nt_logo

Rocznie zabijają prawie dwa miliony osób! Czy zagrażają nam lekooporne grzyby? Zapytaliśmy lekarza

Beata Pieniążek-Osińska

24 marca 2024, 13:01 · 4 minuty czytania
Rośnie liczba zakażeń wywołanych grzybami lekoopornymi – alarmują badacze. Co roku na świecie jest 150 mln takich zakażeń grzybiczych i 1,7 mln zgonów z tego powodu. Czy po doniesieniach o "wirusach zombie" to kolejny powód do obaw? Zapytaliśmy doktora Tomasza Dzieciątkowskiego.


Rocznie zabijają prawie dwa miliony osób! Czy zagrażają nam lekooporne grzyby? Zapytaliśmy lekarza

Beata Pieniążek-Osińska
24 marca 2024, 13:01 • 1 minuta czytania
Rośnie liczba zakażeń wywołanych grzybami lekoopornymi – alarmują badacze. Co roku na świecie jest 150 mln takich zakażeń grzybiczych i 1,7 mln zgonów z tego powodu. Czy po doniesieniach o "wirusach zombie" to kolejny powód do obaw? Zapytaliśmy doktora Tomasza Dzieciątkowskiego.
Czy naukowcy znajdą sposób na lekooporne grzyby?

O wzroście globalnej liczby lekoopornych zakażeń grzybiczych na łamach "Pathogens and Immunity" poinformowali Thomas McCormick i Mahmoud Ghannoum, profesorowie dermatologii ze szkoły Case Western Reserve University School of Medicine (Cleveland, USA).


– To nie jest problem, który dotyczy tylko poszczególnych pacjentów. Światowa Organizacja Zdrowia uznała to zagrożenie za powszechne. Jeśli nie zostanie opanowane, może mieć wpływ na całe systemy opieki zdrowotnej – przekonuje prof. Thomas McCormick.

Jak donoszą naukowcy w publikacji, rocznie na całym świecie dochodzi już do ponad 150 milionów poważnych infekcji grzybiczych. Blisko w 1,7 mln przypadków kończą się zgonem pacjenta.

Infekcje grzybicze w postaci grzybic skórnych powstają po kontakcie skóry z mikroorganizmami znajdującymi się w glebie lub na powierzchniach różnych przedmiotów.

Typowe objawy to: zaczerwienienie, wysypka, swędzenie, pieczenie i podrażnienie skóry.

Według naukowców w obliczu rosnącej liczby zakażeń grzybiczych lekoopornych niezbędna jest edukacja, ale także zmiany w diagnostyce, aby lepiej rozpoznawać zakażenia i ich źródła.

Czy jest się czego bać?

O to, czy jest się czego bać i co nas czeka zapytaliśmy eksperta mikrobiologa w Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego dra Tomasza Dzieciątkowskiego.

W rozmowie z naTemat.pl odniósł się do ostatnich doniesień o rosnącej liczbie zakażeń grzybami lekoopornymi. Według niego nie ma tu powodu do sensacji. Przyznaje jednocześnie, że na zakażenia grzybicze mamy cztery typy leków i nie jest łatwo opracować nowe terapie do walki z tymi patogenami.

Grzyby zazwyczaj są lekooporne – przypomina dr Tomasz Dzieciątkowski. Jak dodaje, to nie jest kwestia ostatnich miesięcy, ale kwestia właściwości samych grzybów, ich ucieczki przed układem odpornościowym.

– Powiedzmy sobie bardzo wyraźnie: inwazyjne zakażenia grzybicze dotyczą niemal wyłącznie pacjentów z zaburzonym układem odpornościowym i to jest szeroko zaburzony układ odpornościowy: po przeszczepieniach, u pacjentów z HIV – wyjaśnia ekspert.

Uspokaja też, że ktoś, kto przyjmuje normalną antybiotykoterapię, nie należy do takiej grupy ryzyka.

– Rozgłaszanie, że zakażenia grzybicze nas zgubią, to duża nieodpowiedzialność – uważa mikrobiolog.

Starzenie się społeczeństwa i choroby cywilizacyjne

Według niego starzenie się społeczeństwa nie przekłada się na wzrost liczby zakażeń lekoopornymi grzybami. Także w przypadku chorób cywilizacyjnych, jak np. cukrzyca, taka choroba nie wpływa na istotne ryzyko grzybicy narządowej.

Tak samo, jak w przypadku innych osób nieobciążonych taką chorobą, może wystąpić grzybica skórna czy grzybica błon śluzowych.

U pacjenta z cukrzycą mogą one być nieco bardziej nasilone, mogą powodować dyskomfort pacjenta, ale "raczej nie będą stanowiły stanu zagrożenia życia".

Jak wyjaśnia dr Tomasz Dzieciątkowski, zagrożenie życia stanowią grzybice inwazyjne, głębokie, a te niemal zawsze występują u pacjentów z bardzo poważnymi dysfunkcjami układu odpornościowego.

Leczenie zakażeń grzybiczych

Jednocześnie ekspert przyznaje, że zakażenia grzybicze są mniej podatne na leczenie, a w medycynie dysponujemy ograniczonym zestawem leków antygrzybiczych.

– Mamy zaledwie kilka grup leków przeciwgrzybiczych; cztery na krzyż – mówi dr Tomasz Dzieciątkowski.

Trwają nieustannie badania nad nowymi grupami takich leków, jednak - jak tłumaczy ekspert - "problem z leczeniem zakażeń grzybiczych wynika z tego, że grzyby mają bardzo odporną ścianę komórkową, którą muszą spenetrować leki".

Kolejny problem wynika z tego, że grzyby należą do organizmów, które mają jądro komórkowe, podobnie jak komórki ludzkie, a więc mają względnie zbliżony metabolizm.

– Nie jest problemem opracowanie leku przeciwgrzybicznego, ale problemem jest opracowanie leku przeciwgrzybicznego, który byłby selektywny, bezpieczny i nie miał działań niepożądanych, aby taki lek nie oddziaływał na wątrobę czy nerki, ale tylko na określony typ grzyba – tłumaczy mikrobiolog.

Patogeny alarmowe

Kilka lat temu – jak przypomina dr Tomasz Dzieciątkowski – ówczesny minister zdrowia wciągnął zakażenia grzybami, głównie z rodzaju Aspergillus, jako patogeny alarmowe w szpitalu.

Ekspert przyznaje, że są to ciężkie zakażenia, ale ryzyko przeniesienia takiego zakażenia z człowieka na człowieka jest ekstremalnie niskie.

– Raczej zakażamy się środowiskowo, a np. grzyby z grupy Candida, to nasze własne prywatne grzyby, które wychodzą spod kontroli naszego układu odpornościowego wtedy, gdy ten układ przestaje prawidło działać – wyjaśnia.

Mikrobiolog pytany o grzyby Candida auris, wskazywane jako te, które są lekooporne, przyznaje, że faktycznie są to grzyby oporne na dostępne leki przeciwgrzybicze.

Jednocześnie uspokaja, że "jeżeli chodzi o Polskę, nie mamy się czego obawiać, bo to tych zakażeń jest bardzo niewiele".

Według danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego grzyby są na ostatnim miejscu pod względem przyczyn ognisk epidemicznych.

Z raportu "Stan sanitarny Kraju za 2022 r." wynika, że w 2022 r. zostało zgłoszonych 5107 ognisk epidemicznych.

Najczęstszym czynnikiem etiologicznym, podobnie jak w latach 2020-2021, był czynnik wirusowy – SARS-CoV-2. W 2022 r. zgłoszono 4175 ognisk wywołanych SARS-CoV-2, co stanowiło 81,7% wszystkich ognisk zakażeń. W pozostałych 932 ogniskach (z 5107 zgłoszonych) najczęstszymi czynnikami etiologicznym były czynniki: bakteryjne – 805 (86,4%), wirusowe – 97 (10,4%), pasożytnicze – 6 (0,6%) oraz grzybicze – 2 (0,2%).