Od dziś nie mamy już obowiązku zakrywania ust i nosa w zamkniętych pomieszczeniach. Wyjątkiem są przychodnie czy szpitale. Jednak eksperci ds. chorób zakaźnych nie mają wątpliwości. Sami zamierzają nadal korzystać z maseczek w miejscach publicznych. Radzą też, kto i gdzie powinien je zakładać, bo ryzyko zakażenia koronawirusem nadal istnieje.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Od dziś, czyli od poniedziałku 28 marca, nie musimy już nosić maseczek w miejscach publicznych. W ubiegły czwartek zapowiedział to minister zdrowia Adam Niedzielski. Do tej pory obowiązkowe były w miejscach publicznych, gdzie nie można było zachować dystansu i w pomieszczeniach zamkniętych takich jak sklepy, kina, urzędy czy komunikacja publiczna.
Maseczki obowiązkowe są nadal tylko w placówkach ochrony zdrowia, czyli w szpitalach i przychodniach.
Eksperci nie mają złudzeń
Tymczasem eksperci ds. chorób zakaźnych nie mają wątpliwości, że przy obecnej liczbie zakażeń i odsetku wyszczepienia przeciwko COVID-19, ryzyko zakażenia, szczególnie dla określonych osób i w konkretnych sytuacjach, nadal istnieje, a jednym ze sposobów, aby się przed nim uchronić, jest właśnie noszenie maseczki.
Sami z maseczek w zamkniętych, zatłoczonych miejscach publicznych, jak np. sklepy, sale kinowe czy komunikacja publiczna, rezygnować nie zamierzają.
Dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, odebrał telefon od nas z pytaniem o noszenie maseczek w poniedziałek przed południem podczas podróży autobusem miejskim.
Zapowiada, że zamierza na razie nosić maseczkę w miejscach publicznych i zdecydowanie poleca też innym, aby nie rezygnowali z ich noszenia tam, gdzie narażeni są na kontakt z dużą liczbą osób.
Podkreśla, że są liczne dowody na to, że maseczki ograniczają transmisję koronawirusa.
- Biorąc pod uwagę niski odsetek wyszczepienia społeczeństwa, to w miejscach zatłoczonych, np. w komunikacji publicznej, nie powinniśmy rezygnować z maseczek - przekonuje.
Wszędzie, gdzie jest dużo osób
Także prof. dr hab. n. med. Anna Piekarska, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, która była członkiem funkcjonującej wcześniej przy premierze Rady Medycznej, z noszenia maseczki w miejscach publicznych od dziś nie zrezygnowała, mimo zniesienia takiego nakazu.
- Wszędzie w miejscach publicznych - odpowiada nam na pytanie o to, gdzie sama nadal nosi maseczkę.
Jak dodaje, w jej pracy oczywiście pracownicy nadal będą maseczki nosić.
- W pracy oczywiście będziemy je nosić. Tu nie ma zmiłuj. Myślę, że w sklepach również będę nosić maseczkę. Nie sądzę, aby zmiana rozporządzenia mnie zwalniała. Mamy cały czas dużo chorującego personelu i nie powinnam pochorować się i ja - mówi prof. Anna Piekarska.
Według niej, maseczki w miejscach publicznych nadal warto nosić, bo koronawirus wciąż nie odpuszcza.
W miejscach zatłoczonych
Wątpliwości co do tego, że maseczki w miejscach publicznych warto nosić, nie ma także dr n. med. Paweł Rajewski, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych dla województwa kujawsko-pomorskiego.
Pytany o to, czy mimo zniesienia nakazu nosi nadal maseczkę w miejscach publicznych, odpowiada, że dziś jeszcze nie był w miejscu publicznym, oprócz szpitala, w którym pracuje. Tam nakaz obowiązuje.
Jak zapowiada, zamierza z pewnością chronić się przez zakładanie maseczki w miejscach, gdzie jest duże nagromadzenie osób, np. w kinie. Chodzi o miejsca zamknięte, gdzie przebywa dużo osób, a szczególnie w sytuacji, gdy ktoś zacznie kaszleć, czyli wykazywać objawy jakiejś infekcji.
- Warto nosić maseczkę w małych, zatłoczonych miejscach. Tam zakładanie maseczki szczególnie powinny rozważyć osoby starsze, osoby z chorobami przewlekłymi, osoby leczone immunosupresyjnie, z chorobami nowotworowymi, po przeszczepach, czyli osoby z grup ryzyka ciężkiego przebiegu - radzi specjalista.
Jak dodaje, w obecnej sytuacji epidemiologicznej i patrząc na to, co może zdarzyć się jesienią, jednak warto, aby takie osoby w miejscach zamkniętych publicznych, gdzie jest dużo innych osób, maseczkę założyły.
Trzeba myśleć o jesieni
Według niego, o koronawirusie nie należy jeszcze zapominać, szczególnie w kontekście tego, co może się wydarzyć za chwilę. Podaje przykład naszych sąsiadów, czyli Niemiec, gdzie jest obecnie fala związana z subwariantem omikronu, a która może niedługo dojść także do Polski.
- Trzeba też patrzeć na to, ilu mamy uchodźców wojennych, ponad 2 miliony osób, a na Ukrainie pełna wyszczepialność dwoma dawkami jest na poziomie 30 proc. - przypomina.
Dodaje, że uchodźcy z Ukrainy, zanim pojadą do miejsca docelowego, często przebywają w zamkniętych pomieszczeniach z dużą liczbą innych osób, np. w pociągach, na świetlicach, w halach, gdzie łatwiej o ewentualne zakażenie koronawirusem, jeżeli trafi tam chora osoba.
Jednocześnie dr Paweł Rajewski wskazuje dezaktywację w ostatnich miesiącach narodowegoprogramu szczepień.
Podkreśla, że mamy w zanadrzu jesień i to wtedy okaże się, czy poradziliśmy sobie z epidemią i omikron był tym wariantem, który zbliżył nas do normalności, czy też jesienią znowu będzie jakaś kolejna fala. Jak ostrzega, nie można cały czas wykluczyć tego, że omikron jeszcze zmutuje i to w sposób bardziej agresywny.
Obowiązek zasłaniania nosa i ust maseczką, odzieżą lub przyłbicą, na zewnątrz i w zamkniętych przestrzeniach, wprowadzono po raz pierwszy w Polsce 16 kwietnia 2020 r. Potem kilka razy go modyfikowano. W międzyczasie wykluczono używanie przyłbic oraz szalików czy apaszek do zakrywania ust i nosa, a obowiązkowe pozostały maseczki.
Od dziś, 28 marca 2022 r., po upływie blisko dwóch lat, obowiązek zostaje zniesiony. Po tym, jak minister zdrowia przed weekendem ogłosił decyzję, która obowiązuje od dziś, od piątku nastąpiło zupełne rozluźnienie, jeżeli chodzi o zasłanianie ust i nosa w zamkniętych pomieszczeniach. W sklepach i galeriach handlowych bardzo wiele osób w piątek i sobotę już nie stosowało maseczek.
Dziennikarka działu Zdrowie. Ta tematyka wciągnęła mnie bez reszty już kilka lat temu. Doświadczenie przez 10 lat zdobywałam w Polskiej Agencji Prasowej. Następnie poznawałam system ochrony zdrowia „od środka” pracując w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. Kolejnym przystankiem w pracy zawodowej był powrót do dziennikarstwa i portal branżowy Polityka Zdrowotna. Moja praca dziennikarska została doceniona przez Dziennikarza Medycznego Roku 2019 w kategorii Internet (przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia) oraz w 2020 r. II miejscem w tej kategorii.
Jestem akurat w autobusie i tu też noszę maseczkę. Generalnie w przestrzeni publicznej noszę maseczkę, bo nic nie wskazuje na to, żeby akurat można było przestać je nosić.
Dr Tomasz Dzieciątkowski
Warszawski Uniwersytet Medyczny
Jeżeli ktoś nie chorował, nawet jeżeli jest zaszczepiony, to oczywiście powinien też tę maseczkę nosić.
Prof. Anna Piekarska
kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi
Jeżeli miejsca będą wyraźnie zatłoczone, to i owszem, założę maseczkę. A jeżeli wejdę do galerii handlowej i będzie tam pusto, to rozważę jej zdjęcie.
Dr n. med. Paweł Rajewski,
Konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych dla województwa kujawsko-pomorskiego
Powinniśmy w tej chwili jak najbardziej promować szczepienia, bo w Polsce mamy niecałe 59 proc. osób zaszczepionych w pełni, a booster przyjęło ok. 31 proc. To wciąż jest mało.
Dr n. med. Paweł Rajewski
Konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych dla województwa kujawsko-pomorskiego