Być może historia zapamięta 7 marca jak przełom, który dokonał się w uprawianiu demokracji. Prezes Kaczyński zamiast rekomendować kandydata na premiera, przeprowadził transmisję na żywo, blokując własnym ciałem trybunę sejmową i eksponując tablet. Profesor Gliński wypowiedział się po swojemu i wiadomo, co to znaczy. Będzie fajnie, tylko usuńcie Tuska.
Zachęcam pozostałych posłów, aby rozwinęli pomysł prezesa. Jeśli serce dyktuje zabranie głosu, a rozum krótki, warto mieć tablet i zaufanego eksperta na łączach. Pomysł Kaczyńskiego podnosi jakość debaty publicznej, ale niesie też zagrożenia. Może się niebawem okazać, że naród woli gadające głosy z ekranu bardziej niż właścicieli urządzeń. Stąd już krok do stworzenia wirtualnego parlamentu, bo żywe stojaki można zastąpić mechanicznymi.
Idźmy jednak dalej. Można by w ogóle zamknąć Sejm i stworzyć wirtualną salę plenarną, w której obrady trwałyby tak długo aż tablety się dogadają. Pozostaje do rozwiązania problem działających na zapleczu Sejmu hotelu i restauracji. Chociaż nie… właściciele tabletów mogliby spędzać w nich więcej czasu z pożytkiem dla demokracji!