polska potrawa codzienna.
Gdy Millerowi kilka miesięcy temu wręczyłem moją książkę Czy marihuana jest z konopi?, to ją z obrzydzeniem wyrzucił. Gdyby przeczytał, to wiedziałby, że po zapaleniu blanta, ludzie są mili, łagodni i mają dobry humor. Nikogo nie chcą walić w mordę ani kopać policjantek w brzuch.
Nie chwalą się też przed koleżankami jakiego to wielkiego mają członka. Tym się popisał inny przeciwnik marihuany poseł Hoffman. Po popisywaniu się swymi anatomicznymi walorami Hoffman po kościołach agitował za Prawem i Sprawiedliwością. Przypominam, że tym trzem politykom, temu tercetowi alkoholowemu przekazaliśmy prawo do reprezentowania nas w sejmie wolnej Polski.