Postawienie diagnozy bez rzetelnie wykonanych badań laboratoryjnych jest praktycznie niemożliwe. Pomyłka diagnosty laboratoryjnego może mieć opłakane skutki. Krajowa Izba Diagnostów Laboratoryjnych uważa, że potrzeba zmiany przepisów, aby w Polsce nie doszło do spadku jakości badań.
Elżbieta Puacz prezes KIDL zwraca uwagę, że zmiany prawne są konieczne, jeśli jakość badań laboratoryjnych w Polsce ma być na dobrym poziomie. Izba otrzymuje coraz więcej sygnałów od pacjentów, którzy spotkali się z nierzetelnymi wynikami badań, pomyleniem próbek itp.
Próbki badane za granicą
Dodaje, że tego typu przypadków jest wiele, a wynikają one z braku uregulowań prawnych, które wymuszałyby podwyższenie jakości badań laboratoryjnych.
– Są sieci laboratoriów, które mają jedynie punkty pobrań. Wożą próbki do innych miast, a nawet za granicę, żeby wykonać badanie. Nie ma nad tym żadnego nadzoru ani kontroli. Zresztą kontrole jeśli są przeprowadzane nie skutkują żadnymi sankcjami dla nierzetelnych laboratoriów. Takie nieuczciwe laboratoria powinny być zamykane, a teraz działają sobie dalej – mówi prezes Puacz.
Coraz gorsza jakość
W Polsce nie ma rejestru źle lub nierzetelnie wykonanych badań laboratoryjnych, ale jak twierdzi prezes Puacz, tych nieprawidłowych wyników może być coraz więcej, bo pojawia się wiele laboratoriów, które są jedynie „fabryką wyników badań”. Nikt nie zwraca tam uwagi na konkretnego pacjenta, nie uprzedzi go np. że powinien jak najszybciej trafić do lekarza, bo jego wyniki świadczą o poważnej chorobie.
Jednak takie laboratoria mają się dobrze, bo stać je na walkę cenową z tymi mniejszymi, w których trzymane są dobre standardy, a których nie stać na wykonywanie badań poniżej kosztów.
– Obecnie 62 proc. diagnostyki niepublicznej jest w Polsce w rękach sieci laboratoryjnych – zauważa prezes KIDL.
A co na to wszystko pacjent? Pacjent w wielu wypadkach nie ma pojęcia, kto wykonuje mu badania. Lekarz je zleca, pacjent oddaje próbkę i dalej często nie wie co się z nią dzieje. Umowa na badania laboratoryjne w ramach NFZ zawierana jest przez przychodnię, a nie przez płatnika. Lekarz też do końca nie jest w stanie stwierdzić czy rzeczywiście laboratorium jest rzetelne. Wiele szpitali ma badania laboratoryjne już nie u siebie ale w ramach outsourcingu. Oczywiście liczy się tu cena, dlatego szpitale zamawiają badania tam, gdzie jest ona korzystna.
– Trzeba to wszystko uporządkować, ustalić reguły, tak żeby było to bezpieczne i korzystne dla pacjenta – uważa nasza rozmówczyni.
KIDL chce by nowe przepisy dotyczące diagnostyki laboratoryjnej zawierały zapisy o tym, że diagnosta laboratoryjny musi być w miejscu wykonywania pracy, a kierownik laboratorium oprócz tego powinien mieć nadzór tylko nad jednym laboratorium. Trzeba też, zdaniem diagnostów, wprowadzić realny nadzór nad laboratoriami, który pozwoli na egzekwowanie od nich jakości z możliwością wykreślenia laboratorium z ewidencji i zakazu wykonywania badań w ramach umowy z NFZ. Natomiast diagności laboratoryjni powinni być kształceni jedynie na studiach ze ściśle określonymi standardami programu nauczania.
Przedsiębiorcy nie chcą zmian
Takim zapisom przeciwny jest Business Centre Club. W ocenie ekspertów BCC, projekt ten należy ocenić krytycznie, ponieważ stoi on w sprzeczności ze światowymi tendencjami w rozwoju diagnostyki laboratoryjnej, nie uwzględniając trendów związanych z koniecznością zwiększania efektywności prac przy zachowaniu jakości i korzyści, jakie niesie rozwój technologiczny i organizacja pracy. Stoi on również w sprzeczności do działań w kierunku wprowadzania mechanizmów e-zdrowia, regulacji wprowadzanych przez ustawę o Systemie Informacji Medycznej etc.
Wprowadzenie proponowanych zmian, zdaniem BCC, może skutkować pogorszeniem dostępu do świadczeń w opiece zdrowotnej, spowodowane znaczącym zwiększeniem kosztów badań laboratoryjnych, co przełoży się na wzrost kosztów świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych przez publicznego płatnika zarówno na poziomie POZ jak i ambulatoryjnej opieki specjalistycznej oraz szpitali. Innym, prawdopodobnym, skutkiem proponowanych zapisów jest pogłębienie nierówności w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej poprzez zamykanie laboratoriów w małych miejscowościach.
Mamy wiele sygnałów jeśli chodzi o laboratoria komercyjne. Ostatnio zgłosiła się do nas pacjentka, która w takim laboratorium wykonywała badanie morfologii krwi. Po pobraniu próbki otrzymała numerek, dzięki któremu mogła później sprawdzić wyniki badania. Jakież było jej zdziwienie gdy otrzymała wyniki morfologii dwóch różnych próbek krwi oraz wynik badania moczu. Pracownik laboratorium nie umiał wytłumaczyć takiej sytuacji, ani wskazać, który wynik morfologii krwi to wynik pacjentki. Zaproponował przeprowadzenie kolejnej analizy krwi, oczywiście za opłatą.