Nowy minister zdrowia Konstanty Radziwiłł to przede wszystkim osoba kojarzona z samorządem lekarskim. Przez dwie kadencje był prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej i trzeba przyznać, że był dobrym prezesem. Oprócz "prezesowania" zajmował też inne zaszczytne samorządowe stanowiska. Na rzecz środowiska lekarskiego działa od lat. Jednak te wcześniejsze działania nie są do końca spójne z tym co teraz ma się dziać w ochronie zdrowia.
Z działalności w samorządzie lekarskim warto przypomnieć, że dr Radziwiłł, próbował jeszcze zostać prezesem Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie kilkakrotnie, ale nigdy mu się to nie udało. Zresztą starał się nie tylko o stanowiska w samorządzie lekarskim. Co dziś może wydać się dosyć dziwne mając na uwadze plany PiS dotyczące likwidacji NFZ, startował w 2012 r. w konkursie na prezesa NFZ. Przegrał wtedy z Agnieszką Pachciarz.
– Traktuję kandydowanie na to stanowisko jako wyzwanie zawodowe i okazję do służby Polsce – podkreślał Radziwiłł w rozmowie z branżowym portalem Rynek Zdrowia.
Dodawał, że Narodowy Fundusz Zdrowia jest instytucją, która ma finansować świadczenia zdrowotne. – W mojej opinii obecnie działalność Funduszu zbyt duży nacisk położyła na próbę organizacji służby zdrowia. Czego czynić nie powinien, gdyż od tego jest resort zdrowia. Z pewnością nie leży to w kompetencjach NFZ.
Współpłacenie nie takie złe. Zły minister Ziobro
Zresztą nie tylko ten fakt może budzić dziś zdziwienie. Okazuje się np. że był okres, kiedy Konstanty Radziwiłł opowiadał się za współpłaceniem pacjentów, co w dzisiejszej polityce partii rządzącej jest nie do przyjęcia.
W 2007 r., 19 lutego, podczas debaty organizowanej w Domu Dziennikarza w Warszawie jak podawał portal branżowy Medycyna Praktyczna, Radziwiłł przekonywał, że współpłacenie wpłynie na podniesienie jakości świadczeń zdrowotnych.
– Obszar satysfakcji pacjentów z usług medycznych jest większy w krajach, gdzie jest większe współpłacenie - mówił. Zapewnił, że współpłacenie jest zgodne z Konstytucją RP. Chodzi nie tylko o dodatkowe środki w systemie, uporządkowanie korzystania ze świadczeń, ale również ograniczenie korupcji – mówił Radziwiłł. Proponował m.in. dopłaty przez pacjentów za ponadstandardowe warunki leczenia, np. oddzielną salę, opłaty za wyżywienie w szpitalu. Podkreślał, że w takim systemie należy zagwarantować pomoc dla najuboższych, np. vouchery z opieki społecznej - pisał portal Medycyna Praktyczna.
Dziwi też fakt, że wszedł do rządu, w którym Zbigniew Ziobro jest ministrem sprawiedliwości. Ten sam, który doprowadził do zapaści w polskiej transplantologii. Chodzi tu oczywiście o głośną sprawę dotyczącą kardiochirurga dr. G, którego ten minister oskarżał o uśmiercanie pacjentów. Zresztą w tamtym czasie mieliśmy do czynienia też z niejednym przypadkiem wyprowadzania lekarzy w kajdankach wprost z dyżuru z powodu oskarżeń o korupcję. I trzeba przyznać, wtedy dr Radziwiłł jako szef samorządu ostro występował przeciwko takim działaniom Zbigniewa Ziobry. Co było jak najbardziej sensownym i dobrym działaniem.
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Konstanty Radziwiłł wydał wtedy m.in. oświadczenie w związku z ujawnionym przez media faktem nadania kryptonimu "Mengele" operacji zatrzymania lekarza. Jak można było przeczytać, "środowisko lekarskie z oburzeniem przyjęło informację o użyciu nazwiska zbrodniarza hitlerowskiego do nadania kryptonimu sprawie prowadzonej przeciw polskiemu lekarzowi".
"Bez względu na zarzuty stawiane lekarzowi, nazwanie śledztwa w tej sprawie nazwiskiem jednego z największych przestępców wobec ludzkości jest oczywistym nadużyciem wobec osoby, której praca wiąże się z ratowaniem zdrowia i życia chorych" - przytaczał 1 czerwca 2007 r. portal Medycyna Praktyczna słowa ówczesnego szefa samorządu lekarskiego. Radziwiłł podkreślił wówczas, że "z jeszcze większym zdumieniem i przykrością środowisko lekarskie odbiera reakcje osób odpowiedzialnych za działania bezmyślnych funkcjonariuszy na fakt ujawnienia całej sprawy w mediach".
Radziwiłł podkreślał, że "karygodny błąd" funkcjonariuszy CBA uderza zarówno w lekarza, przeciw któremu prowadzi się śledztwo, jak i "w zbiorową pamięć Polaków o ofiarach hitlerowskich oprawców". "Polscy lekarze oczekują zwykłej przyzwoitości, to znaczy słów potwierdzających popełnienie błędu, zapowiedzi wyciągnięcia konsekwencji wobec winnych i zwykłego: przepraszam".
Rzeczowo o chorych cudzoziemcach
Teraz kwestia uchodźców to głośny problem, ale w latach wcześniejszych dyskutowano przy zmianach prawa np. czy odsyłać chorych cudzoziemców z Polski, wtedy dr Radziwiłł przedstawiał jak najbardziej wyważone zdanie w tej kwestii.
Podczas jednej z konferencji zorganizowanej w lutym 2007 r. relacjonowanej przez portal Medycyna Praktyczna mówił: – Chore osoby będą stanowiły większe zagrożenie dla otoczenia w trakcie transportu niż hospitalizacji.
W uwagach do projektu rozporządzenia napisał, że "sprzeczne z etyką lekarską jest zaniechanie leczenia osób, których stan zdrowia wymaga udzielenia natychmiastowej pomocy lekarskiej". Prezes NRL uznał też za nieporozumienie objęcie wykazem gruźlicy prątkującej, która dla osób zaszczepionych - jak to ma miejsce w Polsce - nie jest groźna.
Homeopatia z medycyną tybetańską w tle
Nowy minister zdrowia, jako prezes samorządu lekarskiego, przeprowadził (i słusznie) totalną wojnę z wszelkimi szkodliwymi, niekonwencjonalnymi metodami leczenia, znachorami i zabobonami. Najbardziej znana sprawa to walka z homeopatią. Samorząd oświadczył wtedy, że stosowanie tej metody leczenia jest niezgodne ze sztuką lekarską i zabronił stosowania jej lekarzom. Ta wojna ze znachorskimi metodami leczenia w dużej mierze została wygrana, choć aż prosi się w ostatnim czasie, żeby taką krucjatę powtórzyć.
Niestety podczas tej wojny doszło do jednego niespójnego działania, które medyczne media branżowe oczywiście wyłapały…
Podczas gdy walka z homeopatią osiągnęła swoje apogeum, dr Radziwiłł spotkał się XIV Dalajlamą Tenzin Gjatso, przywódcą duchowym Tybetu. Nie byłoby w tym nic dziwnego ( pewnie każdy chciałby porozmawiać z przywódcą duchowym Tybetu), gdyby nie fakt, że Dalajlama przyjechał do Polski otwierać gabinet medycyny tybetańskiej… Ówczesny prezes NRL tłumaczył potem, że z otwieraniem gabinetu nie miał nic wspólnego i w żadnym razie nie wspierał inicjatywy.
Radziwiłł tłumaczył wówczas Rynkowi Zdrowia, że to pewnego rodzaju nieporozumienie, ponieważ nie dostał zaproszenia na otwarcie gabinetu, a jedynie na konferencję etyczną z udziałem Dalajlamy.
Dr Radziwiłł jako działacz samorządu lekarskiego wielokrotnie opowiadał się przeciwko komercjalizacji ochrony zdrowia i to akurat jest zupełnie spójne z jego dzisiejszymi poglądami. Lekarze zapamiętali go również jako człowieka, który walczył o podwyżki wynagrodzeń dla nich i tu może już nastąpić pewne “pęknięcie”. Tak naprawdę nie wiadomo czy godziwe, lekarskie zarobki będą dalej na liście priorytetów ministra.
Trochę entuzjazmu, niewiara w uzdrowienie systemu
Na razie lekarze dość entuzjastycznie zareagowali na tę nominację, a już szczególnie lekarze rodzinni, czyli ci, którzy mają tą samą specjalizację co nowy minister. Lekarze rodzinni uważają, że ta nominacja to szansa na zwiększenie nareszcie roli lekarza rodzinnego w systemie ochrony zdrowia.
Branżowy portal Konsylium24 przeprowadził wśród lekarzy sondaż i zapytał 699 doktorów z całej Polski :
"Ministrem Zdrowia w nowym rządzie zostanie Doktor Konstanty Radziwiłł. Czy to dobra wiadomość dla polskich lekarzy?" “Tak” odpowiedziało 33% lekarzy (w tym "zdecydowanie tak" - 8%), “nie” - 32% (w tym "zdecydowanie nie" - 14%)
36% lekarzy odpowiedziało "trudno powiedzieć".
Na pytanie "Czy Twoim zdaniem nowy Minister Zdrowia Doktor Konstanty Radziwiłł poprawi sytuację w polskiej ochronie zdrowia?" “Tak” odpowiedziało 18% lekarzy (w tym "zdecydowanie tak" - 5%), “nie” - 56% lekarzy ( w tym "zdecydowanie nie" - 22%), 26% lekarzy odpowiedziało na to pytanie "trudno powiedzieć". Sondaż przeprowadzono w dniach 9010 listopada 2015 r.
Służba źle się kojarzy
“Ochrona zdrowia nie jest po to, żeby dobrze sobie radzić; szpital jest po to, by pacjenci czuli się bezpieczni, a nie żeby przynosił zyski” – to słowa dzisiejszego ministra zdrowia wypowiedziane przy okazji sejmowych prac nad reformą ochrony zdrowia w październiku 2008 r. Teraz dr Radziwiłł ma szanse stworzyć taką ochronę zdrowia, ale czy mu się to uda?
Na razie, po pierwszych entuzjastycznych reakcjach środowiska, po zaprzysiężeniu nastąpiła jednak lekka konsternacja, ponieważ nowy minister zapowiedział: “Przyszedłem z krótką misją - chciałbym zamienić system ochrony zdrowia w służbę zdrowia”. A służba niejednemu źle się kojarzy, szczególnie jeśli zapowiada ją człowiek wywodzący się z arystokratycznego rodu.
[i]Napisz do autora: anna.kaczmarek@natemat.pl [/i]
Samorząd nie zmienia stanowiska w sprawie leczenia tzw. metodami niekonwencjonalnymi. Trudno byłoby nie przyjąć zaproszenia od tak znamienitej osobistości jaką jest Dalajlama. Jednak było to – powtórzę raz jeszcze – zaproszenie na konferencję etyczną, a nie na otwarcie gabinetu.