Ledwie ruszył rok szkolny, a do lekarzy zgłaszają się rodzice, którzy próbują załatwić zwolnienie z lekcji WF-u dla swoich dzieci. Nieraz w klasie 30-osobowej nie da się zebrać drużyny, żeby zagrać w siatkówkę czy koszykówkę, bo na lekcji ćwiczy zaledwie kilkoro uczniów. W szkole WF omijają, ale prywatnie chodzą na lekcje squasha czy akrobatykę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Powodów unikania WF-u w szkole jest cała masa, a rodzice, przychodząc do lekarza, aby "załatwić" zwolnienie wiedzą, że to nic dobrego, więc zaczynają od tłumaczenia się.
Czasem te tłumaczenia są kuriozalne, a rodzice przeczą sami sobie. Próbują wymusić zwolnienie z lekcji w szkole, bo ... przecież dziecko chodzi prywatnie na lekcje squasha czy szermierki. Na prywatnych treningach jest więc zdolne do aktywności fizycznej i nie ma żadnych przeciwwskazań do ćwiczeń, a nawet może się tam spocić. W szkole - zdaniem rodziców - już nie.
Po zwolnienia z WF-u przychodzą też rodzice dzieci z nadwagą lub otyłością, tłumacząc, że chcą oszczędzić dzieciom ćwiczeń, bo z powodu dodatkowych kilogramów nie są tak sprawne i gorzej wypadają na tle klasy. Nie widzą, że sami w ten sposób przyczyniają się do jeszcze większej nadwagi i słabszej kondycji.
Inni rodzice uważają, że WF w szkole to "taka tam gimnastyka", czyli właściwie żadna aktywność. Nie mają zaufania do nauczycieli WF-u, którzy starają się realizować ćwiczenia ogólnorozwojowe, bo lekcje WF-u to nie trening konkretnej dyscypliny. Tymczasem coraz więcej dzieci zaczyna mieć problem ze zrobieniem zwykłego przewrotu w przód, skłonu czy podskoków na jednej nodze.
– Niektórzy rodzice nie wierzą w sens zajęć WF-u w szkole, nawet nie wiedzą, jak wyglądają, ale już oceniają te lekcje źle. A gimnastyka jest podstawą wszystkiego, rozpoczęcia treningu. Niestety rodzice przenoszą swoje oceny do domu, narzekają przy swoich dzieciach, indukują dzieciom niechęć do szkolnego WF-u – mówi Michał Sutkowski, rzecznik Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce.
"Kuriozalne i wymyślone historie"
Lekarze starają się nie ulegać naciskom rodziców i konsekwentnie tłumaczyć jak ważna jest aktywność fizyczna dla zdrowia fizycznego, ale też psychicznego. A z tym ostatnio wśród młodych ludzi coraz gorzej.
– Z presją ze strony rodziców spotykam się bardzo często, chociaż pacjenci w moim POZ już mnie znają i wiedzą, że ze mną nie wygrają, więc raczej przestali już próbować. Wcześniej próbowali często – przyznaje lekarz rodzinny Michał Sutkowski.
Dodaje, że spotykał się z dramatycznymi uzasadnieniami, np. że "dziecko się spoci, że się zmęczy, że dziecko się nie wyrabia, bo WF jest na pierwszej lekcji lub że WF jest na ostatniej lekcji i jest już wtedy zbyt zmęczone, że nie można wziąć prysznica. - To są często kuriozalne i wymyślone historie - ocenia.
– Niby wszyscy wiedzą, że ruch jest potrzebny dziecku, wiedzą, że źle robią, ale zaczynają prośbę od tłumaczenia się – podkreśla Michał Sutkowski. Jak mówi, część rodziców doszukuje się też objawów choroby, która jest ich zdaniem przeciwskazaniem do ćwiczenia.
Michał Sutkowski obawia się, że ostatnia decyzja Ministra Edukacji o wprowadzeniu od tego roku szkolnego egzaminu ze sprawności może spowodować, że jeszcze więcej będzie dzieci unikających lekcji WF-u i rodziców, którzy będą próbowali im to załatwić.
Konkretne wskazania
Medycy nie mają wątpliwości, że jest bardzo niewiele przeciwwskazań do tego, aby na lekcji WF-u w szkole nie ćwiczyć. Nawet osoby z niepełnosprawnością mogą brać udział w określonych ćwiczeniach. To, że ktoś ma problem z kolanem, nie wyłącza go np. z robienia brzuszków.
Michał Sutkowski podkreśla, że wskazania do całkowitego zwolnienia kogoś z lekcji WF-u to sytuacje oczywiste, wynikające z potężnych wad, ale są bardzo nieliczne.
Ekspert tłumaczy rodzicom, że dzięki aktywności fizycznej wzrasta odporność, co przekłada się na mniej chorób, leków, antybiotyków. Przytacza ponadto dane dotyczące nadwagi wśród dzieci.
– Jeżeli chodzi o procentowy udział dzieci z nadwagą i otyłością, to zaczęliśmy doganiać Stany Zjednoczone. Dzieje się bardzo źle – wskazuje lekarz rodzinny.
Jak dodaje, "różne argumenty padają, ale presja dalej jest".
Niestety, jeżeli rodzic nie dostanie zwolnienia u swojego lekarza POZ, to próbuje załatwić je podczas prywatnej wizyty u innego lekarza lub korzysta z płatnych portali oferujących wizyty on-line czy wydających zaświadczenia i zwolnienia na podstawie wypełnionej przez pacjenta ankiety.
Według Michała Sutkowskiego sytuację poprawić mogłyby lekcje o zdrowiu, gdzie uczniowie dowiadywaliby się konkretnie, dlaczego ćwiczenia są tak ważne i co im grozi, jeżeli będą unikać aktywności fizycznej.
Niezbędne są też odpowiedni klimat społeczny oraz moda na sport.
Dziennikarka działu Zdrowie. Ta tematyka wciągnęła mnie bez reszty już kilka lat temu. Doświadczenie przez 10 lat zdobywałam w Polskiej Agencji Prasowej. Następnie poznawałam system ochrony zdrowia „od środka” pracując w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. Kolejnym przystankiem w pracy zawodowej był powrót do dziennikarstwa i portal branżowy Polityka Zdrowotna. Moja praca dziennikarska została doceniona przez Dziennikarza Medycznego Roku 2019 w kategorii Internet (przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia) oraz w 2020 r. II miejscem w tej kategorii.