Hematolodzy, onkolodzy i fundacje namawiają żeby zostać dawcą szpiku kostnego. Wielu ludzi, pod wpływem impulsu, odruchu serca zgłasza się i rejestruje. Niestety zdarza się, że zarejestrowani zmieniają swoją decyzję w momencie kiedy dowiadują się, że rzeczywiście komuś choremu potrzebny jest ich szpik.
Zarejestrowanych dawców szpiku kostnego nigdy nie jest za dużo, ponieważ znalezienie odpowiedniego dla chorej osoby czasami graniczy z cudem. Ważne jest, żeby ci którzy się zgłosili byli pewni swojej decyzji. W czasie wakacji, podczas imprez plenerowych, będzie zapewne wiele okazji do zarejestrowania się.
Każdy powód jest dobry
Niestety zdarzają się sytuacje bardzo przykre. Wyobraźmy sobie, że chory potrzebuje przeszczepu szpiku, dowiaduje się, że jest ktoś taki w bazie dawców, kto może uratować mu życie, czuje się jakby wygrał los na loterii. Ma nadzieję, że teraz to już wszystko się powiedzie, lekarze przygotowują go do zabiegu. Jakim ciosem dla takiej osoby jest fakt, że ktoś zarejestrowany w bazie dawców, mówi nie, niestety rezygnuję bo np. boję się bólu albo nie dostanę urlopu w pracy.
Mało tego, na zaawansowanym etapie przygotowania do przeszczepienia szpiku rezygnacja dawcy jest wyrokiem śmierci dla chorego. Żeby dokonać przeszczepienia szpiku, lekarze niszczą całkowicie szpik chorego, jeśli nie dostanie szpiku dawcy – umrze.
W prowadzonym przez Fundację rejestrze nie zdarzyło się żeby doszło do takiej rezygnacji na późnym etapie przygotowania do przeszczepienia szpiku. – Takie przypadki były jednak notowane w innych polskich rejestrach. Pamiętam, jak trzech zarejestrowanych dawców, odpowiednich dla małej, chorej, dziewczynki, wycofało się – opowiada Urszula Jaworska.
Dlatego dopisanie się do rejestru dawców powinno być działaniem przemyślanym, świadomym odruchem serca, a nie dobrą zabawą w czasie studenckiej imprezy czy pokazaniem znajomym jacy to niby jesteśmy dobrzy. Dobrym człowiekiem trzeba i warto być do końca. Świadomość, że komuś uratowaliśmy życie jest bezcenna dlatego warto zostać dawcą szpiku, ale nie tylko na papierze, tak po prostu, realnie.
Dlaczego ludzie wycofują się z obietnicy uratowania komuś życia? Bardzo często mają na to wpływ nieprawdziwe informacje, które docierają do nich z mało profesjonalnych źródeł.
Strach ma wielkie oczy
Krążą plotki, że szpik kostny pobiera się z kręgosłupa, że to bardzo boli, że pobranie szpiku to zabieg niebezpieczny i grozi niedowładem kończyn. Krąży też legenda, że ktoś, kto raz odda szpik, musi go oddawać systematycznie do końca życia, a na ciele dawcy pozostają brzydkie i wielkie blizny. Jeśli ktoś poważnie podejdzie do tematu i porozmawia ze specjalistą dowie się oczywiście, że to cały stek bzdur.
Tak naprawdę istnieją dwa sposoby, żeby pomóc choremu. Jeden z nich to pobranie krwi z żyły dawcy, która to krew poza ustrojem mieszana jest z płynem przeciwkrzepliwym, a następnie izolowane są z niej komórki krwiotwórcze. Następnie krew pozbawiona tych komórek wraca do dawcy przez drugą żyłę.
Aby jednak doszło do zabiegu separacji, dawca musi przez 5-6 dni przyjmować (w postaci zastrzyku podskórnego w ramię) lek zwiększający liczbę komórek krwiotwórczych krążących we krwi obwodowej. Codziennie wykonuje się dawcy badania morfologiczne, by określić liczbę komórek krwiotwórczych krążących we krwi. Gdy ich liczba jest odpowiednia, przeprowadza się zabieg a najczęściej dwa zabiegi separacji (około cztery godziny każdy w ciągu dwóch kolejnych dni).
Drugi sposób to pobranie szpiku z kości biodrowej. Zabieg wykonywany jest pod narkozą. Po jego wykonania już na drugi dzień dawca wychodzi ze szpitala. Może odczuwać niewielkie dolegliwości bólowe w okolicach nakłucia, które można łagodzić zwykłymi środkami przeciwbólowymi. Nie powinien wykonywać ciężkich prac, musi dużo pić i dobrze się odżywiać.
Nie każdy może zostać bohaterem
Generalnie o sposobie pobrania materiału do przeszczepu decyduje dawca. Jednak lekarze zwykle sugerują, który sposób jest bardziej odpowiedni dla biorcy, czyli człowieka, którego chcemy uleczyć. Jeśli już pomagamy, warto to zrobić w najlepszy sposób, tak żeby szanse powodzenia zabiegu były jak największe i wybrać sposób sugerowany przez lekarzy.
Nie ma nic lepszego, co mógłby zrobić człowiek, niż uratowanie komuś życia – wszyscy o tym wiedzą i każdy z nas chce być jak najlepszy, dlatego jeśli zapisaliśmy się do rejestru to bądźmy w swojej dobroci konsekwentni, bo jak mawiają dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.
Oczywiście nie każdy może zostać dawcą. Przeciwwskazania mogą być różnego rodzaju. Najczęściej są to groźne choroby zakaźne (bakteryjne lub wirusowe). Poważne choroby układu pokarmowego, krwionośnego, oddechowego, nerwowego czy wydalniczego. Choroby nowotworowe czy psychiczne. Przeciwwskazaniem mogą być również ryzykowne zachowania seksualne, narkomania, choroba alkoholowa czy nawet ciąża.
Napisz do autora: anna.kaczmarek@natemat.pl
Reklama.
Urszula Jaworska
założycielka Fundacji Urszuli Jaworskiej
Ludzie wycofują się z różnych powodów. Polak chce być bohaterem, niestety czasami mu ta chęć przechodzi. W naszym rejestrze byli tacy, którzy na etapie weryfikacji zmieniali zdanie. Podawali różne powody: a to, że mąż się nie zgadza, a to, że przygotowują się z żoną do in vitro albo, że i tak mamy przeludnienie na świecie.