Reklama.
Chciała Olejnik po prostu do absurdu sprowadzić lustrowanie życiorysów i sprawdzanie kto od kogo pochodzi i kto z jakiego drzewa ideologicznego spadł. To była ironia, a więc błąd, bo Kania zrozumieć ironii nie była w stanie, ona jest nabzdyczona, wzmożona, lustracyjnie podekscytowana i dekomunizacyjnie nienasycona.
Dała więc Kania agitatorsko - patetyczny wykład o swych korzeniach, z którego można wnosić, że jest prapraprapra....wnuczką Mieszka I-go, praprawnuczką Kościuszki i późną wnuczką różnych powstańców. Szczerze mówiąc, guzik mnie obchodzi kim są przodkowie Kani, może to bohaterowie, może antybohaterowie, może po prostu cisi ludzie, niby jakie to miałoby mieć znaczenie.
Dla Kani ma jednak ogromne znaczenie kto jest ojcem Olejnik. Podobnie jak korzenie Kani, nic nie obchodzą mnie też korzenie Olejnik.
Podobnie jak Olejnik oceniam za to co robi, tak i Kanię za to oceniam. Nie interesują mnie więc dziadziusiowie Kani. Bardziej to, czy już zakończyła się sprawa sądowa, w której Kania oskarżona jest o branie forsy od rodziny Dochnala za załatwiania ze swoimi PIS-owskimi kumplami dobrych dla Dochnala rozstrzygnięć. Jeszcze nie wiadomo, pani moralistko?
Kania lubi lustrować. Kilka lat temu pracując dla byłego sekretarza KC Króla w jego organie Wprost, lustrowała Jerzego Baczyńskiego z "Polityki". Wyszło jej, bo zawsze tak jej wychodzi, że Baczyński mógł kapować. Szybko okazało się, że nie tylko nie kapował, ale pomagał "Solidarności". Czy ma to jednak znaczenie, Baczyński nie lubił PIS-u, więc obiektywnie mógł być agentem, a więc obiektywnie nim był. To, że na żądanie kapusia i byłego sekretarza lustrowano nie-kapusia i nie - sekretarza było swoistym kuriozum, ale nie takie paradoksy nasza tzw. prawica widziała.
W zeszłym roku towarzysz Król próbował zlustrować także moich przodków. W wywiadzie dla Frondy poinformował, że mój ojciec był w PRL wojskowym, co jak rozumiem, miało być wytłumaczeniem dlaczego ja sam jestem świnią. Towarzysz sekretarz walnął kulą w płot.
Nie miałbym żadnego problemu z tym, gdyby mój ojciec był w PRL wojskowym, ale nie był. Chyba, że inżynier zootechnik to wojskowy, cholera wie, co towarzyszowi sekretarzowi PZPR po głowie chodziło.
Nie mogę zakazać Kani lustrowania ludzi. Każdy ma w życiu taki afrodyzjak na jaki zasługuje. Dla niektórych afrodyzjakiem są teczki. Nawet puste teczki. Kania lustrowała i będzie lustrowała. Ten typ tak ma. Błagam tylko Monikę Olejnik - niech już nigdy się nie posługuje ironią. Oni tego nie kumają, i strzała z ironią w tamtą stronę wraca do nas jako strzała z....z gó...na.