Tych, którzy liczyli na powszechny dostęp do publicznej ochrony zdrowia, zapewne ta informacja rozczaruje. Pracujący na podstawie umów śmieciowych, czy z innych powodów nie płacący składek na ubezpieczenie zdrowotne będą musieli poczekać na tę możliwość przynajmniej do drugiej połowy 2016 roku.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zapowiedział, że projekt ustawy o likwidacji NFZ i finansowaniu ochrony zdrowia z budżetu państwa będzie gotowy w połowie przyszłego roku. Oczywiście to będzie dopiero projekt, nad którym będą pracować jeszcze posłowie i senatorowie. Realnie możemy więc pewnie liczyć na zmiany w dostępie do świadczeń pod koniec przyszłego roku. Jednak nie koniecznie dla wszystkich te zmiany będą korzystne.
Dostęp do publicznej ochrony zdrowia dla wszystkich, niezależnie od tego czy na nią łożą czy też nie, to jeden z flagowych celów obecnego resortu zdrowia. Oczywiście nie będzie tak różowo, że wszyscy, wszystko dostaną za darmo.
Nie ma nic za darmo
Minister zapowiedział już wcześniej, że składki zdrowotnej nie będzie ale za to zapłacimy podatek zdrowotny. Zapłacą go wszyscy, którzy dziś płaca podatek dochodowy, czyli wszyscy pracujący na tzw. śmieciówkach też.
Na razie nie wiadomo jaka będzie wysokość tego nowego podatku. Minister Radziwiłł zapewniał jednak, że nie będzie wyższy niż dzisiejsza składka zdrowotna.
Katarzyna od lat zatrudniona jest w ramach umowy o dzieło. Pytamy, czy będzie zadowolona z proponowanego przez ministra rozwiązania.
– W sumie, jeśli od mojej umowy o dzieło płaciłabym nie więcej niż 9 proc. to nie przeszkadzałoby mi to i byłabym zadowolona, że mam bezpłatny dostęp do lekarza. Jednak jeśli stawka byłaby wyższa to byłoby dla mnie zbyt duże obciążenie – mówi kobieta.
Z kolei Maria, która również jest zatrudniona na podstawie umowy o dzieło tłumaczy, że ta sytuacja będzie dla niej niekorzystna.
Przypomnijmy, że teraz wszyscy, którzy są zatrudnieni w ramach umowy o pracę płacą składkę zdrowotną w wysokości 9 proc. od swojej pensji, z tym że 7,75 proc. odlicza się od wyliczonego podatku dochodowego. Jeśli składkę zdrowotną chce płacić osoba zatrudniona na umowie śmieciowej to oczywiście może to zrobić i wówczas jej wysokość jest równa 9 proc. najniższej krajowej. Natomiast ci, którzy mają zarejestrowaną działalność gospodarczą płacą składkę zdrowotną również 9-procentową od kwoty 3104,57 zł.
Nie będzie wyboru
Według obowiązujących przepisów, w ramach płaconej przez nas składki zdrowotnej, mogą się leczyć członkowie naszej najbliższej rodziny. Jak będzie w nowej rzeczywistości - nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że ci, którzy podatku zdrowotnego nie zapłacą, nie będą odsyłani z kwitkiem z publicznej przychodni i będą leczeni w ramach tzw. solidaryzmu społecznego.
Ten solidaryzm nie dla wszystkich jest zrozumiały np. Maria nie kryje oburzenia.
– Dlaczego mam płacić, za tych, których nic nie obchodzi np. za ludzi z marginesu społecznego. Do tej pory każdy mógł wybierać - jeśli miał śmieciówkę, to sam mógł opłacić składkę zdrowotną, albo zatrzymać więcej pieniędzy w kieszeni, jeśli był bezrobotny to ubezpieczał go urząd pracy. To dawało możliwości, wybór i chęć dbania o własne zdrowie. Po co ten podatek, to już jest konkretna suma – podsumowuje kobieta.
Napisz do autora: anna.kaczmarek@natemat.pl
Reklama.
Maria
Mam ubezpieczenie zdrowotne dzięki temu, że mój mąż jest zatrudniony w ramach umowy o pracę. Jeśli wejdzie podatek zdrowotny to będą ściągać z mojego wynagrodzenia przynajmniej te 9 proc. czy tego chcę, czy nie. Dzisiaj mam ubezpieczenie a nie płacę dodatkowo.