Od kilku już godzin czekam na sprostowanie i doczekać się nie mogę. Michał Krzymowski napisał w tekście do najnowszego Newsweeka (w kioskach w poniedziałek), że to nie Jarosław Kaczyński płacił za usługi mecenasa Rogalskiego, ale klub PIS, czyli podatnik, czyli, kochani moi, my za to płaciliśmy.
Kocham politykę, sport i muzykę poważną, ale przez szacunek dla Was, o tej ostatniej pisać nie będę
Jakoś czytając tekst Michała nie byłem zdziwiony. Przecież to on już w wakacje zeszłego roku opisał w tekście "Magnat" jak spółki związane z PIS utrzymują ochroniarzy prezesa, jak spółka związana z PIS wynajęła bliźniak obok domu prezesa, by pan prezes miał komfort. I co? Wtedy panowie Błaszczak i Hofman z PIS-u perorowali, że Newsweek straszliwie manipulował i podadzą nas do sądu. Minęło 10 miesięcy. Nic mi nie wiadomo o tym by pozew dotarł. Czekamy. Tak jak czekamy na sprostowanie obecnej informacji, że podatnik płacił za adwokata pana prezesa Kaczyńskiego.
Oczywiście PIS jest prywatną partią pana prezesa. Nie przez przypadek to PIS przeforsował w Sejmie swój pomysł finansowania partii z budżetu. Ale to przecież naturalne, że podatnik ma płacić na PIS, przecież to partia najbardziej patriotyczna, a PIS to prezes, więc jest naturalne, że kasa od podatników idzie na PIS, czyli na prezesa. Poza tym prezes, jak wiadomo, jest najbardziej uczciwym z Polaków, więc mowy nie ma o brudnym procederze. Skoro coś robi PIS i prezes, to to jest i zgodne z prawem, i uczciwe i moralne.
Czekając na sprostowanie czekam jednak także na głosy dyżurnych oburzaczy, którzy oburzają się i na 6 milionów na koncert Madonny i na zegarki ministra Nowaka, choć na razie nie wiadomo na czym miałoby polegać przestępstwo Nowaka. Jak Wam zależy na standardach, to rozumiem, że na standardach, które dotyczą wszystkich, a nie takich, które dotyczą wszystkich oprócz prezesa. No chyba, że jesteście zwykłymi obłudnikami i hipokrytami, a to w porządku, wszystko gra.
Łatwo sobie wyobrazić co by się działo, gdybyśmy się dowiedzieli, że za usługi mecenasa Giertycha w sprawie wytoczonej za prasowe teksty o synu Donalda Tuska płaciłaby Kancelaria Premiera. Politycy PIS i PIS-agitatorzy już domagaliby się komisji śledczej i dymisji Tuska. Tusk byłby już nie tylko zdrajcą i zamachowcem, ale i złodziejem. Łatwo sobie wyobrazić co by było, gdyby okazało się, że za usługi mecenasa Giertycha wynajętego przez ministra Nowaka płaciło ministerstwo transportu. Skandal, afera, rywinland, układ, złodzieje, i.t.d. No ale przecież Kaczyński wrzeszczy, że on jest moralny, a inni są niemoralni, więc jemu wolno więcej, tak? Czyli wrzaskiem i demagogią pan prezes uzyskał immunitet, tak?
W każdym razie także przeciwnicy pana Kaczyńskiego wiedzą już, że sponsorują nie tylko jego partię, ale i jego samego.To cenna wiadomość. Pan prezes na naszym garnuszku, cudownie. Na pewno się odwdzięczy. Zapewne kolejnymi filipikami o moralności w polityce, wysokich standardach i szanowaniu publicznego grosza. A ja bym wolał, jeśli już musze Kaczyńskiego sponsorować, żebym przynajmniej nie musiał więcej słuchać jego tanich, bezwartościowych umoralniających gadek. Tylko tyle.