Zapracowany trzydziestolatek zwykle uważa, że jest niezniszczalny. Pracuje po kilkanaście godzin, je co popadnie, a sport ogląda tylko w telewizji. To oczywiście prosta droga do nadciśnienia i powikłań, z których najdotkliwsze to udar mózgu.
– Nadciśnienie to choroba cywilizacyjna. Cierpi na nie 11 mln Polaków – 9 mln to osoby pomiędzy 18. a 65 rokiem życia, 2 mln to osoby powyżej 65. roku życia – mówi nam prof. Grzegorz Dzida z Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
Jak tłumaczy każdy dodatkowy kilogram powoduje, że nasze ciśnienie jest wyższe, jemy też zbyt dużo soli, która również podnosi nasze ciśnienie. Nie chodzi tu tylko o sól, którą dodajemy do potraw jako przyprawę, ale o gotowe produkty, w których jest jej bardzo dużo.
Niespecyficzne objawy
Specjalista zauważa, że nadciśnienie w Polsce diagnozowane jest zwykle u osób pomiędzy 40. a 50. rokiem życia. Natomiast u osób otyłych, prowadzących stresujący tryb życia lub ze skłonnościami rodzinnymi diagnoza stawiana jest już w trzeciej dekadzie życia, najczęściej u 27-28-latków.
Za nadciśnienie uznaje się wartości ciśnienia tętniczego przekraczające 140 dla ciśnienia skurczowego lub 90 dla ciśnienia rozkurczowego.
Wiele osób nie ma zielonego pojęcia, jakie ma ciśnienie tętnicze i może nie zauważyć podstępnie rozwijającej się poważnej choroby. Nadciśnienie zwykle nie daje objawów, a jeśli już się pojawią to są one bardzo niespecyficzne. Mogą to być: bóle głowy, nadmierna pobudliwość, bezsenność, łatwe męczenie, uczucie kołatania serca, zaczerwienienie twarzy, szyi, klatki piersiowej.
Groźne powikłania
Samo w sobie nadciśnienie nie jest największym problemem. Groźne są powikłania nadciśnienia, a mogą to być m.in.: przerost i niedokrwienie mięśnia sercowego prowadzące m.in. do zawału, udar mózgu, niewydolność nerek, zespół otępienny.
Przyjmowanie leków przez chorych z nadciśnieniem to ogromny problem. Nie mogą pogodzić się z tym, że należy je przyjmować do końca życia. Inną kwestią jest zwykłe zapominanie o przyjęciu dawek leków.
Prof. Dzida zauważa, że szczególnie młodzi ludzie, którzy czują się dobrze, odstawiają leki, czasami po kilku dniach, bo widzą, że ciśnienie unormowało się. Oczywiście po odstawieniu kuracji znowu wróci ono do poprzedniego, zbyt wysokiego poziomu.
Ważna współpraca z lekarzem
Inny problem to skutki uboczne terapii, to też skłania wielu do odstawienia leków. Mogą pojawić się senność czy osłabienie spowodowane obniżeniem ciśnienia. Specjalista wyjaśnia, że potrzeba trochę czasu aby organizm przywykł do niższego ciśnienia i wówczas powraca dobre samopoczucie.
- Generalnie jeśli leki wywołują u chorego skutki uboczne, można modyfikować terapię. Pacjent musi komunikować się w tej sprawie z lekarzem, tak żeby leczenie zostało odpowiednio, indywidualnie dobrane.
Warto stosować się do lekarskich zaleceń ponieważ wartość ciśnienia tętniczego będzie się zmniejszać a to z kolei umożliwi zmniejszanie dawek leków i tym samym ich skutków ubocznych.
Oczywiście niektórzy mogą pomyśleć, że wystarczy magiczna tabletka i nadal będą mogli żyć niehigienicznie. Nic bardziej mylnego. Stosowanie się do zaleceń lekarskich oznacza też stosowanie odpowiedniej diety z małą zawartością soli, zmniejszenie masy ciała, rzucenie palenia, zaprzestanie picia alkoholu i wprowadzenie odpowiedniej aktywności fizycznej.
– W Stanach Zjednoczonych 70-80 proc. chorych z nadciśnieniem jest dobrze leczonych. W Polsce jest to 26 proc. Natomiast nastąpił i tak duży wzrost, bo wcześniej tylko 12 proc. chorych było dobrze leczonych – podsumowuje prof. Dzida.
Wniosek jest jeden – ciśnienie trzeba mierzyć, a jeśli jest za wysokie to słuchać zaleceń lekarza, chyba że nie boimy się udaru mózgu i innych poważnych chorób.
Katedra i Klinika Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie
Najgorszym z powikłań jest chyba udar mózgu, który może prowadzić do niepełnosprawności, deficytów neurologicznych. Dlatego warto mierzyć ciśnienie, a w przypadku kiedy jest nieprawidłowe stosować się do zaleceń lekarza i przyjmować przepisane przez niego leki.