– Rządzący mówią o wspieraniu rodziny, my przecież jesteśmy rodziną. Piotr jest mężem i ojcem. Dlaczego państwo nie wspiera nas w walce z chorobą mojego męża? – pyta Monika Wilk, żona Piotra, który choruje na raka trzustki.
– Nie wiem, co mamy zrobić, żeby poruszyć serca urzędników. Brakuje nam takiej Kory, która pomogłaby wywalczyć refundację chemii, którą mąż musi przyjmować – dodaje moja rozmówczyni.
Musi wychować dzieci
Pani Monika i pan Piotr są młodymi ludźmi mają dwoje dzieci w wieku 10 i 5 lat. Pan Piotr dzielnie walczy z chorobą, bo przecież musi dzieci wychować, nie mogą zostać bez kochającego taty.
Niestety, refundowane leczenie nie jest w stanie pomóc panu Piotrowi. Dlatego żona, rodzina, przyjaciele, współpracownicy pani Moniki zbierają pieniądze na jego leczenie. Można powiedzieć, że to raczej oni prowadzą w tym przypadku politykę prorodzinną, a nie resort zdrowia. Choć jest to polityka w skali mikro.
Chemia, którą dostaje pan Piotr, to nab-paklitaksel podawany z gemcytabiną. Jego koszt jest zależny od wagi pacjenta. W przypadku pana Piotra, który niewiele waży, koszt dwumiesięcznego leczenia to ok. 8 tys. zł. W sumie, jak na lek onkologiczny, cena nie jest wysoka, jednak zwykły „zjadacz chleba” nie ma takich pieniędzy, szczególnie jeśli ma na utrzymaniu dom, dzieci.
Onkolodzy w swoim arsenale do walki z rakiem trzustki mają dwie nowe terapie dające szanse na przedłużenie życia chorego: trójlekowy schemat FOLFIRINOX oraz schemat gemcytabina z nab-paklitakselem. FOLFIRINOX jest jednak zarezerwowany dla tych, którzy są w dobrym stanie zdrowia ogólnego. To bardzo toksyczne leczenie, do którego kwalifikuje się tylko wąska grupa pacjentów. Innym terapia mogłaby bardziej zaszkodzić niż pomóc. Niestety nab-paklitaksel nie jest w Polsce refundowany. Tymczasem specjaliści podkreślają, że jest to terapia nie tylko mniej toksyczna, ale też daje bardzo obiecujące rezultaty terapeutyczne.
Badanie USG nic nie wykazało
Dla pana Piotra obecny czas to dopiero początek walki z chorobą. Dla państwa Wilków świat zaczął się walić w ubiegłym roku. Wtedy u pana Piotra lekarz podstawowej opieki zdrowotnej wykrył podwyższony poziom cukru we krwi. Zalecił odpowiednie leki doustne.
Jednak leki nie pomagały, a dodatkowo pan Piotr zaczął odczuwać bóle w nadbrzuszu. Zlecono serię badań endoskopowych, podejrzewając, że może problemem jest chory żołądek. Badania nic nie wykazały, a pan Piotr zaczął już na własną rękę, prywatnie wykonywać inne badania. 13 lutego wykonano badanie USG jamy brzusznej, które również nie wykazało żadnych nieprawidłowości. Leczenie żołądka nie dawało poprawy zdrowia. Przez cały czas podstawowe wyniki krwi były w normie.
W końcu, 13 maja wykonano panu Piotrowi badanie tomograficzne, które wykazało, że ma guza trzustki. Wtedy trafił do specjalistów zajmujących się leczeniem raka trzustki, którzy wykonali biopsję potwierdzającą, że pan Piotr ma właśnie ten nowotwór.
Pierwsza chemia została podana 1 czerwca. Od tego czasu Pan Piotr jest cały czas leczony właśnie nab-paklitakselem w połączeniu z gemcytabiną.
Rak trzustki to trudny do leczenia nowotwór, jednak u pana Piotra jest poprawa. Po trzech miesiącach leczenia nierefundowaną chemią guz zmniejsza się.
– Lekarz mówi, że mąż ma silny organizm i pozytywne nastawienie, a to bardzo ważne przy walce z rakiem. Ministerstwo Zdrowia uważa, że nie musi refundować leczenia, bo chemia, którą dostaje mąż, jest na takim samym poziomie skuteczna jak ta refundowana. To nieprawda, wystarczy popatrzeć na pacjentów, którzy są leczeni i jednym, i drugim lekiem. Refundowane leczenie niektórzy ledwo są w stanie przeżyć, tak jest toksyczne. Nie mówiąc już o tym, że to nierefundowane jest zwyczajnie skuteczniejsze. Mój mąż normalnie funkcjonuje, nie cierpi. On jest normalnie mężem i ojcem, a tak chyba powinno być – mówi Monika Wilk.
500+ na chemię
Państwo Wilkowie nie tylko muszą zmagać się z chorobą pana Piotra, ale jeszcze znajdować siłę na pozyskiwanie pieniędzy, co oczywiście nie jest łatwe, bo wokół pełno zbiórek na wielu chorych i nieszczęśliwych ludzi.
Pani Monika i pan Piotr nie są celebrytami i nie mają majątku, który można spieniężyć, żeby walczyć o życie pana Piotra. Te 8 tys. zł to niewielka suma dla systemu ochrony zdrowia, a ogromna dla nich. Czy resort zdrowia zauważy w końcu tych ludzi, te rodziny, które muszą same walczyć o życie?
Dziś mija dwa lata od śmierci Anny Przybylskiej, która przegrała walkę z rakiem trzustki. Miała 36 lat. Osierociła trójkę dzieci. Rak trzustki to jeden z najtrudniejszych do leczenia nowotworów. Jeśli jednak są terapie, które dają dobre rezultaty, to naprawdę warto chorym dać szansę. Tym bardziej, że rak trzustki atakuje również młodych ludzi, którzy mają rodziny i małe dzieci.
Co roku w Polsce na raka trzustki zapada 3,5 tys. osób (2 proc. zachorowań na nowotwory w Polsce). Co do liczby zgonów z powodu tej choroby, to w 2013 r. wynosiła ona ponad 4700.
Od redakcji: Na razie niestety serca urzędników są twarde jak głaz, a pan Piotr musi żyć dla swoich dzieci i rodziny. Jeżeli chcą Państwo wesprzeć pana Piotra w jego walce z rakiem, można dokonywać wpłat na imienne subkonto założone w fundacji opiekującej się panem Piotrem o nrze: 73 1140 2017 0000 4202 1309 7828, z dopiskiem „dla Piotra W.”. Można również wesprzeć pana Piotra przekazując swój 1% – KRS 0000 33 88 03, cel szczegółowy „dla Piotra W.”. Rodzina i przyjaciele pana Piotra dziękują za każdy odruch dobrego serca!