Kilka, a nawet kilkanaście godzin czekania na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym czy kilkadziesiąt minut na przyjazd karetki - to powtarzające się historie pacjentów, którzy korzystają z publicznego systemu ochrony zdrowia. Prywatny sektor nie śpi. Działa już prywatne pogotowie i w ramach abonamentu można liczyć na szybszą diagnozę. Na razie tylko w stolicy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W Warszawie powstało prywatne pogotowie ratunkowe. 5 karetek 5G wyjeżdża do tych, którzy zdecydowali się na prywatny abonament na takie usługi
Dodatkowe urządzenia diagnostyczne pozwalają jak najszybciej postawić diagnozę u pacjenta w domu
To w większości przypadków alternatywa dla kilkugodzinnej wizyty na SOR lub Izbie przyjęć w szpitalu
Opowieści innych pacjentów o tym, ile godzin czekali na SOR lub Izbie przyjęć powodują, że oprócz prywatnych abonamentów na wizyty u specjalistów i badania diagnostyczne, szukamy też alternatywy dla publicznego systemu ratownictwa, czyli dla karetek i oddziałów szpitalnych w nagłych wypadkach.
Prywatny sektor zawsze obserwuje potrzeby na rynku i szybko na nie odpowiada. W Warszawie od kilku miesięcy działa już prywatne pogotowie. Na razie to 5 niestandardowo wyposażonych karetek, przypominających mobilne przychodnie, aby jak najszybciej i jeszcze w domu pacjenta zdiagnozować problem zdrowotny.
W ten system wchodzi też infolinia, kilkudziesięciu (45) ratowników i 3 lekarzy w gotowości, aby skonsultować na bieżąco wyniki z zespołem z karetki.
Firma Help Now w kilka miesięcy i za mniej niż 10 mln zł stworzyła podstawy prywatnego systemu pogotowia. Na razie to oferta dostępna tylko w stolicy i najbliższych okolicach (do 30 km).
Czym różni się od państwowego systemu?
Badania, jakie oferuje w swoich karetkach prywatne pogotowie, zwykle wykonujemy w przychodniach lub w szpitalu. Udało się jednak przenieść pewne rozwiązania właśnie do karetki, a dzięki temu m.in. wykonać w domu pacjenta badania usg czy podstawowe badanie serca, aby wykluczyć lub potwierdzić np. zawał. Wyniki tych badań konsultowane są na bieżąco z lekarzem, który jest w kontakcie z zespołami karetek.
Na pokładzie każdej z pięciu karetek 5G jest m.in.:
analizator krwi – wykonuje screening pracy nerek, wątroby, układu oddechowego i obraz równowagi narządowej
analizator moczu – wykonuje automatyczny odczyt parametrów z badania moczu i pozwala na rozpoznanie zakażeni układu moczowego
mobilne USG – wykonuje obraz podstawowych odchyleń zmian pourazowych
analizator kardiologiczny – wykonuje diagnostykę chorób układu sercowo-naczyniowego, pozwala szybko stwierdzić lub wykluczyć zawał serca czy zakrzepicę żył
szybkie testy diagnostyczne (grypa, covid, paciorkowce i inne)
zdalny stetoskop
Koszt karetki 5G z takim wyposażeniem – jak podają przedstawiciele firmy - to ok. 1 mln PLN.
Abonament na takie prywatne usługi to rozwiązanie dla tych, których na to stać i gdy źle się poczują, nie chcą trafić do szpitalnej kolejki na cały wieczór czy noc. To też opcja dla tych, którzy chcą np. zapewnić opiekę dla swoich rodziców w podeszłym wieku.
Zespół karetki na miejscu wezwania wykonuje niezbędne badania, a wynik dostępny jest od ręki, co pozwala w większości przypadków uniknąć wizyty w przychodni lub szpitalu.
Z rozwiązania już korzysta 50 tys. klientów. Większość płaci stały miesięczny abonament, ale jest też możliwość wezwania karetki bez takiej umowy. Wtedy koszt jednorazowego przyjazdu prywatnej karetki to 400 zł.
Jak pomoże karetka 5G?
Przebieg wizyty po przyjeździe zespołu obejmuje badanie fizykalne i wywiad z pacjentem, badanie sprzętem point-of-care, badanie EKG oraz poziomu troponiny, konsultację zespołu z lekarzem, diagnozę lekarską, zalecenia oraz wystawienie ewentualnej e-recepty lub e-skierowania.
W razie potrzeby karetka przewozi pacjenta do szpitala. Pacjent trafia wówczas na SOR lub izbę przyjęć w wybranej placówce, ale ma już komplet podstawowych badań oraz diagnozę, co przyspiesza jego przyjęcie i rozpoczęcie leczenia.
Prezes HelpNow Jan Dmowski nie kryje, że stworzenie prywatnego pogotowia, to odpowiedź biznesowa na potrzeby rzeczywistości, czyli niewydolność państwowego ratownictwa medycznego. Jak tłumaczył podczas konferencji prasowej, w przestarzałym państwowym systemie ratownictwa brakuje przepustowości i możliwości obsługi pacjenta.
Z danych GUS wynika, że w ubiegłym roku było 3,1 mln interwencji w miejscu zdarzenia i było to o 11 proc. więcej niż rok wcześniej, a na SOR-ach i izbach przyjęć odbyło się 3,4 mln interwencji, na SOR leczono 1,6 mln pacjentów.
Medycyna mobilna to przyszłość
Jan Dmowski sam mówi o sobie, że jest pasjonatem nowych technologii wykorzystywanych w ratownictwie medycznym i w warunkach domowych.
Zapowiada rozwój firmy i nie wyklucza stworzenia w przyszłości prywatnego stacjonarnego SOR-u czy szpitala. Widzi też potencjał w innowacjach technologicznych z użyciem sztucznej inteligencji do monitorowania pacjenta w domu.
– Stawiamy na medycynę mobilną i najnowsze technologie. Jesteśmy pierwszym med-techem, który to wykorzystuje, aby dotrzeć do pacjenta szybciej i obsłużyć go wydajniej –wyjaśnia Jan Dmowski. Dodaje, że HelpNow to właściwie nie karetka, ale mobilna przychodnia.
Kardiolog dr n. med. Tomasz Kulawik tłumaczy, że prywatne pogotowie można wezwać właściwie w każdym przypadku, gdy pogorszy się samopoczucie. Chodzi o urazy, zatrucia, uczulenia, ból lub duszność.
Po przyjeździe wykonywane jest badanie poziomu saturacji, ciśnienia, poziomu cukru i na tym etapie lekarz określa, jakie jeszcze badania są niezbędne.
Z kolei u pacjenta z infekcją oznaczane jest CRP, aby wiedzieć, jaka jest to infekcja, a jeżeli jest zgłoszony ból w klatce piersiowej, ratownicy zrobią EKG oraz zbadają poziom troponiny.
Nie wszystkie badania są robione rutynowo, bo w przypadku klasycznych objawów anginy nie trzeba robić np. badania moczu.
Odciążyć państwowy system
Tak jak w przypadku abonamentów na prywatne wizyty i opiekę lekarską, tak prywatne pogotowie pomoże częściowo odciążyć system państwowy.
Dziennikarka działu Zdrowie. Ta tematyka wciągnęła mnie bez reszty już kilka lat temu. Doświadczenie przez 10 lat zdobywałam w Polskiej Agencji Prasowej. Następnie poznawałam system ochrony zdrowia „od środka” pracując w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. Kolejnym przystankiem w pracy zawodowej był powrót do dziennikarstwa i portal branżowy Polityka Zdrowotna. Moja praca dziennikarska została doceniona przez Dziennikarza Medycznego Roku 2019 w kategorii Internet (przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia) oraz w 2020 r. II miejscem w tej kategorii.