Kanapka, masło, ser, ketchup – pewnie wiele milionów Polaków tak właśnie zaczyna dzień. A zastanawiałeś się kiedyś, czy obok pozostałych produktów, ser, który tak często spożywasz, to ten prawdziwy, zdrowy żółty? O co chodzi w dyskusji o serach i dlaczego jest to tak istotne?
Niestety dobry ser kosztuje trochę więcej, a to co kupujemy na co dzień tak naprawdę jest wyrobem seropodobnym. Wątpliwości rozwiewa dietetyk dr Agata Cezari.
- Oleje roślinne, które potrafią stanowić ok. 95 % produktu, to łój, skrobia pszenna czy soja oraz bogaty wybór emulgatorów. To są wyroby seropodobne, ukryte pod piękną, zachęcająca nazwą, czy wizualnie dla oka przyjemną etykietą, niezdrowe i niesmaczne – wyjaśnia dietetyk.
Atrybut prawdziwego sera – dziury
Zdaniem dr Cezari, większość lokali gastronomicznych tnąc koszty używa najtańszych produktów. Podobnie jest z marketami. Chcąc zjeść prawdziwy ser, musimy zapłacić odpowiednią, uczciwą cenę, a ser powinien posiadać piękne, nieposzarpane dziury - nieodłączny atut prawdziwego sera. Nie ma dziur? Kosztuje 14 zł za kilogram? Zerknij na etykietę.
Po co tyle hałasu o ser? Bo ma jedną, podstawową i najważniejszą cechę - dwa plasterki tego prawdziwego, żółtego sera zaspokoją zapotrzebowanie dzienne na wapń i są źródłem wysoko przyswajalnego białka.
Jak rozpoznać fałszywy ser? Blady wygląd i gumowatą konsystencją to najczęściej spotykane objawy. Można też sprawdzić spis składników na opakowaniu – brak jednoznacznej informacji, oznacza że mamy do czynienia z produktem seropodobnym.
6. miejsce na świecie
W naszym kraju produkuje się ok. 650 tys. ton sera żółtego rocznie. Nie wiadomo jednak, ile procent stanowi prawdziwy ser żółty. Nie zmienia to jednak faktu, że z 6. miejscem na świecie – Polska jest potentatem w produkcji sera. Niestety na sukces „pracuje” też produkcja tego fałszywego sera – poprzez wzbogacanie skrzepów mlecznych olejami roślinnymi, łojem, skrobią pszenną i soją.