System ochrony zdrowia potrzebuje zmian, bo obecnie daleko mu do ideału - zgodnie twierdzą przedstawiciele Komitetów Wyborczych startujących w najbliższych wyborach. Różnią się jednak co do szczegółów i obszarów, od których należałoby zacząć. Oprócz Konfederacji, która chce konkurujących prywatnych ubezpieczycieli, pozostali opowiadają się za pozostawieniem NFZ i składki zdrowotnej. Debata zorganizowana przez Naczelną Izbę Lekarską pokazała, co w kwestii zdrowia planują politycy poszczególnych ugrupowań.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jednym z największych wyzwań w kolejnej kadencji parlamentu - jak uważa Naczelna Izba Lekarska - będą problemy ochrony zdrowia w naszym kraju. Ich pilne rozwiązanie będzie kluczowe dla poprawy jakości życia w Polsce. M.in. przed tym zadaniem staną posłowie i senatorowie nowej kadencji.
NIL zaprosiła więc do debaty przedstawicieli największych ogólnopolskich Komitetów Wyborczych.
Kształcenie czy "produkcja" lekarzy?
Samorząd lekarski zapytał polityków m.in. o ostatnie zmiany umożliwiające otwieranie kierunków lekarskich na nieakademickich uczelniach i "produkowanie" medyków. Spowodowało to, że w ostatnim czasie takie kierunki otwiera kilkanaście uczelni m.in. szkoła założona przez ojca Tadeusza Rydzyka w Toruniu.
Marcelina Zawisza (KW Nowa Lewica) podkreślała, że lekarzy jest za mało i jest to bolączka systemu. Lekarz obecnie nie tylko leczy, ale wykonuje zadania, które mogłyby wykonywać inne osoby. Chodzi o "papierologię", ale też wykonywanie szczepień, do czego mają kompetencje farmaceuci w aptekach.
Jej zdaniem każda uczelnia prowadząca wydział lekarski musi zapewniać odpowiedni poziom kształcenia, a jeżeli nie spełnia odpowiednich warunków edukacyjnych, to nie powinna mieć możliwości prowadzenia zajęć. Dopuszcza możliwość kształcenia medyków na uczelniach nieakademickich, ale tylko tych spełniających kryteria i z akredytacją.
Lepiej wykorzystać uczelnie akademickie z doświadczeniem
Bardziej radykalnie wypowiadał się w tej kwestii Przemysław Wipler(KW Konfederacja Wolność i Niepodległość). Stwierdził, że uczelnie nieakademickie nie powinny prowadzić kierunków lekarskich, bo "braki na rynku pracy i wieloletnie zaniedbania nie powinny skutkować obniżaniem jakości kształcenia lekarzy".
Według niego mamy uczelnie akademickie, których infrastruktura nie jest w pełni wykorzystana.
Zgodził się z nim Cezary Pakulski (KKW Trzecia Droga PSL-PL2050 Szymona Hołowni) i stwierdził, że rządzący opacznie zrozumieli powtarzane w ostatnich latach słowa o tym, że jest za mało lekarzy.
– Przez myśl nam nie przyszło, że można doprowadzić do produkcji kierunków lekarskich w szkołach wyższych, które nie dają żadnej gwarancji jakości – mówił.
Z kolei Beata Małecka-Libera (KKW KOALICJA OBYWATELSKA PO) zwiększanie ilości lekarzy to dobry kierunek, ale jakość kształcenia powinna być odpowiednia, więc lepiej zainwestować w uczelnie medyczne i kadrę naukową. Według niej trzeba lepiej wykorzystać istniejące kadry medyczne i ich kompetencje, bo np. farmaceuci czy rehabilitanci mogliby wesprzeć obecny system.
Pomysłu uwolnienia kierunków lekarskich na uczelniach nieakademickich bronił Bolesław Piecha (KW PiS). Jak mówił "obecny kierunek jest kierunkiem słusznym" i przekonywał, że uczelnie otwierające studia dla lekarzy muszą spełniać pewne warunki. Jednocześnie przyznał, że nie jest zwolennikiem otwierania nadmiaru tego typu kierunków.
Pacjent jak klient, a nie petent
Drugie pytanie dotyczyło tego, co należy zrobić, by system ochrony zdrowia w Polsce stał się pacjentocentryczny.
– Z jednej strony potrzebne jest przeniesienie kompetencji, tak żeby lekarz mógł zająć się realnie leczeniem. Z drugiej strony potrzebne jest wzmocnienie roli Rzecznika Praw Pacjenta. Dziś ma on ograniczony budżet i ograniczone możliwości funkcjonowania. NFZ zajmuje się pilnowaniem skarbonki, a nie tym żeby świadczenia były realizowane dobrze. Musimy postawić na wzrost liczby świadczeń i na to, żeby te świadczenia docierały do ludzi – wyliczała Marcelina Zawisza.
Jej zdaniem trzeba też rozwijać koordynację leczenia i wykorzystywać telemedycynę, aby poprawić dostęp do świadczeń pacjentom z mniejszych miejscowości.
Inną receptę ma na to Przemysław Wipler, który przekonuje do zniesienia monopolu NFZ, jako ubezpieczyciela i wprowadzenia konkurujących prywatnych ubezpieczycieli, co doprowadzi do działania mechanizmów rynkowych.
– Jesteśmy zwolennikami zniesienia monopolu NFZ-u i wprowadzania możliwości pobierania naszych składek i świadczenia nam usług przez prywatne podmioty, będące firmami ubezpieczeniowymi, zarządzającymi tą składką. Należy oczywiście narzucić im określony standard, czyli to, co gwarantuje nam Konstytucja i co jest tym podstawowym koszykiem świadczeń, powinno być gwarantowane – mówił Przemysław Wipler.
Natomiast Cezary Pakulski, nawiązując do wcześniejszego pytania dotyczącego kadry lekarskiej, stwierdził, że problemem nie jest liczba lekarzy, ale ich nieprawidłowe rozmieszczenie, bo są regiony, gdzie bardzo ich brakuje, ale i takie, gdzie jest ich nadmiar. Drugim problemem - jak ocenił - jest udział tak zwanego sektora prywatnego i należy zastanowić się, w jaki sposób lekarzy sprowadzić z niego z powrotem do systemu publicznego.
Zdaniem Beaty Małeckiej-Libery obecny system powoduje, że placówki dbają o to, aby wykonać kontrakt, ale nie dbają o koordynację opieki nad pacjentem. Według niej priorytetem powinno być zlikwidowanie olbrzymich kolejek do lekarzy, ponieważ pacjenci nieleczeni, potem trafiają do lekarza w bardziej zaawansowanym stadium. Sposobem na to miałoby być uwolnienie limitów na wizyty u specjalistów i do leczenia szpitalnego.
Drugim wyzwaniem - jak wskazywała - jest to, aby Polacy nie chorowali i nie wypadali z rynku pracy w momencie największej aktywności. Tu trzeba postawić na zapobieganie i profilaktykę, które obecnie nie są priorytetem.
Według Bolesława Piechyzniesienie limitów niewiele da, bo "część z nich zostało zniesionych, a i tak dalej są kolejki, bo brakuje tego, kto miałby te świadczenia wykonać". Jednak sytuację poprawić mogłoby - jak przekonywał - przekazywanie poszczególnych kompetencji innym zawodom medycznym, czyli np. farmaceutom czy ratownikom medycznym.
Zdrowie ponad podziałami?
Trzecie pytanie dotyczyło tego, z jakimi hasłami na sztandarach wyszliby przedstawiciele komitetów, gdyby przyszło im zorganizować protest w ochronie zdrowia.
Marcelina Zawisza proponowała zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia, ale takie, które przełoży się na większą dostępność świadczeń. Przemysław Wipler stwierdził, że jedyny protest, jaki zorganizowałby w służbie zdrowia, to wybory, bo potrzebne są zmiany systemowe. Z kolei Cezary Pakulski przekonywał, że obecny system trzeba zmieniać nie gwałtownie, ale w sposób ewolucyjny. Jego propozycja haseł na protest to: "finansowanie i lepsza organizacja pracy" oraz: "dość kłótni i do przodu".
Natomiast Beata Małecka-Libera stwierdziła, że na proteście na sztandarach umieściłaby hasło: "Zdrowie priorytetem rządu", z zastrzeżeniem, że nie chodzi o ministra zdrowia, ale cały rząd, bo o zdrowiu często decyduje w większym stopniu minister finansów.
Natomiast Bolesław Piecha przyznał, że trudno byłoby mu wybrać jedno hasło, bo w obecnym systemie jest wielu interesariuszy i wiele oczekiwań. Zmiany dotyczące składki zdrowotnej wymagałyby - jak przekonywał - referendum. Jednak potrzebna jest edukacja i profilaktyka, na co "trzeba przerzucić duże środki".
Na zakończenie wszyscy zgodzili się, że widzieliby przestrzeń dla ponadpartyjnego porozumienia dotyczącego ochrony zdrowia, ponieważ zdaniem wszystkich system w obecnej formie wymaga zmian, a w różnych wymagających zmian obszarach jest wiele punktów wspólnych.
Najbliższe wybory parlamentarne zaplanowane na 15 października br. pokażą, która z opcji politycznych zwycięży i od jakich zmian w ochronie zdrowia będziemy mogli się spodziewać.
Dziennikarka działu Zdrowie. Ta tematyka wciągnęła mnie bez reszty już kilka lat temu. Doświadczenie przez 10 lat zdobywałam w Polskiej Agencji Prasowej. Następnie poznawałam system ochrony zdrowia „od środka” pracując w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. Kolejnym przystankiem w pracy zawodowej był powrót do dziennikarstwa i portal branżowy Polityka Zdrowotna. Moja praca dziennikarska została doceniona przez Dziennikarza Medycznego Roku 2019 w kategorii Internet (przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia) oraz w 2020 r. II miejscem w tej kategorii.