Huk, krzyk i cisza... To była największa katastrofa budowlana w powojennej Polsce
Monika Przybysz
28 stycznia 2019, 06:22·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 28 stycznia 2019, 06:22
Pan Andrzej, hodowca, uczestnik wystawy gołębi, która odbywała się w ostatnich dniach stycznia 2006 r. w hali Międzynarodowych Targów Katowickich tak wspomina ten straszny moment: – Odwróciłem się tylko i zobaczyłem dziurę w dachu na parę metrów. Wszystko zaczęło się sypać na te nasze stoiska, krzyk, płacz, stałem jak wryty.
Reklama.
To miało być święto
Jednak zacznijmy od początku. Poranek 28 stycznia 2006 roku był wyjątkowo mroźny, ale słoneczny. Niebo nad katowickim Spodkiem błękitne, bezchmurne. Miasto powoli budziło się do życia. Wszyscy czekali na skoki narciarskie.
To był czas wielkich sportowych sukcesów Adama Małysza. Przy ulicy Bytkowskiej, prowadzącej do hali Międzynarodowych Targów Katowickich, wielkie zamieszanie. Mnóstwo gości, wystawców, pierwsi zwiedzający. Targi gołębi pocztowych przyciągają nie tylko mieszkańców Śląska.
Hodowcy przybywają tu z całego kraju, jest też duża grupa wystawców zagranicznych. To wielkie święto wszystkich pasjonujących się hodowlą gołębi. Po południu do hali wchodzą też dziennikarze. Filmują, robią zdjęcia, przeprowadzają wywiady z hodowcami.
Wystawa to przecież tego dnia ważne wydarzenie. Nikt nie przypuszcza, że te materiały staną się wkrótce tak wyjątkowe i tak przejmujące w swojej wymowie...
Godzina 17.15
Pod wielkim naporem zalegającego śniegu i lodu, o godzinie 17:15 runął dach największej hali wystawowej na terenie MTK. Według relacji świadków, przed tragedią wielu uczestników wystawy wyszło na zewnątrz z uwagi na rozpoczynającą się transmisję skoków narciarskich z udziałem Adama Małysza. Gdyby nie to - bilans ofiar byłby jeszcze bardziej dramatyczny.
Kilkanaście minut później cała Polska zamarła. Nie było wątpliwości: to największa katastrofa budowlana w powojennej historii Polski.
Huk, krzyk i... cisza
– Tego dźwięku nie zapomnę do końca życia. Takie jakby buczenie, pomruk, a potem tylko huk spadających elementów tej hali – mówi Pan Jerzy, który pracował przy organizacji wystawy.
Ludzie znaleźli się w śmiertelnej pułapce, desperacko szukali drzwi ewakuacyjnych i uciekali przed walącym się dachem.
W kulminacyjnym momencie, w nocy, w akcji ratowniczej na terenie MTK brało udział niemal 1500 osób. Wśród nich strażacy, policjanci, służby medyczne, ratownicy górniczy, ratownicy górscy, a także żołnierze. To była brutalna walka z czasem, narastającym mrozem sięgającym minus dwudziestu stopni, zwałami śniegu i zawaloną konstrukcją hali.
Braciom na ratunek
Aleksander Malcher tego tragicznego wieczoru przybył na miejsce katastrofy jako ratownik. Nie miał pojęcia, że w gruzach hali zginęli także jego dwaj bracia - pasjonaci gołębi pocztowych.
Teraz każdego roku przyjeżdża by zapalić znicz i pomodlić się przed pomnikiem ofiar. Do dziś nie kryje żalu do instytucji państwowych, które, według niego, nie zdały egzaminu jeśli chodzi o pomoc dla rodzin ofiar i poszkodowanych.
Ostatecznie w katastrofie na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich zginęło 65 osób, ponad 140 zostało rannych, 26 z nich doznało bardzo ciężkich obrażeń.
W lutym 2006 roku rozpoczęły się prace rozbiórkowe zawalonej hali, do połowy lutego wydobywano też ciała ofiar. Podłogę hali udało się całkowicie odsłonić pod koniec lutego.
Inspektorzy budowlani ostatecznie stwierdzili, że głównymi przyczynami tragedii były rażące błędy projektowe oraz konstrukcyjne, a także zalegające zwały śniegu na dachu.
Czekanie na sprawiedliwość
Prawie 13 lat. Tyle czasu zajęło wymiarowi sprawiedliwości wyjaśnienie okoliczności i wydanie wyroku dotyczącego osób odpowiedzialnych za to, co stało się na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich 28 stycznia 2006 roku.
To zdumiewające choćby z racji tego, że dysponowano przecież dowodami na zaniedbania, byli świadkowie, były ekspertyzy. Skazany na 9 lat więzienia Jacek J., projektant hali, nie powinien w ogóle wykonywać tego typu zadania, z uwagi na brak stosownych uprawnień.
Sąd Najwyższy skazał Ryszarda Z., byłego członka zarządu spółki, na 2 lata więzienia, dyrektora technicznego na 1,5 roku, rzeczoznawcę Grzegorza S. na 2 lata, a byłą inspektor nadzoru budowlanego w Chorzowie Marię K. na 2 lata, za brak reakcji na zagrożenia.
Z kolei Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że organy skarbu państwa ponoszą cywilną odpowiedzialność za katastrofę MTK.
Gołębie do nieba...
W czasie wielkiej wystawy gołębi zaplanowano też część artystyczną. Występował znany na Śląsku zespół Karpowicz Family. Jego lider, Zbigniew Karpowicz, ze łzami w oczach wspominał moment, w którym dach hali zaczął walić się i przygniatać bezbronnych ludzi. Spontanicznie stworzył piosenkę "Odleciały gołębie do nieba”
Kilka dni po tragedii artyści, w tym również Karpowicz, nagrali wspólnie utwór "Na skrzydłach nadziei" dedykowany wszystkim ofiarom katastrofy budowlanej.
Do niektórych hodowców gołębi pocztowych, cenne okazy, prezentowane w Katowicach, wracały nawet po kilkunastu miesiącach. Ranne, wycieńczone, ale zawsze wierne. Wracały do domu...
Polak mądry po szkodzie
Pewnie nie wszyscy pamiętają, ale to właśnie po tej wielkiej tragedii zaczęliśmy zwracać uwagę na zalegający na dachach budynków śnieg. Po katastrofie budowlanej w MTK zaczęto regularnie uprzątać dachy.