Ojciec mieszkał z 4-letnim synem w "szałasie" (na zdjęciu), robił mu "obóz przetrwania". Nieodpowiedzialny?
Ojciec mieszkał z 4-letnim synem w "szałasie" (na zdjęciu), robił mu "obóz przetrwania". Nieodpowiedzialny? Fot. www.policja.waw.pl / http://bit.ly/1qYP6dc
Reklama.
Obóz przetrwania, policja w szoku
8 lipca, środek tygodnia, 9.00 rano – na numer alarmowy policji dzwoni zaniepokojony mężczyzna. Informuje, że w ciągu ostatnich dni widział w pobliżu rezerwatu Fosa Groty małego chłopca, który wraz z ojcem spał w prowizorycznym szałasie. Policjanci od razu ruszają na miejsce.
Jak opisuje policja, to co zobaczyli "przeszło ich najśmielsze oczekiwania". Prowizoryczny szałas zrobiony był z liści i gałęzi, choć określenie szałas użyte tu zostało nieco na wyrost – to po prostu ledwo trzymające się zadaszenie. Chłopiec, jak relacjonuje policja, był przestraszony, na jego ciele widoczne były ślady po ukąszeniach owadów.
Jedli złowione ryby
Funkcjonariusze szybko odnaleźli ojca dziecka – stał kilka metrów dalej. 35-letni mężczyżna przyznał, że zabrał syna na "biwak" – jedzenie kupuje w pobliskim sklepie, a do tego łowi ryby, którymi żywi się razem z chłopcem.
Policja podkreśla jednak, że miejsce pobytu dziecka i jego ojca były dalekie od "biwaku". Brakowało tam bowiem zarówno ubrań, jak i jedzenia czy kocy. Do 4-latka wezwano karetkę pogotowia, ale jak się okazało – nie wymagał opieki lekarskiej. Chłopca z rąk policji odebrała matka, policja nie zdradza jednak, jak zareagowała na warunki panujące w "obozie przetrwania".
logo
"Obóz" 35-latka i jego 4-letniego syna Fot. policja.waw.pl
Ojca przesłuchano, po czym zwolniono. Niewykluczone jednak, że 35-latek odpowie za "narażenie dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia albo zdrowia". Materiały z interwencji zostały przekazane prokuraturze, która teraz zadecyduje, czy ostatecznie postawić ojcu zarzut.
Internauci chwalą i... hejtują
Gdy wiadomość o tym rozeszła się po sieci, internauci od razu podzielili się na obrońców taty-obozowicza i jego przeciwników. Ci pierwsi wskazują, że jeszcze 20 lat temu nikogo by to nie zdziwiło, ba – zostałoby uznane za dobry przykład uczenia zaradności i fajną przygodę dla dziecka.
gość przypadkowy
Komentarz z serwisu tvnwarszawa.tvn24.pl

To już jest paranoja. Nie widzę absolutnie niczego złego w tym, co zrobił ojciec, a każde dziecko byłoby wystraszone na widok policji. Jeśli policję niepokoją ukąszenia, to niech walczy z komarami, a normalne rodziny zostawi w spokoju.

lupus71
Komentarz z serwisu tvnwarszawa.tvn24.pl

A niby co złego w biwakowaniu w lesie?!?!?? Czy współcześni ludzie (szczególnie ten kapuś wzywający policję) są już takimi debilami, że z takiej rzeczy robią problem? Swoją drogą całe dzieciństwo, każdego miałem ślady po ukąszeniach komarów, pełno siniaków od upadków i zadrapań na całych nogach, może jednak funkcjonariusze MO byli mniej głupi niż współczesna policja. Wzywanie pogotowia z takiego powodu to kretynizm.

Druga grupa twierdzi jednak, że 4 lata to zdecydowanie za mało na takie przeżycia, tym bardziej, że "szałas" raczej wyglądał jak sklecony z patyków daszek. Słysząc o "biwaku" zapewne większość z nas wyobraża sobie co najmniej solidną izdebkę zbudowaną z grubych kijów, obok ognisko, maty do spania – w tym przypadku nie było o tym mowy.
Aga
Komentarz z serwisu tvnwarszawa.tvn24.pl

Ciekawe co byście powiedzieli, jakby się okazało, że dziecko w tym stawie utonęło... i dopiero byłyby głosy, że jak to z 4latkiem 2 dni w szałasie??!!! nikt nic nie widział, nie zareagował???!!!  Nie jest to normalne, żeby w środku miasta biwakować w tak prymitywny sposób.  I dobrze, że ktoś zareagował.

Delicja
Komentarz z serwisu tvnwarszawa.tvn24.pl

Z komentarzy wynika ze niektorzy nie mieli stycznosci z 4 letnim dzieckiem i wydaje im sie ze jest to 7 czy 8 latek. Czy wy wiecie ze w lesie tez mamy zmije i trujace grzyby? Do tego co to za przygoda zdala od matki? 4-letnie dziecko teskni nawet jak na pare godzin wyjdzie do sklepu! Wtedy ani cukierek ani nawet szalas nie poprawi samopoczucia dziecku ktore teskni za swoja matka. BA, nawet jak opiekujecie sie 4 latkiem w domu i nagle potrzebuje ujrzec mame ktora wyszla do sklepu to trudno jest uspokoic taki atak rozpaczy. Ile razy slyszeliscie "mama zaraz wroci", "poszla tylo do sklepu".

Psycholog: Nie przesadzajmy
O ile jednak głosy internautów popadają ze skrajności w skrajność, to psycholog Tomasz Wojciechowski, zajmujący się m.in. dziećmi w wieku szkolnym, wskazuje, że w samym biwakowaniu z małymi dziećmi nie ma nic złego, ale trzeba to robić odpowiedzialnie.
O szałasie skleconym z gałęzi mówi jednak, że faktycznie "mieszkanie" w takich warunkach po prostu nie jest zbyt mądre. – Dziecko w tym wieku jest wrażliwe na pewne rzeczy, sporo choruje i faktycznie łatwo mu zrobić krzywdę – dodaje Wojciechowski.
4-latek biwakowania się nie nauczy
Jednocześnie psycholog wskazuje, że 4-latek na takim wyjeździe nie nauczy się żadnej "twardości ducha", ani nie zahartuje się, bo to nie ten wiek. Niewątpliwie jednak wypad do lasu czy w góry, nawet pod namiot, może być dla tak małego dziecka ciekawą przygodą.
logo
Tomasz Wojciechowski, psycholog Fot. Tomasz Wojciechowski
– Taki biwak nie różni się bardzo od spania pod namiotem, a ja na przykład spałem z rodzicami pod namiotem mając 3 lata. To kwestia formy i zabezpieczenia np. przed warunkami atmosferycznymi. Jeśli odbywa się to na zasadzie: jedziemy na maksymalnie dwa dni, pod schronieniem, kiedy jest ciepło, to można wziąć dziecko – wyjaśnia Wojciechowski. Jak podkreśla, swojego dziecka pod przeciekający dach na pewno by nie zabrał.
Mamy fetysz bezpieczeństwa
Zdaniem naszego rozmówcy, głosy oburzenia na 35-letniego ojca wynikają z tego, że dzisiaj "fetyszyzujemy bezpieczeństwo na wszelkie możliwe sposoby". – To m.in. odium wydarzeń z dziećmi zamykanymi w samochodach. Spanie w lesie też nie jest bezpieczne, ale bez przesadyzmu. Rodzice dostają hopla na punkcie bezpieczeństwa, czasem w głupi sposób, na poziomie sterylności otoczenia. A potem dzieci mają z tego np. alergie – podkreśla Wojciechowski.
– A dziecko w takim wieku potrzebuje też dozy nie powiem niebezpieczeństwa, ale pewnych wyzwań – dodaje psycholog. Grunt to zapewniać te wyzwania w odpowiedzialny sposób.