Tyszkiewicz: Kaczyńskiemu śni się powrót do komuny
Jak tak dalej pójdzie, to Kaczyński ostatecznie zaorze samorząd, czyli to, co jest największym sukcesem Polski po 89 roku, co w zdecydowanej mierze przyczyniło się do rozwoju kraju.
Reklama.
Jak tak dalej pójdzie, to Kaczyński ostatecznie zaorze samorząd, czyli to, co jest największym sukcesem Polski po 89 roku, co w zdecydowanej mierze przyczyniło się do rozwoju kraju.
Kaczyńskiemu śni się powrót do komuny, kiedy to nie społeczności lokalne, a komisarze i sekretarze partii decydowali o losie ludzi w ich małych ojczyznach.
PiSowska machina konsekwentnie, powoli i z mozołem niszczy budowane od 1989 roku fundamenty samorządu.
PiS czekami z Polskiego Ładu rozbija solidarność samorządowców.
Czytaj także: Komuna wraca. Komisarze partyjni (wojewodowie) dzielą unijne pieniądze oczywiście po uważaniu
Samorządy pozbawiane są dochodów własnych, w zamian "dobry pan" z Nowogrodzkiej czasami sypnie groszem na inwestycje, bez żadnego klucza czy algorytmu, po uważaniu, tam, gdzie jest ważny interes partii. Ludzie się nie liczą. Nie liczy się cel, jakim powinien być rozwój Polski. Liczy się interes PiS i utrzymanie się przy władzy za wszelką cenę.
I tak władza dzieli miliardy, daje jak swoje, jak partyjne, daje z kredytu, jaki wszyscy Polacy będą musieli spłacić. I wszyscy się cieszą: i ci, co dostali dużo, i ci, co dostali ochłapy, ale zawsze coś. To jest dopiero do perfekcji opanowana sztuka manipulacji.
Rząd nie ma własnych pieniędzy, a tym bardziej partia czy Kaczyński. 13-stki, 14-stki, 3000+ itd., do tego miliardy z tzw. Polskiego Ładu rozdawane po uważaniu, pochodzą z kredytów i z przyszłych obligacji, które kolejne pokolenia będą musiały spłacać. Zadłużenie Polski wzrosło za rządów PiS o blisko bilion (1000 miliardów).
Do kogo trafiają te pieniądze? Wystarczy prześledzić mapę polityczną Polski, która niemal w 100 proc. nakłada się na klucz, według którego są dzielone pieniądze, nasze wspólne pieniądze.
W szczególny sposób są traktowane gminy rządzone przez PiSowskich wójtów, burmistrzów czy prezydentów. Jest ich stosunkowo niewielu, ale i ci niezależni, i ci nieprzychylni dotąd PiSowi, dla tych środków zaczynają giąć kark i przymilać się do notabli i lokalnych baronów partyjnych.
Takiej demokracji i samorządu chcieliśmy?
Czytaj także: "Bez rekompensat będzie horror". To oni mają poczucie, że staną się "sponsorami" Polskiego Ładu
Do tego dochodzi mapa preferencji politycznych. PiS jest najmocniejszy na wsiach i w małych gminach. Najsłabszy w dużych ośrodkach miejskich, które zresztą są motorem napędowym polskiej gospodarki.
Więc miliardy zostały rozdzielone po PiSowskim uważaniu. I tak:
- gminy do 10 tys. mieszkańców średnio 1400 zł na osobę,
- gminy 10-25 tys. mieszkańców śr. 600 zł na osobę,
- miasta i gminy powyżej 100 tys. mieszkańców- 176 zł na osobę.
To jest ta PiSowska sprawiedliwość. Nakładają dotację na mapę wyborczą i dzielą jak swoje.
Uwaga: tych dzielonych pieniędzy nie ma. Te rozdawane czeki są akonto obligacji, które zostaną dopiero wyemitowane przez BGK, które trzeba będzie w przyszłości spłacić.
Samorządy dostają pieniądze na inwestycje, ale przy ogromnej inflacji i rosnących kosztach inwestycji, będzie im brakowało na wkład własny.
Ale największym problemem samorządów jest, przy spadających dochodach, bieżące utrzymanie miast i gmin. Czyli zabraknie pieniędzy na utrzymanie szkół, na wypłaty dla nauczycieli (subwencja nie wystarcza), na remonty i budowę dróg, na ich oświetlenie, na kulturę ... itd.
Dlatego samorządowcy woleliby mieć większy udział w podatkach, co byłoby motywacją do kreowania rozwoju gospodarczego, niż liczyć na jałmużnę rzucaną przez polityków.
Dlatego na najbliższym posiedzeniu Senatu złożymy projekt takiej ustawy.
Wpis ukazał się pierwotnie na profilu senatora Wadima Tyszkiewicza na Facebooku.